Ministerstwo Zdrowia nadal nie wydało odpowiedniego rozporządzenia, które by regulowało, na jakich warunkach pigułka "dzień po" ma być sprzedawana w Polsce. Oznacza to, że - przynajmniej w teorii - tabletka ta jest dostępna bez recepty i dla każdego, niezależnie od wieku. Mimo to pacjentki wciąż mają problemy z jej zakupem.
W ubiegłym tygodniu wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że pigułka "dzień po" będzie dostępna bez recepty, ale tylko dla osób powyżej 15. roku życia. Informacja ta została jednak szybko zdementowana. Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała na antenie TVN24 w "Faktach po Faktach", że decyzji w sprawie ograniczenia wiekowego jeszcze nie ma. Dodała, że rządowi "zależy, aby granicą było 15 lat". - Ale w jakiej to będzie zapisane formie prawnej, musimy jeszcze parę dni poczekać - podkreśliła.
Po tygodniu jednak wciąż nic nie wiadomo. Resort zdrowia przyznaje, że prace nad rozporządzeniem cały czas trwają. - Dostępność w sprzedaży dla osób powyżej 15. roku życia jest jednym z rozważanych rozwiązań - mówi w rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia. Nie określa jednak, kiedy owe rozwiązania miałyby wejść w życie.
"Jest aktualnie dostępna bez recepty"
Zatem dopóki resort nie wyda rozporządzenia, tabletka powinna być dostępna bez ograniczeń i dla każdego. Powinna, bo w rzeczywistości pacjentki wciąż mają problemy z jej zakupem.
W niektórych aptekach wyczerpał się zapas pigułek, w innych - pomimo obowiązywania unijnej dyrektywy - farmaceuci wciąż wymagają pokazania recepty. Na pytanie dlaczego, zasłaniają się brakiem informacji z ministerstwa w tej sprawie. Tymczasem w systemie dla aptekarzy widnieje już informacja, że tabletka ellaOne ma nową kategorię OTC, czyli może być sprzedawana bez przepisu lekarza. - Tabletka ellaOne jest aktualnie dostępna bez recepty - potwierdza Krzysztof Bąk. Haczyk w tym, że w systemie dla farmaceutów zawarto adnotację, że "decyzję o wydawaniu leku z apteki z nową kategorią powinien podejmować aptekarz". I to aptekarz decyduje o tym, czy tabletkę w ogóle z hurtowni zamawiać. Naczelna Rada Aptekarska otwarcie apelowała, by wszystkie "produkty zawierające octan uliprystalu (substancja, która zawarta jest w pigułkach "dzień po" - red.) wydawane były wyłącznie na podstawie recepty lekarskiej", argumentując, że bezpieczniejsze dla zdrowia kobiet byłoby wydawanie tych tabletek wyłącznie na receptę. "Zwłaszcza, że wystawienie recepty poprzedzone jest badaniem lekarskim. Jest też wówczas możliwość poinformowania kobiety o skutkach stosowania tych tabletek i przeciwwskazaniach" - czytamy w uzasadnieniu.
Farmaceuta wytłumaczy
Dla porównania, w sąsiednich Niemczech sprawa została rozwiązana inaczej. To właśnie farmaceuci mają informować pacjentki o tym, z czym wiąże się połknięcie pigułki.
- Odbywać się ma to na takiej zasadzie, że taka dziewczyna po przyjściu do apteki odbędzie rozmowę z farmaceutą (nie z technikiem farmacji, a z osobą po studiach), który wyjaśni jej przeciwwskazania i skutki uboczne zażycia tego środka, odpowie na pytania. Całość zakończy się wypełnieniem i podpisaniem przez obie strony formularza, w którym zainteresowana oświadcza, że wszystko rozumie i chce mimo wszystko przyjąć tabletkę - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl farmaceutka z apteki w niemieckim Penkun.
Antykoncepcja awaryjna
W połowie stycznia Komisja Europejska zdecydowała, że środek sprzedawany pod nazwą ellaOne, stosowany jako tzw. antykoncepcja awaryjna, może być dostępny w krajach UE bez recepty. To preparat, który zapobiega ciąży, zapobiegając owulacji lub opóźniając ją. Stosuje się ją w przypadkach nagłych, np. gdy stosowana antykoncepcja zawiodła.
Maksymalny czas, kiedy można ją przyjąć to 120 godzin, czyli pięć dni po stosunku. Wiąże się to z tym, że plemniki w organizmie kobiety mogą przetrwać maksymalnie pięć dni. Cena pigułki w zależności od apteki waha się od 100 do 150 złotych.
Autor: Ewa Ostapowicz // tka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24