Mimo że sąd tymczasowo zakazał dystrybucji naklejek "Strefa wolna od LGBT" dołączonych do jednego z tygodników, pismo wraz z naklejkami jest nadal sprzedawane, bo wydawca ich nie wycofał. Twierdzi, że nie otrzymał informacji o decyzji sądu.
Chodzi o wydanie "Gazety Polskiej" z 24 lipca, do którego dodano naklejki z napisem "Strefa wolna od LGBT". Na naklejkach widnieje też przekreślony symbol tęczy.
"Strefa wolna od LGBT". Sąd wstrzymuje rozpowszechnianie
W środę zapadło postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie dotyczące wycofania z dystrybucji dołączanych do tygodnika naklejek "Strefa wolna od LGBT", wydane w ramach zabezpieczenia powództwa. Postanowienie zostało podjęte po wniosku pełnomocników współorganizatora Marszu Równości w Lublinie Bartosza Staszewskiego. Zwrócili się oni do sądu o udzielenie zabezpieczenia przed zainicjowaniem w tej sprawie postępowania o ochronę dóbr osobistych.
Sąd wyznaczył też pełnomocnikom Staszewskiego dwutygodniowy termin do wniesienia pozwu przeciwko wydawcy "GP" o naruszenie dóbr osobistych - pod rygorem upadku wydanego zabezpieczenia.
W postanowieniu sędzia Agnieszka Derejczyk zdecydowała o udzieleniu zabezpieczenia poprzez nakazanie wydawcy "Gazety Polskiej" wycofania z dystrybucji "dodatku do nr 30 tygodnika 'Gazeta Polska' z 24 lipca br. w postaci naklejki, na której wydrukowane zostało hasło: 'Strefa wolna od LGBT'".
W uzasadnieniu sąd wskazał, że "istnienie roszczenia wnioskodawcy zostało uprawdopodobnione", a konstytucja zakazuje dyskryminacji także ze względu na orientację seksualną. "Publikacja naklejki z hasłem 'Strefa wolna od LGBT' może spowodować daleko idące skutki w postaci m.in. wykluczenia wnioskodawcy oraz innych osób należących do tego środowiska z przestrzeni publicznej, dalszego ich szykanowania i dyskryminowania" - napisano w uzasadnieniu.
Sąd podkreślił, że "niedopuszczalnym jest doprowadzenie do sytuacji, gdy pewna część społeczeństwa, z uwagi na jej przynależność do grup społecznych identyfikujących się jako LGBT, padnie ofiarą represji w postaci niechęci, agresji, czy pozbawienia jej praw do swobodnego korzystania z przestrzeni publicznej".
Wydawca zapowiada zaskarżenie decyzji
Dyrektor generalna Niezależnego Wydawnictwa Polskiego (wydawcy "GP") Beata Dróżdż zapowiedziała, że "w związku z pozyskanymi z mediów informacjami" dotyczącymi wydanego przez sąd postanowienia, po otrzymaniu dokumentu z sądu wydawnictwo złoży "przewidziane prawem stosowne środki jego zaskarżenia".
"Ponadto wszelkie działania sprzedawców, dystrybutorów polegające na wycofaniu ze sprzedaży nr 30. tygodnika 'Gazeta Polska', będą traktowane jako działanie na szkodę wydawcy" - napisała Dróżdż w oświadczeniu.
"LGBT to ideologia radykalna"
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz tłumaczył w piątek, że decyzję sądu trzeba zaskarżyć, ponieważ "brak oporu przeciwko cenzurze prewencyjnej, to zgoda na drastyczne ograniczenie wolności słowa". - W Polsce sprzedawano pisma, które nawoływały do przemocy, pisma, które gloryfikowały komunizm, pisma, które propagowały sadyzm. Nigdy nie zastosowano cenzury prewencyjnej - stwierdził. W ocenie Sakiewicza cenzurę prewencyjną wykorzystano teraz, w przypadku "krytyki ideologii LGBT". Jego zdaniem jest to "ideologia radykalna, która dotyczy kilku procent ludzi". Drugim powodem zaskarżenia - dodał redaktor - są względy formalne. - Zaskarżenie natychmiast blokuje postanowienie o zabezpieczeniu - wskazał. - Ale na razie teoretyzujemy, bo żadne pismo z sądu do nas nie dotarło, wszystko, co istnieje, istnieje w przestrzeni medialnej - zastrzegł.
Sakiewicz podkreślił, że sąd nie nakazał wycofywania tygodnika ze sprzedaży, a ci którzy takie informacje podają "będą musieli ponieść konsekwencje działania na szkodę firmy". - Jeżeli ten tygodnik gdzieś rzeczywiście zostanie wycofany, to znaczy, że złamano prawo i dokonano ogromnych strat dla gazety - dodał.
Kioski tygodnik z dodatkiem sprzedają
Pełnomocniczka Staszewskiego mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram podkreślała w czwartek, że "oczywiście na postanowienie przysługuje zażalenie, ale w tym momencie jest już ono wykonalne, trzeba je wykonać natychmiast".
Mimo to naklejki nadal można kupić w wielu kioskach i punktach sprzedaży.
Rzecznik Ruchu Wojciech Paczyński powoływał się na artykuł prawa prasowego, który "jasno mówi, że zabrania się ingerencji ze strony dystrybutora prasy w treść albo linię programową wydawcy".
Pracownik poligrafii oraz kolportażu nie może ograniczać ani w jakikolwiek inny sposób utrudniać drukowania i nabywania przyjętych przez przedsiębiorstwo do druku i rozpowszechniania dzienników, czasopism lub innych publikacji prasowych z powodu ich linii programowej albo treści. Art. 3 Prawa prasowego
- My nie weryfikujemy treści ani zawartości wydawnictwa, tylko zapewniamy operację logistyczną dostępu do prasy. Dostarczamy do naszych punktów sprzedaży i zapewniamy w ramach poszanowania wolności słowa i prawa dostępu do informacji wszystkie tytuły, niezależnie od zaprezentowanej linii programowej - tłumaczył Paczyński.
Sprawę skomentowało także Biuro Prasowe Żabka Polska, w którego sklepach także sprzedawana jest prasa. W oświadczeniu stwierdzono, że "informacja na temat postanowienia Sądu dotarła do firmy za pośrednictwem mediów".
"Zgodnie z jego treścią, odpowiedzialność za wykonanie postanowienia Sądu leży po stronie wydawcy. Niezwłocznie zwróciliśmy się do dystrybutorów prasy, którzy są partnerami naszych franczyzobiorców i współpracują z wydawcą, o podjęcie działań w sprawie wycofania ze sprzedaży dodatku do nr 30 tygodnika Gazeta Polska w postaci naklejki. Obecnie czekamy na informację ze strony dystrybutorów o dalszych, podejmowanych krokach".
"Będziemy podejmować dalsze kroki"
W czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 adwokaci Ryszard Kalisz i Michał Wawrykiewicz mówili o konsekwencjach związanych z niewykonaniem zabezpieczenia.
Ryszard Kalisz podkreślił, że od wydania zabezpieczenia, wydawca musi wycofać naklejki. - Nie można publikować dalej tych naklejek, a jak (wydawca) będzie publikował, no to jest oczywiście odszkodowanie, które będzie w odrębnym procesie ustalone - wskazał.
Michał Wawrykiewicz ze stowarzyszenia Wolne Sądy przekazał, że "absolutnie będziemy podejmować dalsze kroki, jeśli to zabezpieczenie nie będzie wykonywane"
- Jeśli nie zostaną wycofane naklejki z dystrybucji z całej Polski, natychmiast zostaną podjęte działania. To nie są żarty, ja zapowiadam to: my podejmiemy dalsze działania. Na pewno będą to działania o charakterze odszkodowawczym, bo jesteśmy na polu postępowania cywilnego, nie karnego. Ale w tym wypadku te odszkodowawcze roszczenia będą określone na bardzo wysokim poziomie - podkreślił.
Autor: akw, akr//rzw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24