23 lata temu - 4 czerwca 1989 roku - odbyły się pierwsze częściowo wolne wybory parlamentarne, zakończone wielkim zwycięstwem "Solidarności". Ich konsekwencją był upadek komunizmu i przemiany polityczne w całym bloku sowieckim. W pierwszej turze wyborów wzięło udział 62 proc. uprawnionych do głosowania. W żadnych późniejszych głosowaniach frekwencja nie dobiła tak wysokiego poziomu.
4 czerwca był rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
Totalna porażka
W wyborach do Senatu kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali 92 mandaty, a głosowaniu do Sejmu 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc.
Na 35 kandydatów z listy krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej, tylko dwaj (Mikołaj Kozakiewicz i Adam Zieliński) otrzymali ponad 50 proc. głosów, co zgodnie z ordynacją oznaczało, że pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą nieobsadzone. Wyniki wyborów zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę solidarnościowo-opozycyjną.
Zaskoczenie
Czesław Kiszczak na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR 5 czerwca mówił: - Przeciwnik ostro walczył od początku do końca, posługując się różnymi środkami. My działaliśmy w "białych rękawiczkach", nie wykorzystując nawet ewidentnych okazji. Wyniki wyborów przeszły oczekiwania opozycji. Zaszokowały, nie wie, jak się zachować. Wybory do Senatu to nasza całkowita klęska - oceniał.
A Stanisław Ciosek dodawał: - Nie rozumiem przyczyn porażki. Partia musi za nią zapłacić, nie poszła za nami. To gorzka lekcja. Odpowiedzialni będą musieli ponieść konsekwencje. Obecnie sprawą najważniejszą wybór prezydenta, do czego potrzeba 35 mandatów - które przepadły. O tym rozmawiać już z opozycją, bo prezydent to zabezpieczenie całego systemu, to nie tylko nasza wewnętrzna sprawa, to sprawa całej socjalistycznej wspólnoty, nawet Europy - przekonywał Ciosek.
Trafnie i dobitnie wyniki czerwcowych wyborów ocenił historyk prof. Antonii Dudek, który pisał, że tego dnia "miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze".
Dogrywka
Problem 33 nieobsadzonych mandatów został rozwiązany już cztery dni po wyborach. 8 czerwca na posiedzeniu Komisji Porozumiewawczej przedstawiciele Solidarności zgodzili się na zmianę ordynacji wyborczej, umożliwiającej obsadzenie mandatów z listy krajowej przez koalicyjnych kandydatów. Już 12 czerwca Rada Państwa wydała dekret zmieniający ordynację wyborczą do Sejmu X kadencji. Na jego podstawie puste mandaty z listy krajowej miały być przekazane do okręgów i obsadzone w drugiej turze wyborów.
Druga tura odbyła się 18 czerwca 1989 r. Do urn wyborczych poszło tylko 25 proc. uprawnionych do głosowania. W jej wyniku Solidarność zdobyła jedyny brakujący jej mandat poselski oraz 7 z 8 pozostałych do obsadzenia mandatów senatorskich. Ostatecznie więc kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" uzyskali w wyborach 260 miejsc w 560-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.
Autor: mn/fac / Źródło: tvn24.pl, PAP