Dyspozytor na pewno nie miał wszystkich danych ze szpitali. One nie przepływają - powiedział dyrektor warszawskiego Samodzielnego Szpitala Klinicznego przy ulicy Czerniakowskiej, Leszek Kliś. Skomentował opublikowane przez tvn24.pl nagranie z jego szpitala, dotyczące brakujących łóżek dla pacjentów z COVID-19.
Serię nagrań z rozmów między załogami karetek, dyspozytorami pogotowia i szpitalnymi oddziałami ratunkowymi dziennikarz portalu tvn24.pl Szymon Jadczak publikuje od dwóch tygodni. Słychać tam, że ratownicy jeżdżą między szpitalami i próbują bezskutecznie przekazać pacjentów. Nierzadko czekają przez wiele godzin w kolejkach na szpitalnych podjazdach.
W najnowszych opublikowanych nagraniach, pochodzących z 22 października, słyszymy ekipy warszawskiego pogotowia. Jedna z rozmów dotyczy próby umieszczenia pacjenta w szpitalu imienia profesora Witolda Orłowskiego w Warszawie. To placówka, która już pojawiała się w naszych artykułach dotyczących problemów z miejscami na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych.
CZYTAJ WIĘCEJ O NAGRANIU: "Możecie sobie dzwonić nawet do papieża". Doktor nie przyjmie pacjenta, bo "szpital jest zamknięty" >>>
Ratownik na nagraniu relacjonował, że SOR szpitala nie przyjmuje pacjenta, bo szpital jest zamknięty decyzją wojewody. Z kolei dyspozytor ostrzegał, że na miejsce "najwyższej zostanie zadysponowana policja".
Dyrektor Samodzielnego Szpitala Klinicznego imienia Orłowskiego w stolicy, Leszek Kliś, skomentował nagrania w rozmowie z TVN24. Przyznał, że w tej sprawie zawodzi koordynacja. Dodał, że dyspozytor "prawdopodobnie powinien mieć wszystkie dane z wszystkich jednostek" szpitalnych. Dopytywany o słowa dyspozytora o policji, dyrektor stwierdził, że "policja interweniuje wtedy, kiedy dzieje się coś, co podlega ewentualnemu wykroczeniu, przestępstwu". - Policja nie jest tu władna w żadnym zakresie - powiedział.
Kliś pytany, czy sugeruje w związku z tym, że dyspozytor nie miał wszystkich danych jednostek, odpowiedział: - Na pewno nie miał. One nie przepływają. Wiem, bo sam dostaję te dane z dużym opóźnieniem.
"To jest ten termin, kiedy człowiek nie może zwolnić łóżka"
Na pytanie, ile czeka się na dane dotyczące liczby wolnych łóżek, dyrektor warszawskiego szpitala zwrócił uwagę, że na wynik testu na koronawirusa czeka się "48 godzin, a w niektórych przypadkach dłużej". - To jest ten termin, kiedy człowiek nie może zwolnić łóżka. Jeżeli pacjent jest ujemny, to zwalnia łóżko - powiedział.
Resort zdrowia potwierdził w piątek ponad 21 tysięcy nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce - największy dobowy bilans od początku epidemii w Polsce. Łącznie w Polsce zakażenie SARS-CoV-2 potwierdzono u ponad 340 tysięcy osób. Spośród dostępnych 23 111 łożek dla pacjentów z COVID-19 w całej Polsce jest ich zajętych 15 444.
Źródło: tvn24.pl, TVN24