Ponad siedem minut policjant dyżurny rozmawiał wulgarnie i towarzysko z poszukiwanym przestępcą, który zadzwonił na komendę. O jego telefonie nie zameldował przełożonym. Przestępca zamieścił nagranie w internecie. Trwa postępowanie dyscyplinarne.
Policjant nie próbował namierzyć dzwoniącego, który zapowiadał powrót do kraju:
- W Polsce będę na święta. Święta to czas dla rodziny. Trzeba w domu być - zapowiada przestępca nazywany przez dyżurnego Piotrusiem.
- Ty, k..., podpuszczasz. Myślisz, że ktoś będzie cię szukał? - odpowiada policjant.
"Familiarny" styl utrzymywał się praktycznie od samego początku rozmowy:
- Z kim mam przyjemność? – pyta dzwoniący na policję
- Z dyżurnym
- A imię, nazwisko, stopień, mogę wiedzieć
- W celu… Piotruś w jakim celu!?
- No, chciałem pogadać na temat...
- Przyjedź do Polski, to pogadamy. A po co pier... takie smuty?!
- No, byłem teraz w Polsce!
- To trzeba było przyjść na komisariat. I wszystko.
- Ale uciekłem wam, za ciency jesteście.
- Ty jesteś cienki. Jak polsilver!
Policjant zdążył się też w rozmowie przyznać, że jego marzeniem jest zastrzelenie trzech ludzi. W końcu przerywa rozmowę, tłumacząc, że kończy dyżur.
Za rozmowę dyscyplinarka
- Niestety nagranie jest prawdziwe. Przeciwko dyżurnemu z chodzieskiej komendy prowadzone jest postępowanie dyscyplinarne. Jego przełożeni zajęli się sprawą wcześniej niż media - mówi portalowi tvn24.pl Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Z jego wyjaśnień wynika, że policjant z Chodzieży chociaż raczej nie straci pracy, już nigdy nie będzie pracował jako dyżurny. Obecnie jest na przymusowym urlopie.
Komisja dyscyplinarna ukarze go za naruszenie etyki oraz niewłaściwe wykonywanie i dokumentowanie czynności służbowych.
- Dyżurny nie dość, że tak długo rozmawiał z przestępcą w sposób skandaliczny, to jeszcze wiedząc, że ten jest poszukiwany, nawet nie próbował wykorzystać tej rozmowy do celów służbowych. Nie sporządził z niej notatki, ani w żaden inny sposób nie powiadomił swoich przełożonych - informuje portal Borowiak. Szefostwo komendy o całej sprawie dowiedziało się natychmiast po pojawieniu się nagrania rozmowy w internecie.
Niesforny Piotruś
Zdaniem policji, poszukiwany za podpalenia, groźby karalne i znieważanie funkcjonariusza Piotr K. zadzwonił tylko po to, żeby rozmowę nagrać i zamieścić w sieci. Z przebiegu rozmowy wynika, że bardzo dobrze wiedział na co w rozmowie z konkretnym policjantem może sobie pozwolić.
Do rozmowy doszło pod koniec stycznia, na początku lutego temat podjęła policyjna komisja dyscyplinarna. Prawie równocześnie zajęły się nim lokalne media, jako pierwszy miejscowy "Kurier Chodzieski".
Źródło: tvn24.pl, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24