- Trudno wyrazić, jak się cieszymy, że brat może wrócić do domu, do swojego pokoju - mówiła na konferencji prasowej siostra Grzegorza, który we wtorek zakończył leczenie pooperacyjne po udanym przeszczepie twarzy i opuszcza szpital w Gliwicach. Zespół lekarzy, pod których opieką przebywał, podkreślał, że pacjent ma najtrudniejszy okres za sobą, ale czeka go jeszcze wielomiesięczne, a nawet wieloletnie leczenie rehabilitacyjne.
33-letni Grzegorz, który w połowie maja w Centrum Onkologii w Gliwicach przeszedł udany przeszczep twarzy, opuszcza szpital i wraca do domu. We wtorek na konferencji prasowej zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego poinformował o pomyślnym zakończeniu leczenia.
Na początku spotkania z dziennikarzami pojawił się sam pacjent. - Dziękuję lekarzom, którym zawdzięczam to wszystko - mówił wzruszony. 33-latek w dalszym ciągu ma problemy z mową.
Grzegorz o swoich przeżyciach po przeszczepie opowie we wtorek w rozmowie z Kamilem Durczokiem w "Faktach po Faktach" w TVN24 o godz. 19.25.
Szef zespołu, który sprawował opiekę nad Grzegorzem, prof. Adam Maciejewski zaznaczył, że leczenie pacjenta przyniosło pozytywne efekty. Zapowiedział, że czeka go "dalsza ciągła rehabilitacja od strony motoryki twarzy, która w najbliższych miesiącach będzie się poprawiała". - Pierwsze symptomy mrowienia, powrotu drgań mięśniowych w tak krótkim okresie czasu wskazują, że ten proces przebiega prawidłowo - tłumaczył.
Dalsza praca w domu
Lekarze podkreślili kilkakrotnie, że leczenie nie skończyło się wraz z wyjściem ze szpitala i w dalszym ciągu musi pracować nad powrotem do pełni sił. - Wymaga to oczywiście dalszej, stałej, konsekwentnej rehabilitacji - wyjaśniał Maciejewski.
Specjaliści obecni na konferencji mówili, że ostatnie miesiące, tuż po przeszczepie były "okresem pełnym obaw i niepokojów". Stopniowo jednak udało się odstawiać leki, które miały zapobiec odrzuceniu przeszczepu. Część z nich pacjent będzie jednak musiał brać do końca życia.
Jeden z lekarzy, który opiekował się Grzegorzem po operacji, podkreślał jego determinację do powrotu do zdrowia. - Byłem pod wielkim wrażeniem. Nie widziałem chwili zwątpienia ani załamania - zaznaczył prof. Gajek. Dodał, że pomimo dobrej kondycji psychicznej, Grzegorz stale konsultuje się z psychologiem.
Jeszcze jeden zabieg
33-latek całkowicie odstawił antybiotyki po przeszczepie i właśnie dzięki temu, jak mówili lekarze, może we wtorek opuścić szpital. Razem z długą listą zaleceń rehabilitacji - unikaniem kontaktów m.in. z kwiatami doniczkowymi, zakażonymi osobami i psem. Z jego mieszkania trzeba było usunąć wszystkie dywany.
Pacjent podczas rehabilitacji będzie musiał ćwiczyć i stymulować twarz. Regularnie będzie również pojawiał się na konsultacjach w klinice.
Grzegorza za jakiś czas czeka jeszcze jeden zabieg - okulistyczny. Jak wyjaśniali lekarze, powieki prawego oka nie funkcjonują prawidłowo. Pacjent do domu wraca również z jedną niezagojoną odleżyną, ale jak zapewniali specjaliści, nie jest ona niebezpieczna i można ją leczyć w domu.
Podziękowania dla matki dawcy
Na konferencji prasowej głos zabrała również siostra Grzegorza, która podziękowała całemu zespołowi za opiekę lekarską. Szczególne wyrazy wdzięczności skierowała do matki dawcy, od którego pacjent otrzymał nową twarz. - Dzięki niej nasz brat mógł żyć i funkcjonować dalej - mówiła.
Opisywała również moment, w którym Grzegorz obejrzał swoją nową twarz. - Chciał ją zobaczyć i był bardzo ucieszony. Bardzo cieszył się, że miał tę twarz - opisywała.
- Trudno wyrazić, jak się cieszymy, że brat może wrócić do domu, do swojego pokoju. Co będzie dalej - zobaczymy, ale jesteśmy z nim i będziemy - powiedziała. i zdradziła niespodziankę, która czeka na jej brata w domu. - Akurat dzisiaj mama szykuje dla niego na obiad kaczuszkę - powiedziała.
Maszyna odcięła mu kawałek twarzy
23 kwietnia miał wypadek podczas pracy - maszyna do cięcia kamieniu amputowała mu część twarzy. Obrażenia były na tyle rozległe, że w dłuższej perspektywie nie miał szans na przeżycie, a próba replantacji twarzy, która dotarła do szpitala kilka godzin po wypadku, zakończyła się niepowodzeniem. Udało się uratować jedynie dolną cześć twarzy oraz wzrok - lekarze z Wrocławia odpowiednio zabezpieczyli jego gałki oczne. 2 maja zaczęto szukać dawcy. Został nim mężczyzna w podobnym wieku, którego inne narządy również trafiły do chorych. Skomplikowana operacja odbyła się 15 maja i trwała ponad dobę, bo aż 27 godzin. Był to pierwszy w Polsce przeszczep twarzy i pierwszy na świecie ze wskazań życiowych. Powrót do zdrowia i rehabilitacja przebiegły pomyślnie. Po opuszczeniu OIOM-u pacjent przebywał w sterylnej izolatce. Zdaniem lekarzy, do powodzenia po operacji przyczynił się młody wiek Grzegorza oraz fakt, że do momentu wypadku cieszył się dobrym zdrowiem. Na odzyskanie mimiki pacjent będzie musiał jeszcze poczekać około pół roku.
Autor: aj/ ola/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24