Decyzja Moniki Pawłowskiej o przyjęciu mandatu była błędem. Nie zostanie przyjęta do klubu, a prawdopodobnie zostanie też wyrzucona z partii - powiedział w TVN24 poseł PiS, były rzecznik rządu Piotr Mueller.
Monika Pawłowska zdecydowała się objąć mandat poselski po byłym pośle PiS Mariuszu Kamińskim. Oświadczyła, że "czuje się członkiem Prawa i Sprawiedliwości" i będzie chciała przystąpić do klubu PiS w Sejmie.
O jej decyzji mówił w środę w "Rozmowie Piaseckiego" Piotr Mueller, poseł PiS, rzecznik poprzedniego rządu. - To jest błąd. Przede wszystkim pani poseł i marszałka Hołowni, który wygasił mandat pomimo wyroku Sądu Najwyższego - przekonywał.
Stwierdził, że "w takich sytuacjach decyzję indywidualnie podejmuje osoba, która jest następna na liście" i "w związku z tym nie ma żadnej możliwości zmuszenia do podjęcia takiej czynnej decyzji". - Nasza rekomendacja była jasna, a że pani poseł jej nie zrealizowała, to jest jej decyzja - dodał.
- To była nasza wspólna odpowiedzialność, w tym sensie, że mówiliśmy jej i w rozmowach, i publicznie, jak wygląda sytuacja prawna - mówił Mueller. Jak mówił, stanowisko PiS jest jasne - "dwóch posłów, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, są nadal posłami".
CZYTAJ W KONKRET24: Kamiński i Wąsik nadal posłami? Nie, już nie są
Mueller: prawdopodobnie Pawłowska zostanie wyrzucona z partii
- Pani poseł nie zostanie przyjęta do naszego klubu - poinformował Mueller. Dopytywany, czy zostanie też wyrzucona z partii, odparł: - Całkiem prawdopodobne. Jest członkiem partii, jej działanie jest inne niż to, co było rekomendowane, więc nie wykluczam, że takie postępowanie zaraz się rozpocznie
Powiedział, że gdyby decyzja należała do niego, wyrzuciłby Pawłowską z partii.
- Liczę na to i będę bardzo zabiegać o to, żebym była przyjęta do klubu Prawa i Sprawiedliwości - oświadczyła Pawłowska w środę w programie "Tłit". Dopytywana, czy wie o tym, że to się nie wydarzy, odparła, że "nie przesadzałaby na ten moment".
Dodała również, że "na razie nie widzi podstaw" do tego, aby zostać wykluczona z partii. - Ani w sprawie wykluczenia mnie albo nieprzyjęcia mnie do klubu, ani w sprawie wykluczenia mnie z partii nikt się ze mną nie kontaktował - powiedziała.
Dodała również, że "nie jest żadną stroną w sporze" w sprawie rozstrzygnięcia, czy Mariusz Kamiński jest posłem.
Mueller o Pegasusie
Mueller mówił też o sprawie inwigilacji Pegasusem. Jak powiedział, "do tej pory, po dwóch miesiącach rządów Donalda Tuska, nie ma żadnego nowego dokumentu, który by pokazywał, naświetlał tę sprawę w inny sposób".
Przekonywał, że "każda profesjonalna służba na świecie ma jakiś rodzaj systemu, który służy do działań operacyjnych w odpowiedniej procedurze, za odpowiednimi pozwoleniami".
Dopytywany, czy uważa, że służby z innych krajów też - tak jak w Polsce - kupują takie systemy za pieniądze przeznaczone na pomoc ofiarom przestępstw, odparł: - Nie w każdym kraju taki fundusz istnieje.
- Co do kwestii legalności zakupu akurat tego systemu z tego funduszu, to nie ma w tej chwili żadnych wyroków, żadnych postanowień sądów ani niczego, które by stwierdzały, że te działania są nielegalne - dodał poseł PiS.
Mueller: osoby nadzorujące służby zapewniały, że działania nie przekraczają kompetencji
Mueller mówił, że jeśli okaże się, że politycy byli inwigilowani, "to jest pytanie o przesłanki". - Jeżeli był jakikolwiek polityk, który był przestępcą albo była poważna wątpliwość, czy jest przestępcą i były przesłanki do tego, żeby zastosować działania operacyjne, które się stosuje w przypadku każdego innego obywatela w takiej samej sytuacji, to czemu polityk ma być jakoś inaczej traktowany? - pytał.
- Jeżeli natomiast były podejmowane działania, które wykraczały poza to, to byłbym bardzo zawiedziony wobec osób, które nadzorowały służby, bo zapewniały i mnie osobiście, i premiera osobiście - uczestniczyłem w takich rozmowach - że takiego typu działania nie są podejmowane. Takie działania, które miałyby wymiar przekraczający kompetencje, które są ustawowo określone - mówił gość TVN24.
Mueller: nie jestem zwolennikiem żadnego fizycznego ataku
Mueller był też pytany o wydarzenia z 7 lutego, kiedy grupa posłów PiS próbowała wprowadzić do Sejmu byłych posłów Kamińskiego i Wąsika. We wtorek siedmioro posłów PiS zostało ukaranych za przepychanki ze Strażą Marszałkowską.
Pytany, czy czuje dumę z tych posłów, Mueller powiedział: - Ja przede wszystkim czuję pewnego rodzaju zażenowanie tym, że marszałek Sejmu doprowadza do sytuacji, w której nie wpuszcza dwóch posłów na teren Sejmu.
- Nie byli wpuszczeni, pomimo że oficerowi, który tam był na miejscu, były pokazane postanowienia Sądu Najwyższego w tym zakresie - dodał.
Podkreślał, że "nigdy nie jest zwolennikiem żadnego fizycznego ataku". - Ale to jest tak, na teren Sejmu próbuje wejść dwóch posłów, którzy w naszym głębokim przekonaniu i po postanowieniach Sądu Najwyższego są nadal posłami. Straż Marszałkowska, funkcjonariusze publiczni, nie realizują postanowienia Sądu Najwyższego w tym zakresie - powtarzał.
Źródło: TVN24