– Panie premierze, po co zastanawiać się nad konsekwencjami? Może skorzystać z rady Ludwika Dorna i powołać wszystkich nieposłusznych medyków "w kamasze". Tylko co dalej? Bo pacjenci nie mogą czekać - powiedział wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Krzysztof Radkiewicz. W ten sposób odniósł się do słów Donalda Tuska, który zagroził, że "lekarze, którzy będą zachowywali się niegodnie będą podlegali konsekwencjom".
Pan premier zamiast reagować na ten list tak, by rozpoznać problem, to grozi nam. Zamiast załatwić sprawę i posprzątać problem, który został stworzony jeszcze za czasów pani minister Kopacz, usiłuje teraz doktrynalnie, stać na takiej pozycji, że "niezależnie od tego czy mam rację i nieważne kto co mówi, ja rację mam zawsze" Jacek Krajewski, prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie
Jednak, jak ocenił, rząd zamiast zajmować się naprawianiem sytuacji, próbuje lekarzom "zagrozić, przestraszyć". - A tak naprawdę, my cały czas apelujemy o to, żeby rząd znalazł narzędzia do tego, żebyśmy mogli wypełnić obowiązki, które się na nas zrzuca - tłumaczył prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Dodał, że ponieważ takich narzędzi lekarzom się nie daje, to nie są oni w stanie zrealizować nałożonych na nich obowiązków "nie poświęcając czasu, który mają dla pacjenta". - W tym momencie sytuacja staje się co najmniej kuriozalna - podsumował Krajewski. - Pan premier zamiast reagować na ten list tak, by rozpoznać problem, to grozi nam. Zamiast załatwić sprawę i posprzątać problem, który został stworzony jeszcze za czasów pani minister Kopacz, usiłuje teraz doktrynalnie, stać na takiej pozycji, że "niezależnie od tego czy mam rację i nieważne kto co mówi, ja rację mam zawsze". Nieprawda, pan premier i pan minister nie mają racji. Nie dają lekarzom narzędzi do tego, żeby normalnie pracować i zajmować się pacjentami - ocenił prezes.
"Nieposłusznych medyków w kamasze"
Lekarze i pracodawcy z FPZ uważają ponadto, że "autoreklama ministra (Bartosza - red.) Arłukowicza, podkreślającego swoje heroiczne boje z koncernami farmaceutycznymi i szermującego obniżkami cen leków, ma służyć zatuszowaniu nieudolności twórców ustawy, której realizacja od dawna budzi wątpliwości". Obawiają się również, że mają partycypować w "szczodrości ministra, gdyż nie mogąc sprawdzić uprawnień pacjentów do refundacji - będą karani finansowo".
- Nie pierwsza to ekipa rządząca i nie pierwsza partia, która usiłuje grozić lekarzom, gdy odmawiają oni realizowania bzdurnych i godzących w dobro pacjenta przepisów – mówi wiceprezes FPZ Krzysztof Radkiewicz. – Panie premierze, po co zastanawiać się nad konsekwencjami? Może skorzystać z rady Ludwika Dorna i powołać wszystkich nieposłusznych medyków "w kamasze" Tylko co dalej? Bo pacjenci nie mogą czekać - dodaje Radkiewicz.
W 2005 r., podczas protestów lekarzy ówczesny szef MSWiA mówił: "Jeżeli wystąpi i będzie się nasilać niebezpieczeństwo dla obywateli, istnieje możliwość brania lekarzy w kamasze".
Nie zamierzają "zachowywać się niegodnie"
Także szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel powiedział, że jego zdaniem szef rządu w ogóle nie zapoznał się ze stanowiskiem lekarzy i "wyrobił sobie fałszywe wyobrażenie o tym, czego się domagają". Według Bukiela, premier ignoruje postulaty lekarzy i nie jest zainteresowany rozwiązaniem problemu przepisów dot. wypisywania recept na leki refundowane.
Bukiel zapewnił, że medycy nie zamierzają "zachowywać się niegodnie". - My nie chcemy utrudniać życia pacjentom, ale je ułatwić poprzez to, że będziemy poświęcali więcej czasu na ich leczenia, a nie na biurokrację, którą narzuca nam państwo, a jednocześnie nie daje odpowiednich narzędzi. Nie jesteśmy żadnym elementem wywrotowym. Kolejny raz apeluję do premiera, by się z nami spotkał i zapoznał z naszymi postulatami - dodał.
My nie chcemy utrudniać życia pacjentom, ale je ułatwić poprzez to, że będziemy poświęcali więcej czasu na ich leczenia, a nie na biurokrację, którą narzuca nam państwo, a jednocześnie nie daje odpowiednich narzędzi. Nie jesteśmy żadnym elementem wywrotowym szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel
W piątek Bukiel ogłosił, że co najmniej kilkanaście tysięcy lekarzy, m.in. z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego, nie będzie od nowego roku określało na receptach poziomów odpłatności za lek.
Lekarze protestują
Medycy protestują przeciwko przepisom ustawy refundacyjnej (która wchodzi w życie w niedzielę) przewidującym, że lekarze błędnie wypisujący recepty będą zobowiązani do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Ma być tak w przypadku wypisania recepty np. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Sprzeciwiają się także rozporządzeniu Ministerstwa Zdrowia określającemu sposób i tryb wystawiania recept i oraz nakładającemu na lekarzy obowiązek określania na recepcie poziomów odpłatności leków: B - bezpłatne, R - ryczałt, 30 proc., 50 proc., 100 proc. Lekarze sprzeciwiają się też wymogowi wpisywania na recepcie kodów uprawnień pacjenta do refundacji leków.
Nowa lista refundacyjna
Nowa lista leków refundowanych wchodzi w życie w niedzielę. Medykamenty po raz pierwszy będą miały stałe ceny i marże. Według ekspertów zmiany w terapii mają dotyczyć setek tysięcy pacjentów. Firmy farmaceutyczne nie będą mogły udzielać rabatów, a apteki wprowadzać promocji. Zakaz ten nie dotyczy leków, które nie są finansowane przez państwo. Medykamenty refundowane będą sprzedawane tylko w aptekach, które podpisały umowę z NFZ.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało listę refundacyjną 23 grudnia. Wywołała ona wiele kontrowersji, w piątek resort skorygował ją - dopisano m.in. leki stosowane po przeszczepach, w leczeniu astmy oskrzelowej dzieci, paski do glukometrów. Zgodnie z ustawą refundacyjną, ma ona być aktualizowana co dwa miesiące.
Eksperci informują, że na nowej liście zabrakło ponad 800 leków, które do tej pory były refundowane. Podkreślają, że za niektóre leki, np. ważne produkty stosowane w onkologii, pomimo kolejnych zmian na liście refundacyjnej, pacjenci nadal zapłacą więcej niż w 2011.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24