Samochody kolumny uprzywilejowanej powinny jechać "zderzak w zderzak"

Płk Leszek Baran oraz gen. Stanisław Koziej, goście programu "Tak jest"
Płk Leszek Baran oraz gen. Stanisław Koziej o wypadku Szydło
Źródło: tvn24

- Powinny być sygnalizacje świetlne i sygnalizacje dźwiękowe, powinni blisko siebie jechać. Tak się szkoli kierowców - ocenił nagranie z przejazdu kolumny rządowej, które dostaliśmy na Kontakt24, płk Leszek Baran (Fundacja Byłych Funkcjonariuszy BOR). - Widocznie coś było nie zachowane, skoro ten samochód seicento mógł wjechać pomiędzy te samochody - mówił.

Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagranie z przejazdu rządowej kolumny z udziałem premier Beaty Szydło w dniu wypadku, które zostało zarejestrowane ok. 550 m przed zderzeniem. Komentowali je Leszek Baran (Fundacja Byłych Funkcjonariuszy BOR) oraz gen. Stanisław Koziej, goście poniedziałkowego wydania programu "Tak jest".

"Zderzak w zderzak"

Goście zgadzają się, że samochody w uprzywilejowanej kolumnie powinny jechać "zderzak w zderzak". - Tak się szkoli kierowców, aby nie dopuszczać innych samochodów do wtargnięcia, do wjechania pomiędzy samochody kolumny - wyjaśnia płk Leszek Baran.

Jak podkreśla pułkownik, jeżeli wszystkie zasady bezpieczeństwa byłyby spełnione, kierowca fiata nie miałby tam jak wjechać.

 Na filmie widać odległość, jaka dzieli pierwszy samochód z kolumny od limuzyny Szydło. To ok. 30 metrów. Jak potwierdzają pułkownik i generał to odległość zbyt duża.

"Zmiana dla zmiany"

Po wypadku zapowiedziano zmiany w służbie ochrony rządu.- Z tego co mówił wiceminister Zieliński to widać, że to taka trochę zmiana dla zmiany - wyraża swoje zaniepokojenie zmianami w BOR gen. Stanisław Koziej. - Nie jestem zwolennikiem zmieniania pod wpływem jakiegoś pojedynczego impulsu - dodaje.

- To jest bardzo dobra, niewielka, ale bardzo dobrze funkcjonująca, taka kieszonkowa służba ludzi, którzy znają swój fach - ocenia BOR pułkownik Baran. Wyraża również obawy, że reformy są jedynie pretekstem do zmian kadrowych. - To nie jest bagno, które trzeba oczyszczać - komentuje.

Jak podkreślił Koziej, to "VIP" może wywierać nacisk i wpływać na funkcjonariuszy. Jego zdaniem wypadek z udziałem kolumny rządowej to "kwestia rutyny, zmniejszenia wyczulenia, uwagi" i nie powinna ona motywować do radykalnych reform. - Tu na pewno jakaś jest wina jednego, czy drugiego oficera BOR, ale z tego nie można wyciągać wniosków do takich rewolucyjnych zmian systemowych.

Brak dofinansowania i szkoleń

Z tym, że "bałaganu nie było" zgadza się również płk Leszek Baran. - Tam nie ma po czym sprzątać. Trzeba przestać degradować - twierdzi.

Zwraca także uwagę na pomijaną kwestię szkolenia funkcjonariuszy. - Każdego roku miałem pomniejszony budżet na sprawy szkoleniowe - przyznaje.

- Muszę z przykrością stwierdzić, że widzę tu błąd mojego młodszego kolegi - ocenia sposób jazdy kolumny rządowej. Nie wyklucza, że może być to skutek mniejszej intensywności szkolenia.

-Tu potrzebne są zmiany ewolucyjne, np. budżet, wprowadzania nowoczesnych dziedzin działania - mówi gen. Koziej.

Autor: agr/tr/sk / Źródło: tvn24

Czytaj także: