- Oddajmy dzieciom prawo do wyjścia na spacer i spotkania się z rówieśnikami na powietrzu, zanim zrobi się ciemno - apelują specjaliści. - Skoro zamknęliście nas w domach, dajcie nam psychologiczne wsparcie - prosi młodzież. Jedni i drudzy drżą z obawy przed miesiącem bez lekcji.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chcesz uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc.
- Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będę miała miesiąc wolnego od szkoły, pewnie oszalałabym ze szczęścia - mówi Milena, uczennica ósmej klasy z Warszawy. I jednym tchem dodaje: - Ale miesiąc, w czasie którego nie będę mogła wyjść z domu bez mamy lub taty, spotkać się ze znajomymi czy krewnymi, a do tego cały czas będę pewnie myślała o egzaminie ósmoklasisty, brzmi jak piekło. Już teraz mam problemy ze snem i cała się trzęsę, gdy zaczynam o tym mówić... Po prostu boję się tego miesiąca - przyznaje.
Nie ona jedna się boi i nie ona jedna będzie w takiej sytuacji. Miliony uczniów staną przed wyzwaniem: jak przez niemal miesiąc poradzić sobie bez szkoły. Nie brzmi to wcale, jak spełnienie marzeń.
W środę wszyscy uczniowie rozpoczęli przerwę świąteczną. Jednak zaraz po niej wcale nie wracają do szkół - nawet zdalnie. Rząd zapowiedział ferie dla wszystkich w jednym terminie. Aż do 17 stycznia.
W tym czasie - na razie nic nie zapowiada, by miało być inaczej - obowiązuje zakaz samodzielnego poruszania się osób do 16. roku życia - w godzinach 8-16 nie mogą same wyjść z domu. To oznacza, że dzieci, które nie będą miały lekcji, nie wyjdą też w tym czasie na spacer, nie będą mogły swobodnie uprawiać sportu, nie spotkają się ze znajomymi nawet z zachowaniem reżimu sanitarnego. Wyjazd poza miejsce zamieszkania dopuszczalny będzie jedynie dla uczniów szkół mistrzostwa sportowego oraz oddziałów mistrzostwa sportowego w szkołach ogólnodostępnych.
To bardzo nieliczna grupa. A co z resztą?
Zamknięci w czterech ścianach
Skąd właściwie wziął się ten zakaz? Wprowadzono go wraz z upowszechnieniem zdalnej edukacji jesienią. Minister zdrowia tłumaczył, że powodem jest ograniczenie mobilności, by pandemia się nie rozwijała. Nieoficjalnie mówiło się, że to według rządzących najłatwiejszy sposób, by pod nieobecność rodziców - w końcu nie wszyscy pracują zdalnie - uczniowie nie wagarowali.
Trochę lepiej ma być najmłodszym. W czasie ferii zimowych ministerstwo edukacji zgodziło się, by zorganizować im wypoczynek w miejscu zamieszkania. Uczniowie klas I–IV z podstawówek będą mogli skorzystać z półkolonii.
Co z tymi starszymi? Cisza. Nikt o nich nie mówi.
- Wcześniej dwutygodniowa przerwa oznaczała dla uczniów odpoczynek i zabawę. Teraz ten czas będą spędzać zamknięci w czterech ścianach - zwraca uwagę Angelika Friedrich. - Ich rutyna dnia zostanie całkowicie zburzona przez brak edukacji zdalnej. Brak wytchnienia i prywatności może spowodować kryzys lub inne cierpienia psychiczne u osób, które wcześniej nie miały w ogóle z nimi styczności - podkreśla.
Friedrich ma 19 lat i jest studentką pierwszego roku psychologii. W przeszłości mierzyła się m.in. z depresją i zaburzeniami odżywiania. Mając za sobą tak trudne doświadczenia, postanowiła pomóc innym. Założyła Nastoletni Azyl - młodzieżową grupę samopomocową, która promuje dbałość o zdrowie psychiczne.
Teraz Angelika Friedrich wraz z redaktorką azylową Weroniką Snoch i grupą rówieśników wystosowały apel do instytucji, które zajmują się dziećmi. Zwrócili się z prośbą o umożliwienie dostępu do pomocy psychologiczno-pedagogicznej w trakcie obowiązywania dodatkowych obostrzeń od 28 grudnia. Bo to, co nas czeka po świętach, jak zauważają członkowie Azylu, "wiąże się z ograniczeniem kontaktu praktycznie tylko do środowiska domowego". - Zdarza się, że jest to toksyczne miejsce. To ogromne zagrożenie dla dobrostanu nieletnich domowników - zaznacza.
Nie wszyscy mieszkają w ciepłych, bezpiecznych domach, gdzie najbliższy miesiąc będzie szansą na wspólne, radosne spędzanie czasu.
Obserwacje studentki psychologii są zgodne z wynikami badania przeprowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, która koordynuje telefon zaufania 116 111. Jej specjaliści sprawdzili, jak młodzi znieśli wiosnę w zamknięciu. Z raportu wynika, że wielu z nich w czasie wiosennego lockdownu było pełnych obaw, pozbawionych wsparcia w potrzebie, a do tego narażonych na różne formy krzywdzenia. Badania potwierdziły, że nie wszystkie domy były bezpiecznym schronieniem dla najmłodszych. Aż 27 procent z nich doświadczyło przemocy.
Opowiadając badaczom o swoich doświadczeniach z wiosennej fali pandemii, nastolatki wspominały nie tylko zdalną naukę, ale również tak trudny dla wielu z nich czas, gdy nie mogli wyjść z domów bez towarzystwa dorosłego. Czyli sytuację, która teraz się powtórzy.
"Dajcie nam wsparcie!"
W trudnej sytuacji zostaną postawieni nie tylko ci, którzy mają skomplikowaną sytuację rodzinną. Szczególnie narażeni będą również ci, którzy do tej pory zmagali się z różnymi problemami natury psychicznej. "W wyniku zmniejszenia interakcji społecznych, mogą doświadczyć np. nawrotu choroby. Z powodu osamotnienia zwiększa się także ryzyko wystąpienia myśli samobójczych, a nawet prób targnięcia się na własne życie" - czytamy w apelu Nastoletniego Azylu.
Właśnie dlatego nastolatki uważają, że zapewnienie pomocy psychologiczno-pedagogicznej w trakcie zamknięcia jest niezbędne. "Takie wsparcie jest niesamowicie potrzebne i kluczowe w zachowaniu stabilnego samopoczucia. To ważne, aby dzieci i nastolatkowie wiedziały, że w tej całej sytuacji nie są samotne i zawsze mają się do kogo zwrócić" - podkreśla Nastoletni Azyl.
Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu, tuż przed przerwą świąteczną napisała na Facebooku z troską, ale i z irytacją: "Uczniowie w końcu nie będą musieli od rana do 14-16 siedzieć przed ekranem. I co z tego?! Nie skorzystają z ładnej pogody, aktywności na świeżym powietrzu koło domu, bo... do 16 roku życia dalej mogą wyjść tylko z dorosłymi... Jak chcemy wydawać miliardy na zdrowie psychiczne młodego (i starszego też) pokolenia, to jest to doskonały plan... Po feriach na pewno z ogromnym entuzjazmem wrócą do zdalnej nauki...".
Martwi ją zdrowie psychiczne najmłodszych.
- Przyglądamy się tej kwestii od dłuższego czasu. Mamy badania naszej poradni i Uniwersytetu SWPS. Przebadani zostali uczniowie, nauczyciele, rodzice - mówi w rozmowie z tvn24.pl. - Już przed pandemią widzieliśmy duży, katastrofalny wręcz, odsetek dzieci z obniżonym nastrojem. To może być wstęp do depresji, uzależnień, ryzykownych zachowań - dodaje.
By temu przeciwdziałać, władze Sopotu zatrudniły więcej pedagogów i psychologów w szkołach i poradniach oraz zdecydowały o stworzeniu im etatów również w przedszkolach. W tych ostatnich placówkach samorządy nie mają takiego obowiązku. - Musimy coś zrobić, bo wiemy, że to często w przedszkolu objawiają się deficyty i problemy, w których potrzebna jest interwencja specjalistów. Ci pedagodzy i psycholodzy będą też służyć wsparciem nauczycielom - zauważa Czarzyńska-Jachim.
W budżecie miasta zaplanowano też ponad 200 tysięcy złotych na uruchomienie czegoś na kształt kliniki zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. - Chcemy zacząć od konkretnych programów pomocowych i je rozwijać - mówi wiceprezydentka Sopotu. Zanim to jednak nastąpi, miasto za pośrednictwem e-dziennika rozesłało do uczniów i rodziców listę miejsc, w których mogą uzyskać wsparcie oraz materiały o tym, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach.
"Wypuśćmy je z domów!"
Z apelem o uchylenie na czas ferii zimowych zakazu samodzielnego przemieszczania się dla osób poniżej 16. roku życia wystąpiły też specjalistki z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem na Uniwersytecie Warszawskim. W ich piśmie do rządzących czytamy: "Zarówno badania naukowców, jak i diagnozy osób pracujących z dziećmi i obserwacje rodziców świadczą o pogarszaniu się kondycji psychicznej dzieci. Polskie dzieci od wielu tygodni nie chodzą do szkoły, są odcięte od rówieśników, spędzają całe dnie na zajęciach online wpatrzone w ekrany komputerów. Z każdym tygodniem robią się coraz bardziej smutne i apatyczne".
Dlatego badaczki domagają się oddania dzieciom prawa do wyjścia na spacer i spotkania się z rówieśnikami na powietrzu, zanim zrobi się ciemno. "Wiadomo już, że ryzyko epidemiczne związane z takimi spotkaniami jest niewielkie. Dla dzieci i nastolatków może to być nie tylko szansa na wytchnienie i przeżycie radości, ale też bardzo im potrzebny dowód na to, że ich sprawy i potrzeby są ważne" - podkreślają.
- Miały do nas przyjechać ciężarówki z lodowiskiem, które stanie na molo, ale osobiście je wstrzymałam - wzdycha Czarzyńska-Jachim. - Niby dostałam na jego otwarcie zgodę sanepidu, zatwierdzono mi regulamin funkcjonowania w reżimie sanitarnym, ale później rząd ogłosił, że zamyka stoki i wprowadza kolejne obostrzenia, więc nie chciałam ryzykować - dodaje.
W 34-tysięcznym Sopocie działają cztery podstawówki i cztery szkoły ponadpodstawowe, do tego siedem przedszkoli oraz zespół szkół specjalnych. - We wszystkich podstawówkach uruchomimy półkolonie dla najmłodszych, ale tych starszych naprawdę mi żal - przyznaje wiceprezydentka. Niektórzy z nich dostaną szansę na skorzystanie z zajęć w Młodzieżowym Domu Kultury, choć to kropla w morzu potrzeb. - W MDK-u nie możemy zgodnie z przepisami zrobić tradycyjnych półkolonii, ale udało nam się zaplanować zajęcia hybrydowe. Niektóre pracownie będą otwarte, część zajęć będzie odbywało się zdalnie. I tu na szczęście nie mamy limitu wieku. Najbardziej jednak chciałabym, żebyśmy pozwolili tym młodym ludziom po prostu wychodzić z domu. Oczywiście w granicach rozsądku, ale chyba wszyscy już wiedzą, że walka z koronawirusem to nasza wspólna odpowiedzialność - dodaje.
"Skutki będziemy odczuwać przez lata"
Na miesięczną przerwę szykuje się nie tylko Sopot, z pomocą nastolatkom starają się też przyjść inne samorządy. - Wiosną uruchomiliśmy psychologiczne centrum wsparcia dla rodziców i uczniów - przypomina Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy. - Przed feriami przekażemy też szczegółowe informacje na temat tego, które poradnie pedagogiczno-psychologiczne pracują, w jakim zakresie - dodaje.
Właśnie na prace poradni dodatkowe pół miliona złotych planuje wydać Poznań. - Za te pieniądze będzie można zorganizować dodatkowe zajęcia dla dzieci potrzebujących wsparcia, zarówno w formie zdalnej, jak i - gdy pandemia trochę odpuści - bezpośrednich spotkań - zapowiada Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent miasta.
Gdynia ma specjalne wsparcie telefoniczne dla mieszkańców, teraz numer będzie rozwijany i dostosowywany do potrzeb młodszych osób. - Szacuję, że z efektami pandemii będziemy musieli się mierzyć przez kolejne dwa, trzy lata - mówi Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni do spraw jakości życia. - Komunikacyjnie staramy się działać inaczej niż dotąd. Cała kampania rozwija się pod hasłem "Co U CB" ["Co u Ciebie" - red.]. Docelowo chcemy w to włączyć studentów i absolwentów, bo ma być bardziej młodzieżowo, ale wciąż profesjonalnie - dodaje.
Gdynia przeprowadziła szkolenia dla nauczycieli, koncentrujące się m.in. na higienie cyfrowej, praktykach diagnostyczno-interwencyjnych z zakresu zachowań destrukcyjnych, takich jak samookaleczenia i próby samobójcze. - Miejsca na szkoleniu z higieny cyfrowej zapełniły się w kilka godzin, co pokazuje potrzeby nauczycieli w tym zakresie - wspomina Bartoszewicz. - Wykupiliśmy pakiet godzin konsultacji psychologicznych i coachingowych dla nauczycieli i dyrektorów - dodaje.
Żeby pandemia nie ciągnęła na dno
Z jeszcze innym apelem - ale dotyczącym podobnych zagadnień, co ten Nastoletniego Azylu - do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka wystąpiły m.in. trzy wrocławianki: uczennica, nauczycielka i matka.
Uczennica to Wiktoria Korzecka, tegoroczna maturzystka z VIII LO we Wrocławiu. Od dłuższego czasu obserwuje na przykładzie swoim, swojej młodszej siostry i ich znajomych, jak źle wpływa na nich pandemia.
- Pogarszająca się kondycja psychiczna dzieci i młodzieży nie jest niczym nowym. Od dawna słyszymy o rosnącej liczbie leczących się psychiatrycznie młodych. Również liczba podejmowanych przez nich prób samobójczych jest niepokojąca - mówi. - Pandemia wcale nie poprawia naszej sytuacji. Wręcz przeciwnie, ciągnie nas na samo dno.
W liście, który podpisała, czytamy o rozwiązaniu, które postulują do wprowadzenia w czasie zdalnej nauki, a więc w praktyce najpewniej już po feriach. Jasnym dla nich jest, że problemy z dobrostanem nie skończą się wraz z powrotem do szkoły - bez względu na to, czy będzie to szkoła stacjonarna czy zdalna.
"Jako uczniowie i uczennice, nauczyciele i nauczycielki oraz rodzice apelujemy do Pana o zorganizowanie systemowego wsparcia psychologicznego dla uczniów w wieku szkolnym. (...) W efekcie rozmów z uczniami, nauczycielami i rodzicami postulujemy wprowadzenie konsultacji psychologicznych w ramach godziny wychowawczej" - proponują autorki apelu.
Pod listem oprócz Wiktorii podpisała się też Dorota Pędziwiatr, edukatorka, matka, a także ciotka pierwszoklasisty, który rozpoczął swoją przygodę z edukacją przed ekranem komputera. Pędziwiatr na co dzień zajmuje się m.in. rozwojem osobistym. - Ograniczenie bezpośrednich kontaktów społecznych w przypadku dzieci, ma ogromny wpływ na kształtowanie się ich umiejętności interpersonalnych, kwestie budowania zaufania czy samooceny - zauważa.
Nauczycielka podpisana pod listem to Marta Serafin-Głośna, anglistka ze Szkoły Podstawowej nr 2 we Wrocławiu. - Nauka zdalna jeszcze bardziej pokazała mi, jak ważną częścią edukacji jest budowanie relacji między dziećmi a nauczycielami, a w szczególności ich wychowawcami - podkreśla.
Podpisów nie udało się zebrać
Ze wsparciem psychologiczno-pedagogicznym w szkołach było krucho i bez pandemii. Wie o tym doskonale Mikołaj Wolanin, tegoroczny maturzysta z II LO w Poznaniu. Wraz z grupą znajomych zebranych w Fundacji na rzecz Praw Ucznia złożyli w Sejmie projekt ustawy obywatelskiej, która zapewniłaby psychologa i pedagoga w każdej szkole. By stało się to możliwe, potrzebowali 100 tysięcy podpisów. Dziś już wiadomo, że tą drogą nie uda się im pomóc rówieśnikom. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
- Za kilka dni upływa trzymiesięczny termin na złożenie podpisów, ale pandemia skutecznie uniemożliwiła nam ich zebranie - przyznaje Mikołaj. - Ponowimy próbę, gdy sytuacja się polepszy, na przykład w momencie powrotu maturzystów do szkół, na co mamy nadzieję.
Zdaniem Mikołaja problem właściwej opieki jest bardzo poważny. - Teraz będzie jeszcze bardziej widoczny - ocenia. - Trudno bowiem powiedzieć, ile szkół zapewni wsparcie psychologiczne w trakcie praktycznie miesięcznej przerwy. Samo wsparcie jest jednak niezwykle istotne, by nie doprowadzić do eskalacji problemu. Problemu, który narastał od wielu lat, bo praktycznie żaden rząd nie zajmował się opieką psychologiczną, i który jest teraz aż nader widoczny z powodu zatracenia wielu kontaktów społecznych z rówieśnikami - dodaje.
"Będę tam na nich czekał"
Marcin Kręgiel, psycholog w X Liceum Ogólnokształcącym i Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących nr 2 w Katowicach, pracuje w szkole od kilkunastu lat. Zapowiada (rozmawiamy, gdy trwają jeszcze zajęcia szkolne), że jego uczniowie przed przerwą dostaną bazę kontaktów do poradni psychologiczno-pedagogicznych. - Oni często nie wiedzą, że te miejsca w czasie ferii działają i można korzystać z ich wsparcia. Tam są specjaliści na dyżurach i warto o tym pamiętać - podkreśla. - Od lat uczniowie mojej szkoły mają ze mną kontakt telefoniczny i na messengerze w weekendy, ferie czy wakacje. To kwestia kontraktu między nami, dobrze postawionych granic. Oni wiedzą, że mogą się odezwać, a gdy nie mogę pomóc, kieruję ich do innych specjalistów. To taka branża, że nie mogę oczekiwać, iż młodzież będzie miała problemy tylko od 8 do 16. I jakoś nigdy się nie zdarzyło, żeby tej mojej gotowości do pomocy nadużywali.
W tym semestrze dwoje jego podopiecznych podjęło próby samobójcze. Najgorszy był listopad, gdy u niemal wszystkich obserwował znaczny spadek motywacji, obniżenie nastroju, nasilenie objawów lękowych, czyli symptomy zaburzeń zdrowia psychicznego.
- Widać było, że kończy się im cierpliwość do życia w ciągłym zamknięciu i zdalnej nauki - opowiada Kręgiel. - W tym czasie trzy razy w tygodniu przychodziłem do szkoły, by spotykać się z nimi na żywo, na indywidualnych konsultacjach. Kilkunastu uczniów skierowałem po pomoc do poradni zdrowia psychicznego. Regularnie, raz w tygodniu, prowadzę grupę wsparcia online dla 13 nastolatków. Na Śląsku i w Zagłębiu dostęp do poradni zdrowia psychicznego jest całkiem niezły, a przynajmniej lepszy niż w innych zakątkach kraju. Poza tym znamy się, wiem, gdzie są specjaliści, którzy pomogą moim uczniom, gdy ja nie mogę. Zapewniam ich też, bo tego potrzebują, że gdy w końcu wrócimy do szkoły, będę tam na nich czekał - dodaje.
Dzieci muszą się ruszać!
W sprawie dzieci i młodzieży do rządu zaapelował też Związek Miast Polskich. Zrzeszeni w nim samorządowcy przekonują, że obecne obostrzenia, które umożliwiają organizowanie w czasie ferii tylko półkolonii dla najmłodszych, w praktyce powodują zamknięcie uczniów w domach na kolejne tygodnie. Tymczasem niezwykle ważne jest stworzenie im możliwości rekreacyjnego korzystania z obiektów sportowych - przy zastosowaniu rygorów sanitarnych i ograniczeniu liczby osób. Chodzi o zdrowe ciało i zdrowego ducha - podkreślają samorządowcy.
Tymczasem problemy są nawet na poziomie organizacyjnym. ZMP zwraca na przykład uwagę, że w różnych częściach kraju stacje sanitarne inaczej interpretują te same przepisy. Na przykład w niektórych miastach lodowiska są zamknięte, a w innych otwarte.
Samorządowcy spotkali się 18 grudnia z Izabelą Kucharską, zastępczynią Głównego Inspektora Sanitarnego, by o tym porozmawiać.
- Miesiące zdalnej nauki bez aktywności fizycznej przekładają się na lata odrabiania tych strat - twierdził w czasie spotkania Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ZMP ds. legislacji. Zaznaczał, że każda złotówka wydana dziś na aktywność fizyczną, zwłaszcza dzieci i młodzieży, pozwoli zaoszczędzić w przyszłości ogromne kwoty w ochronie zdrowia.
Izabela Kucharska zaznaczyła w czasie spotkania, że nie wiadomo jeszcze, jakie będą obowiązywać obostrzenia dotyczące aktywności sportowej od 28 grudnia (rozporządzenie w tej sprawie rząd opublikował dopiero trzy dni po tym spotkaniu). Wiceszefowa GIS zapewniła jednak, że zdaje sobie sprawę z wagi sportu i rekreacji dla młodych ludzi. Obiecała zebrać postulaty samorządowców i przekazać je Radzie Ministrów. Kolejne spotkanie z ZMP ma się odbyć w styczniu.
Na razie nic nie wskazuje na to, żeby rządzący mieli zmienić początkowe założenia. Zatem od 28 grudnia nie tylko baseny i siłownie, ale też na przykład hale sportowe dla sportowców amatorów pozostaną zamknięte.
Pomoc w poradni, kuratorium i u rzecznika
Co na to wszystko ministerstwo edukacji? Anna Ostrowska, rzeczniczka resortu przypomina, że wsparcia i bezpośredniej pomocy psychologiczno-pedagogicznej cały czas udzielają dzieciom i młodzieży oraz rodzicom poradnie. - Funkcjonowanie poradni nie zostało ograniczone i działają one zgodnie z wewnętrznymi procedurami funkcjonowania w stanie epidemii. O udziale dziecka w zajęciach organizowanych przez poradnie decydują jego rodzice. Korzystanie z pomocy jest dobrowolne i nieodpłatne. A formy stacjonarnej pracy poradni z uwagi na ograniczenia zostały poszerzone o kontakty online, na przykład konsultacje telefoniczne dla dzieci i rodziców - mówi Ostrowska.
Ostrowska zapewnia, że w sytuacji trudnej rodzice mogą zwrócić się także o pomoc do kuratoriów oświaty. - Wizytatorzy zawsze są gotowi udzielić wsparcia rodzinie, dziecku wskazując dostępną najbliższą poradnię psychologiczno-pedagogiczną lub inny kontakt do udzielenia pomocy - zapewnia rzeczniczka.
Przypomina też, że w Biurze Rzecznika Praw Dziecka w związku z pogłębiającym się podczas pandemii kryzysem opieki psychologicznej uruchomiono Dziecięcy Telefon Zaufania i specjalny, kryzysowy czat internetowy. Pod darmowym numerem 800 12 12 12 i na czacie (na stronie www.brpd.gov.pl) dyżurują specjaliści zajmujący się udzielaniem pomocy psychologicznej.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock