Biuro Analiz Sejmowych ma przygotować informację dotyczącą możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec - poinformował w środę poseł Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusz Mularczyk. Analiza ma być gotowa do 11 sierpnia.
- Czy w świetle prawa międzynarodowego Rzeczpospolita Polska może domagać się roszczeń odszkodowawczych od Niemiec za straty materialne i osobowe spowodowane agresją niemiecką podczas II wojny światowej? Jeśli odpowiedź na to pytanie będzie pozytywna, proszę o wskazanie trybu i formy dochodzenia roszczeń - to jedno z 12 pytań, które 12 lipca Arkadiusz Mularczyk skierował do Biura Analiz Sejmowych.
Polityk zapytał też w piśmie czy inne kraje, które "zostały dotknięte agresją Niemiec podczas II wojny światowej, dochodziły od tego kraju roszczeń odszkodowawczych za poniesione straty materialne i osobowe".
- Chcę zebrać wszystkie informacje na ten temat i zastanowić się nad dalszymi krokami w tym temacie. Chcę, aby wszystko było przygotowane profesjonalnie - tłumaczył w rozmowie z Polską Agencją Prasową Mularczyk. Dodał również, że zlecił przygotowanie opinii ekspertom zewnętrznym.
Ile mogą wynieść odszkodowania?
- Chcę dokonać analizy regulacji, które dotyczą tej sprawy oraz zebrać wszystkie opinie, które dotychczas były robione na temat ewentualnych reparacji wojennych - mówił poseł PiS.
Jak tłumaczył, co do kwestii ubiegania się przez nasz kraj o odszkodowania, były różne interpretacje z uwagi na to, że kiedyś Polska teoretycznie zrzekła się reparacji. -Wówczas nie była jednak państwem suwerennym, a dodatkowo zrzekła się wobec nieistniejącego już NRD. Pytanie więc, jaka jest wartość tych regulacji, szczególnie, że jak podkreślają niektórzy z ekspertów, zrzeczenie się odszkodowania nie zostało zarejestrowane w Organizacji Narodów Zjednoczonych- zaznaczył.
Podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy prezes PiS Jarosław Kaczyński zwracał uwagę, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których "tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś". -Straty w ludziach, w elitach, są właściwie nie do odrobienia, to trzeba pięciu czy siedmiu pokoleń, żeby to nadrobić - podkreślił prezes Prawa i Sprawiedliwości. -Polska nigdy nie zrzekła się tych odszkodowań. Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie - dodał.
Temat, który wciąż wraca
Temat reparacji powraca w Polsce od dekad. Co do wysokości należnego odszkodowania, zdania są ściśle podzielone. W dodatku, próby ustalenia tych kwot to bardzo skomplikowany proces.
Pierwsze ustalenia w tym zakresie zapadły w 1945 roku, na konferencji w Poczdamie. Niemcy zobowiązano do wypłacenia 20 milionów dolarów na rzecz Związku Radzieckiego, z czego 5 procent miało przypaść Polsce. Niestety w wyniku niefortunnej dla Polski umowy z 16 sierpnia 1945 r., sowieci zrzekli się praw do majątku niemieckiego na terenie Polski. W zamian za to, Polacy zgodzili się sprzedać Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich węgiel po skrajnie zaniżonej cenie, co doprowadziło polską gospodarkę na skraj jeszcze większej ruiny. Ówczesne straty oszacowano na setki milionów dolarów.
Wstępną wartość strat poniesionych przez Polskę w wyniku okupacji oszacowano m.in. w 2004 r. na polecenie ówczesnego prezydenta Warszawy - śp. Lecha Kaczyńskiego.
Kwota reparacji, którą podano wtedy do wiadomości publicznej, oscylowała wokół 45,3 mld dolarów.
Co by było, gdyby
Wniosek o ustalenie kwoty reparacji wojennych komentował w środę w Sejmie Wojciech Skurkiewicz z Prawa i Sprawiedliwości.
- Sprawa reparacji wojennych jest wciąż otwarta. Wciąż otwarta i niezakończona, nigdy nie podjęta przez poprzednie rządy - mówił.
Zaznaczył również, że na jednoznaczną opinie Biura Analiz Sejmowych należy poczekać mniej więcej do połowy sierpnia. - Na razie to jest tylko rozmowa w charakterze, "co by było gdyby" - stwierdził.
Do wniosku, złożonego przez Arkadiusza Mularczyka odniósł się też podczas konferencji prasowej Grzegorz Schetyna. Polityk określił tę inicjatywę jako "pewnego rodzaju etap wojny polsko-niemieckiej". Szef PO użył również określenia "wrzutka wakacyjna". Podkreślał także, że jest to temat zastępczy, w obecnej sytuacji podyktowany tym, że "PiS jest w kryzysie".
- Będziemy coraz częściej świadkami tworzenia takich hybrydowych informacji - dodał.
Jego zdaniem, sprawy dotyczące reparacji po wojnie wciąż wracają i znikają z debaty publicznej po kilku dniach. Szef PO zapowiedział, że posłowie Platformy odniosą się do projektu, kiedy ten będzie gotowy.
- To jest element wojennej polityki wymierzonej w kierunku Unii Europejskiej, w tym wypadku w Niemcy - stwierdził Schetyna.
Autor: JZ/adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24