"Najpierw żółty oślepiający błysk, a potem strzał podobny do wybuchu petardy" - tak jeden z pasażerów samolotu Wizzair, w który trafił piorun, relacjonuje przebieg wydarzeń na pokładzie maszyny. Choć zapewnia, że w samolocie panował spokój, niektórzy pasażerowie "ubarwili" swoje relacje.
Piorun uderzył w samolot linii Wizzair lecący z Londynu Luton do Łodzi. Informację we wtorek wieczorem potwierdziła Ewa Bieńkowska, rzecznik prasowy łódzkiego portu lotniczego.
"Tuż przed startem z lotniska Londyn Luton padał deszcz z gradem. Samolot chwilę stał na pasie - jakby czekał na moment, w którym pogoda pozwoli mu na bezpieczny start. Około godz. 16.50 samolot wystartował. Po 'dłuższej' chwili wleciał w zachmurzenie deszczowo-gradowe i nastąpiło wyładowanie na prawym skrzydle samolotu (najpierw żółty oślepiający błysk, a potem strzał podobny do wybuchu petardy). Było to chwilowo dezorientujące doznanie" - napisał na Kontakt 24 @malina111.
O podobnych doznaniach mówią też inni pasażerowie. - Był huk i błysk, ale ogólnie lot był bardzo spokojny. Byliśmy zdziwieni, że nie zawracamy - mówi jedna z podróżujących Airbusem. - Był wielki błysk i huk, żółta plama za oknem. Ale żadnych sensacji elektrycznych - dodaje inny pasażer.
Podstawiono inną maszynę
Jak dodaje @malina111, pasażerowie zachowali spokój, samolot nie wpadł w turbulencje, światła pozostały włączone. "Po chwili pasażerowie zorientowali się, że to był piorun" - dodaje pasażer. Później pilot poinformował o awaryjnym lądowaniu w Budapeszcie, gdzie znajduje się baza Wizzaira. Lądowanie odbyło się bez problemów. "Co prawda na węgierskim lotnisku można było lepiej 'zadbać' o pasażerów - dezorientujący brak informacji ze strony policji i obsługi lotniska siał wśród ludzi zbędny niepokój" - relacjonuje @malina111.
W Budapeszcie podstawiono innego Airbusa A320 należącego do Wizzair. Na lotnisku docelowym - w Łodzi - wylądował po godz. 23.00.
Plotki pasażerów
"Śmieszne i zupełnie niepotrzebne okazały się komentarze i plotki innych pasażerów. Zaraz po wylądowaniu można było usłyszeć: 'walnął w nas piorun, i skrzydło się zapaliło, dymiło', 'lądowaliśmy awaryjnie na jednym silniku', 'lądowaliśmy w BUKARESZCIE!'. Brzmi to absurdalnie w stosunku do zaistniałej sytuacji, niemniej jednak tak właśnie było to komentowane" - relacjonuje @malina111. "Należy zwrócić uwagę, że podobne incydenty, na całym świecie, zdarzają się stosunkowo często i w większości przypadków są niegroźne dla samego samolotu jak i pasażerów" - dodaje.
"To nie była poważna awaria"
Do uderzenia doszło prawdopodobnie nad terytorium Holandii. Samolot nie został mocno uszkodzony. - To nie była poważna awaria - mówi Ewa Bieńkowska. Pasażerom i załodze nic się nie stało.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. malina111/Kontakt 24