- Jest przerwa, ale ciąg dalszy nastąpi - tak Joanna Kluzik-Rostkowska z Koalicji Obywatelskiej skomentowała w "Kropce nad i" w TVN24 decyzję brytyjskiego sądu o zwolnieniu z aresztu Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Miłosz Motyka z PSL-Trzeciej Drogi, wiceminister klimatu i środowiska, przypomniał, że zarzuty wobec K. "nadal są w mocy i będzie musiał za wszystko odpowiedzieć".
Brytyjski sąd zdecydował o zwolnieniu z aresztu Michała K., byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Wobec Michała K. toczy się postępowanie ekstradycyjne. Prokuratura w Polsce od ponad roku prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w działalności RARS. Biuro sądu magistrackiego w Londynie poinformowało, że "Michał K. otrzymał warunkowe zwolnienie za kaucją". "Jego pełne przesłuchanie ekstradycyjne odbędzie się 21 lipca i potrwa pięć dni do 25 lipca 2025 roku" - dodało.
Jednocześnie w środę funkcjonariusze CBA zatrzymali kolejne trzy osoby w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w RARS. Wśród nich jest Anna W., była dyrektorka biura premiera Mateusza Morawieckiego, jej mąż, oraz Paweł Kleszczewski, właściciel agencji PR obsługujących w czasie rządów PiS spółki Skarbu Państwa.
"Ciąg dalszy nastąpi"
O tej sprawie dyskutowali w "Kropce nad i" w TVN24 Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka Koalicji Obywatelskiej, członkini sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa, oraz Miłosz Motyka z PSL-Trzeciej Drogi, wiceminister klimatu i środowiska.
- To jest taka przerwa, a później nastąpi ciąg dalszy, (...), sądzę, że ten ciąg dalszy nastąpi po 25 lipca - powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska.
Motyka dodał, że "to jest suwerenna decyzja brytyjskiego sądu, którą polscy politycy powinni przyjąć, nie triumfować ani nie powinni szukać tutaj drugiego dna, bo już to politycy PiS-u robią". Odniósł się w ten sposób do wpisu byłego premiera Mateusza Morawieckiego w mediach społecznościowych, który stwierdził, że "dzisiejsze zatrzymania mają przykryć decyzję brytyjskiego sądu o wypuszczeniu z aresztu" byłego szefa RARS. - Naprawdę, niech się nie martwią, tutaj wymiar sprawiedliwości też polski będzie działał - zapewnił Motyka.
Przypomniał, że zarzuty wobec Michała K. "nadal są w mocy i będzie musiał za wszystko odpowiedzieć". - Najbliższy współpracownik pana premiera Morawieckiego jest oskarżony o to, że ustawiał przetargi, oskarżony o to, że defraudował środki publiczne. Nie wiem, czy to jest powód do dumy dla Mateusza Morawieckiego - dodał. - Kolejne zatrzymania współpracowników Mateusza Morawieckiego nie są przykrywaniem kolejnych akcji, tylko niestety dowodem na to, jak działał ten rząd - stwierdził.
- Niech się Mateusz Morawiecki nie obawia. To nie jest tak, że każde kolejne zatrzymanie przykrywa to poprzednie działanie prokuratury, tylko niestety jest efektem tego, jak działał poprzedni rząd. I nawet służby podległe panu ministrowi Kamińskiemu, co do których naprawdę można mieć wiele zarzutów, zdawały sobie sprawę z tego, jak ta pajęczyna wokół Mateusza Morawieckiego wygląda - mówił dalej wiceminister klimatu i środowiska.
"Kujda spełnia bardzo pożyteczną rolę dla Jarosława Kaczyńskiego"
Goście programu odnieśli się także do tego, że sąd prawomocnie uznał Kazimierza Kujdę za kłamcę lustracyjnego, utrzymując w mocy orzeczenie w pierwszej instancji. Kujda to wieloletni bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
- Nie wiem, co takiego ma pan Kujda w sobie, że Jarosław Kaczyński jest pod takim jego wielkim urokiem. Podejrzewam, że on po prostu spełnia bardzo pożyteczną rolę dla Jarosława Kaczyńskiego w tych wielu miejscach, w których był - skomentowała Kluzik-Rostkowska.
Miłosz Motyka przypomniał, że w przeszłości Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński wspólnie wypowiedzieli słowa: "Cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje". - Do tej pory wydawało się, że jest to jakaś obelga polityków PiS-u względem innych. A tu się nagle okazuje względem tego, z czym dzisiaj mamy do czynienia przy okazji Kazimierza Kujdy i przy okazji tych zatrzymań, że chodziło o to, jak wyglądały rządy Prawa i Sprawiedliwości, że to było idealne podsumowanie całej ekipy - stwierdził przedstawiciel PSL.
- PiS zbudował swoją narrację wokół walki z układem komunistycznym, tymi złogami komunistycznymi i na tym, że jest to partia uczciwości. No i teraz, po ośmiu latach rządów, mamy do czynienia z partią, która delegowała na najważniejsze stanowiska w państwie sędziów, którzy byli nominowani przez Radę Państwa PRL-u, prokuratora stanu wojennego (chodzi o Stanisława Piotrowicza - red.), pana Kujdę. A jeśli chodzi o złodziei, no to naprawdę jest ich na pęczki, jeśli chodzi o to, ilu ich było w różnych resortach - dodał.
"To było zabezpieczenie propagandowe PiS-u na przyszłość"
Posłowie rozmawiali także o publicznych pieniądzach, jakie w ostatnich latach płynęły do mediów Tomasza Sakiewicza. W sumie chodzi o 150 mln zł. Z tej kwoty do Telewizji Republika popłynęło co najmniej 35 mln zł. To publiczne pieniądze, które spółki i państwowe instytucje wydały w Republice w ramach sponsoringu. Sprawę przybliżyła w swym reportażu "Republika propagandy" dziennikarka "Czarno na białym" Marta Gordziewicz.
- 150 milionów było po prostu zabezpieczeniem propagandowym PiS-u na przyszłość, żeby ta stacja miała odpowiednie środki na funkcjonowanie po utracie władzy przez PiS, po utracie wpływu tej władzy na ośrodki mediów publicznych - stwierdził Miłosz Motyka. - Już dzisiaj wiemy, że to było 150 milionów ze spółek Skarbu Państwa. Już dzisiaj wiemy, że jest posądzenie o zorganizowaną grupę przestępczą działającą w RARS. Bardzo się cieszę, że to wszystko jest pod lupą prokuratury, bardzo rzetelnie przebadane, przyszłość nadejdzie i będą wyniki tych śledztw - podsumowała Joanna Kluzik-Rostkowska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24