- Skoro nie bałem się debaty z Balcerowiczem, nie będę bał się Zyty Gilowskiej - powiedział w "Faktach po Faktach" minister finansów Jacek Rostowski. Powtórzył jednocześnie, że udział Gilowskiej w takiej debacie byłby łamaniem prawa.
W "Faktach po Faktach" Jacek Rostowski zaprzeczał, jakoby bał się debaty o finansach z Zytą Gilowską, co zarzuciło mu PiS. - Minister Rostowski boi się debaty z minister Gilowską, bo ma ku temu powody. On podwyższał podatki, a ona obniżała, on ma licencjat z ekonomii, a ona jest profesorem ekonomii - mówił w TVN24 Adam Hofman z PiS. Jarosław Kaczyński stwierdził wręcz, że minister finansów uchyla się od debaty z Gilowską, bo ta by go "rozjechała".
- Skoro nie bałem się debaty z Balcerowiczem, nie będę bał się Zyty Gilowskiej - odparł Rostowski, przypominając jednak, że taka debata byłaby łamaniem prawa, póki Gilowska jest członkiem RPP. - Ustawa jasno i dobitnie mówi, że członkowie RPP nie mogą podejmować działalności publicznej poza dydaktyczną, naukową i akademicką. Ja bardzo chętnie będę z Gilowską debatował, zwłaszcza że uważam, iż była ona złym ministrem finansów i chciałbym usłyszeć, jakie plany PiS miałby na przyszłość, jeśli chodzi o politykę gospodarczą, gdyby wygrał wybory - powiedział.
"To byłoby odarcie się z bezstronności"
Jego zdaniem jednak, debata musi odbyć się między politykami, którzy są odpowiedzialni za politykę swoich ugrupowań. - Członek RPP nie może występować w roli polityka. To, co PiS robi, zachęcając ją do debaty, jest kolejnym psuciem państwa - uznał minister finansów.
Do udziału Gilowskiej w debacie odniósł się również Andrzej Olechowski, drugi gość "Faktów po Faktach". Jak podkreślił, ma nadzieję, że do takiej debaty nie dojdzie. - To byłoby tak beznadziejne odarcie się z pozorów bezstronności i taka deprecjacja funkcji, którą pełni pani Gilowska, że nie sądzę, aby ona chciała to ostatecznie zrobić - powiedział.
"Polacy mogą spać spokojniej"
Rostowski odniósł się również do słabnącego kursu franka. We wtorek po południu szwajcarska waluta kosztowała ok. 3,50 zł. Według ministra, już trzy tygodnie temu mówił wspólnie z premierem Tuskiem, że tylko SNB (szwajcarski bank centralny) może okiełznać kurs franka. - Mieliśmy powody przypuszczać, że prędzej czy później Szwajcarzy dojdą do wniosku, że to, co się dzieje z frankiem jest groźne dla ich samych - zauważył Rostowski. Jak dodał, teraz Szwajcarzy muszą tylko drukować franki, a to mogą robić w nieograniczonej ilości. - Powinniśmy się cieszyć, że te 700 tysięcy polaków z kredytami mogą dzisiaj nieco spokojniej spać - stwierdził.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24