Są niepełnosprawni i chorzy psychicznie, a mimo to chcą normalnie pracować. Około 400 osób, pracowników stowarzyszenia EKON, pikietowało przed urzędem miasta w Warszawie w obronie swoich miejsc pracy. Sortownia śmieci, w której są zatrudnieni, w czerwcu traci prawo użytkowania gruntu.
Niepełnosprawni pracownicy EKON-u, m.in. osoby z problemami psychicznymi, odbierają odpady (średnio 300 ton miesięcznie) spod drzwi domów i bloków na terenie trzech warszawskich dzielnic: Mokotowa, Ursynowa i Wilanowa.
Stowarzyszenie od dwóch lat upomina się o nową działkę pod sortownię śmieci w Warszawie. Z końcem czerwca wygasa umowa na dzierżawę działki przy ul. Kłobuckiej na Służewcu, gdzie pracuje ponad 450 osób.
"Chcemy być potrzebni"
Demonstracja przebiegła spokojnie. Pracownicy EKON-u ubrani w żółte kamizelki oraz zielone kombinezony robocze przepasane czarnymi szarfami, przywieźli przed Ratusz setki żółtych toreb wypełnionych odpadami, do których na co dzień zbierają śmieci, m.in. plastik, papier, szkło.
Manifestujący trzymali transparenty: "Odbieracie nam pracę - odbierzcie też chorobę", "Chcemy być potrzebni", "Miasto chce nas zlikwidować", "Pani prezydent nas nie chce". Wznosili okrzyki: "Chcemy pracować", "Nie mamy innej pracy". Niektórzy trzymali czarne i biało-czerwone flagi.
- Jak nie będzie tej sortowni, to pójdziemy na bruk - skarżył się jeden z protestujących. Oburzenia nie kryli też inni: - Pracuję ja i syn pracujemy, bez tej pracy nie wyobrażamy sobie życia. Pracownicy sortowni są zdesperowani: - Dla mnie ta praca to jest wszystko. Bez tej pracy nie wyobrażam sobie życia. Jeżeli ja stracę tę pracę, to ja sobie życie odbiorę - mówił jeden z protestujących.
Urząd miasta ma wątpliwości
Z przedstawicielami stowarzyszenia EKON spotkała się w Ratuszu prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz wiceprezydent Andrzej Jakubiak.
Urząd miasta ma wątpliwości co do faktycznej liczby osób, zatrudnionych w EKON-ie oraz dokumentacji finansowej. - Wolą władz miasta jest to, żeby EKON miał gdzie funkcjonować, a osoby niepełnosprawne miały odpowiednie warunki pracy. Natomiast wszystkich musimy traktować w ten sam sposób i od wszystkich wymagamy tego samego, czyli przejrzystości - powiedział Marcin Ochmański z wydziału prasowego stołecznego Ratusza.
Na początku kwietnia wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak powiedział, że będzie rozmawiał w przedstawicielami stowarzyszenia o przekazaniu nowej działki pod sortownię śmieci, o ile wcześniej przedstawi ono m.in. swą dokumentację finansową. - Zawsze kierowałem się zasadą przejrzystości, ale w przypadku EKON-u tego nie ma - mówił wówczas Jakubiak.
Kolejne propozycje lokalizacji - nietrafione
W 2006 r. stowarzyszenie EKON złożyło wniosek o dzierżawę 4,5 ha przy ul. Mortkowicza na Ursynowie, nieopodal lotniska Okęcie. Rada Warszawy przyznała EKON-owi tę działkę pod budowę sortowni odpadów. W kwietniu 2007 r. władze dzielnicy zwróciły się do Ratusza, aby nie przeznaczać tego terenu EKON-owi - nieruchomość nie ma obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego.
Następnie Ratusz zaproponował EKON-owi inną działkę pod budowę sortowni - przy ul. Sytej na terenie dzielnicy Wilanów. Zdaniem szefowej EKON-u Elżbiety Gołębiowskiej, propozycja dzierżawy terenu przy ul. Sytej "nie daje możliwości realizacji planów stowarzyszenia". Według niej, jest tam podmokły grunt, nie ma kanalizacji, mediów, a także możliwości dojazdu dla niepełnosprawnych.
EKON odrzuca zarzuty
Szefowa EKON-u odrzuca zarzuty władz Warszawy o nietransparentność działalności stowarzyszenia. Jej zdaniem, EKON zostało skontrolowane przez NIK, a władze miasta dostały pełną dokumentację stowarzyszenia. - Poza tym nasza praca rozwiązuje problemy ekologiczne i społeczne - powiedziała Gołębiowska.
Stowarzyszenie "Niepełnosprawni dla Środowiska EKON" powstało w 2003 r. Na swych stronach internetowych informuje, że jest jednym z pierwszych w Polsce przedsiębiorstwem społecznych działającym na zasadzie non profit.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24