Próbowano dokonać prowokacji przeciwko prokuraturze i CBA. Są na to dowody, że stał za tym Janusz Kaczmarek - mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zarówno on, jaki i szef ABW, szef CBA i szef gabinetu prezydenta zarzucili byłemu szefowi MSWiA kłamstwo. Tylko koordynator służb specjalnych przyznał, że szereg faktów, o których mówi były szef MSWiA, miało miejsce.
- Jest zebrany materiał dowodowy, który pokazuje, że były szef MSWiA przygotowywał prowokację w celu skompromitowania osób prowadzących śledztwo w sprawie przecieku (na temat akcji CBA-red.), którym jest osobiście zainteresowany – mówił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Dla każdego trzeźwo myślącego człowieka, Kaczmarek nie może być wiarygodny, gdyż nie mówił nic o rzekomych nieprawidłowościach, gdy był w rządzie. Jego prawnym obowiązkiem było donieść o rzekomym przestępstwie. Zaniechał tego, i nieuchronnie czeka go odpowiedzialność karna. ziob
I dodał: - Zebrany materiał w sprawie śledztwa z przecieku w sprawie akcji CBA pokaże, dlaczego Kaczmarek zachowuje się tak, jak się zachowuje - a kieruje nim desperacja i histeria. Każdy będzie mógł się przekonać, jaka była jego rola w przecieku.
Według Ziobry, Kaczmarek próbuje zdezawuować działania organów ścigania. I kłamie: - Dla każdego trzeźwo myślącego człowieka, Kaczmarek nie może być wiarygodny, gdyż nie mówił nic o rzekomych nieprawidłowościach, gdy był w rządzie. Jego prawnym obowiązkiem było donieść o rzekomym przestępstwie. Zaniechał tego, i nieuchronnie czeka go odpowiedzialność karna - zapowiedział Ziobro.
Oprócz ministra sprawiedliwości na konferencji obecni byli: Władysław Stasiak, szef MSWiA, Zbigniew Wasserman, koordynator ds. słuzb specjalnych, Bogdan Święczkowski, szef ABW, Michał Kamiński, szef CBA, a także Maciej Łopiński, szef gabinetu politycznego Lecha Kaczyńskiego. Wszyscy zgodnie bronili się przed zarzutami, jakie pod ich adresem wysunął w środę na posiedzeniu sejmowej speckomisji Kaczmarek.
Szef ABW: - Kaczmarek kłamie. To, co mówi na temat narady u premiera, podczas której miano omawiać sprawę Barbary Blidy, to bzdury wyssane z palca. A wypowiedzi posła PO Pawła Grasia, że działania organów ścigania przypominają działania Stasi obrażają funkcjonariuszy ABW.
Szef CBA: - Nie zamierzam komentować bredni śmiertelnie przerażonego człowieka. Kaczmarek nie jest dla mnie partnerem do rozmów.
Wassermann: - Mówienie, że służby specjalne służą nie państwu, a partiom politycznym jest nadużyciem.
Koordynator ds. służ specjalnych przyznał jednak, że szereg faktów, o których mówi były szef MSWiA miało miejsce, ale ich ocena jest na "użytek sytuacji, w jakiej Kaczmarek się znalazł".
Mówienie, że służby specjalne służą nie państwu, a partiom politycznym jest nadużyciem. Szereg faktów, o których mówi były szef MSWiA miało miejsce, ale ich ocena (przez Kaczmarka-red.) jest na użytek sytuacji, w jakiej Kaczmarek się znalazł. was
Choć szczegóły ze środowego przesłuchania Kaczmarka są tajne, już kilka godzin po ich zakończeniu pojawiły się przecieki. W zeznaniach Kaczmarka - jak twierdzi "Dziennik" - pojawiło się także nazwisko prezydenta. Lech Kaczyński miał prosić o sprawdzenie, dlaczego CBA interesuje się jego najbliższą rodziną. "Opowiadał, że został wezwany przez Lecha Kaczyńskiego. Prezydent miał się go zapytać, czy ufa dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego. Szef MSWiA odpowiedział twierdząco. Wtedy Lech Kaczyński poprosił, aby dyrektor CBŚ sprawdził, dlaczego Centralne Biuro Antykorupcyjne interesuje się jego najbliższą rodziną - tę historię potwierdziło nam trzech posłów komisji" - pisze "Dziennik".
Szef gabinetu politycznego Maciej Łopiński tak skomentował te rewelacje: - Informacje przekazywane przez b. szefa MSWiA jakoby pan prezydent prosił jedne służby aby skontrolowały drugie są całkowicie nieprawdziwe. To już przekracza poziom najwyższego absurdu. Pan prezydent nie był informowany też przez pana Kaczmarka o tych nieprawidłowościach do których miało dochodzić w resorcie sprawiedliwości.
Jak podał "Dziennik" były szef MSWiA miał opowiadać komisji o tym, że prokuratura pod zwierzchnictwem Zbigniewa Ziobry interesowała się działaczami PO: Donaldem Tuskiem, Grzegorzem Schetyną, Mirosławem Drzewieckim oraz synem Lecha Wałęsy Jarosławem.
Szef ABW Bogdan Święczkowski miał dostarczyć Ziobrze tajną notatkę na temat "jakichś malwersacji młodego Wałęsy". - Ten podzielił się wiedzą z premierem. Kaczyński stwierdził: Przez małego dojdziemy do dużego" - pisze gazeta.
Jan Dziedziczak, rzecznik rządu stwierdził: - To nieprawda.
Wiele przekazanych przez byłego szefa MSWiA informacji miało dotyczyć także dziennikarzy i właścicieli mediów. - Według Kaczmarka, premier i minister sprawiedliwości polecili prokuraturze i służbom przeszukiwanie archiwów. Szukano dowodów na nielegalne działania Polsatu, TVN i Agory, wydawcy Gazety Wyborczej. Chodziło o prześwietlenie finansów, kulisów powstania tych mediów - relacjonują słowa Kaczmarka rozmówcy "Dziennika".
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ (fot.PAP/Radek Pietruszka)