- Jeśli wszyscy członkowie Rady Nadzorczej z ramienia ministerstwa skarbu zachowają się zgodnie z wolą ministra to wybór nowego prezesa LOT-u jest już przesądzony. Zostanie nim Sebastian Mikosz - ustalił portal tvn24.pl w źródłach zbliżonych do Rady. Scenariusz miał wyglądać zupełnie inaczej, ale w poniedziałek wieczorem minister Budzanowski nie zgodził się na kandydatury Andrzeja Wysockiego ani Bertranda LeGuerna. - Byliśmy totalnie zaskoczeni. Nie tyle krokiem ministra, co jego formą - komentuje jeden z członków Rady.
Według naszych informacji poniedziałkowe obrady Rady Nadzorczej miały spokojny przebieg. Kandydaci na nowego prezesa spółki od godz. 13 prezentowali swoje pomysły na restrukturyzację PLL LOT. Wieczorem członkowie Rady zdecydowali, że ostatecznie walka o stanowisko powinna rozegrać się pomiędzy Andrzejem Wysockim, od lat związanego z LOT-em (był m.in. wiceprezesem spółki i p.o. prezesa) a Bertrandem LeGuernem, prezesem Petrolinvestu.
Wieczorne "nie" ministra. Mikosz z błogosławieństwem
Z tymi dwoma nazwiskami około godz. 19 do ministerstwa skarbu pojechał przewodniczący Rady Nadzorczej PLL LOT Wojciech Balczun.
- Usłyszał, że żaden z wybranych przez nas kandydatów nie spełnia wymogów postawionych przez właściciela, czyli MSP i dlatego Rada ma dokoptować do swojej listy kandydaturę Sebastiana Mikosza - mówi nam osoba z kręgów Rady Nadzorczej spółki. - Jej członkowie byli totalnie zaskoczeni. Nie tyle krokiem ministra, bo jako właściciel ma prawo wskazać nazwisko osoby, która ma stanąć na czele LOT-u, ale formą. T, co się wczoraj działo to paranoja. Za kogo robią członkowie Rady? - dodaje.
Tylko formalność? "Rada jest podzielona jak nigdy"
Część członków Rady poczuła się nieswojo, bo minister Mikołaj Budzanowski znał wcześniej nazwiska pięciu kandydatów, wytypowanych przez Radę. Nie było na niej Mikosza, co media przyjęły z zaskoczeniem. Szef resortu skarbu jednak nie protestował. Stało się to dopiero w poniedziałek.
Jeśli członkowie Rady Nadzorczej z ramienia ministerstwa zagłosują zgodnie z sugestią i wolą Budzanowskiego to wybór nowego szefa lotniczej spółki jest przesądzony, bo MSP ma w Radzie większość. Z trzech źródeł z kręgów Rady dowiedzieliśmy się jednak, że jej członkowie są mocno podzieleni - także wśród reprezentantów ministra.
Nazwisko nowego prezesa poznamy już w środę. Posiedzenie Rady rozpocznie prezentacja kandydatury Mikosza. Później ma odbyć się głosowanie.
Odszedł z LOT-u bo nie dogadywał się z MSP
Sebastian Mikosz był p.o. prezesa a później prezesem LOT-u w latach 2009-2010, w sumie przez 18 miesięcy. Ze spółki odszedł, ponieważ nie mógł porozumieć się z właścicielem, czyli MSP, co do dalszych kroków restrukturyzacyjnych. Szefem resortu był wówczas Aleksander Grad. Mocno zniechęcał go również nabrzmiewający konflikt ze związkami zawodowymi.
Po odejściu z LOT-u Mikosz pracował w Deloitte, potem w Societe Generale. W międzyczasie napisał też książkę "Leci z nami pilot?" o lotnictwie. Od kilku miesięcy w różnych wywiadach przyznawał, że chętnie wróciłby do branży, której jest bardzo oddany. Często komentował też wydarzenia związane z LOT-em. Były, a być może i przyszły, prezes LOT-u ma 39 lat, jest absolwentem francuskiego IEP Paris - Instytutu Studiów Politycznych.
Autor: Łukasz Orłowski//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24