Wiele razy Lech Wałęsa bronił się przed zarzutami o agenturalną przeszłość przed dziennikarzami i historykami. Zawsze powtarzał, że nie donosił na kolegów. Przepytywany w piątek przez studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika przyznał jednak, że "może był gdzieś niezręczny i nawet kogoś wsypał". Ale później bronił się i przysięgał z podniesioną ręką, że "nie pracował na tamtą stronę i nie zdradził".
Młodzież na spotkaniu z byłym prezydentem stawiła się licznie, ale bynajmniej nie po to, żeby gratulować Lechowi Wałęsie sukcesów w prowadzeniu Polski do wolności.
Zdarzyły mi się oczywiście niezręczności, ktoś mnie może jakimś pytaniem podhaczył - to się mogło zdarzyć. Ale nie zdrada, nie agenturalność. Lech Wałęsa
- Ja musiałem oszczędzać kolegów. Musiałem patrzeć, że prowokują nas po to, żeby nas wystrzelać. Musiałem hamować pewne zapędy. (...) Moja rola była zatem dobra i zła. Można powiedzieć, że byłem gdzieś niezręczny, może nawet kogoś wsypałem, ale nie to, że byłem agentem. Nie to, że chciałem kogoś zdradzić - zaznaczał były prezydent ku zdumieniu niektórych słuchaczy.
"Uwierz młody człowieku: nie zrobiłem nic świńskiego"
Ta odpowiedź pociągnęła za sobą kolejne pytania. Jeden ze studentów sformułował je wprost: "czy jako osoba wierząca przysięgnie pan, że nie był TW?"
Wałęsa zaczął z podniesioną - jak do przysięgi - prawą ręką: - Przysięgam publicznie, że nie byłem agentem i nie pracowałem na tamtą stronę. Niech mnie szlag trafi jeśli mówię nieprawdę. Nigdy nie zdarzyło mi się nic świńskiego, czego mógłbym się wstydzić i brzydzić. Zdarzyły mi się oczywiście niezręczności, (...) ktoś mnie może jakimś pytaniem podhaczył - to się mogło zdarzyć. Ale nie zdrada, nie agenturalność. No! - przekonywał były lider Solidarności.
Ja musiałem oszczędzać kolegów. Musiałem patrzeć, że prowokują nas po to, żeby nas wystrzelać. Musiałem hamować pewne zapędy. (...) Moja rola była zatem dobra i zła. Można powiedzieć, że byłem gdzieś niezręczny, może nawet kogoś wsypałem, ale nie to, że byłem agentem. Nie to, że chciałem kogoś zdradzić lw
Gontarczyk nie komentuje
Wałęsa zarzekał się - cytując Ernesta Hemingway'a - że "można go zabić, ale pokonać nigdy" i krytykował po raz kolejny autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza. - To co wy macie to są bzdury. Co by mi zależało powiedzieć: no miałem słabość raz kiedyś, ale sam się z tego wyciągnąłem? - pytał retorycznie.
Piotr Gontarczyk, historyk IPN i współautor książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", nie chciał wypowiedzi o wsypywaniu bezpośrednio komentować. - Odsyłam wszystkich do naszej książki i materiałów źródłowych IPN - powiedział "Dziennikowi", który jako pierwszy wychwycił słowa Wałęsy.
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP