Operacja usunięcia prostaty może być dla mężczyzny jak cios prosto w męskość. Lekarze mają jednak coś, co przywraca wiarę w siebie. Pod skórę wszczepiają implant i wszystko gra. A ponieważ problem jest poważny i powszechny, to warto sprawdzić, jak ta metoda wspomagania erekcji działa w praktyce. Materiał "Faktów" TVN.
Pan Marek prowadzi aktywne życie zawodowe. Taką samą sprawnością chciałby się wykazywać także w innych dziedzinach swojego życia. Niestety, leczenie specjalnymi zastrzykami i tabletkami nie usunęło w jego wypadku zaburzeń wzwodu. - Nie dało to żadnych rezultatów. Erekcje były coraz rzadsze i skończyło się tym, że w ogóle ich nie było.
Bez refundacji
Reporter "Faktów" TVN odwiedził z kamerą lekarzy, którzy postanowili pacjentowi skutecznie pomóc, wszczepiając specjalną protezę. Składa się ona z implantu, który wszczepia się do penisa, oraz ze zbiorniczka z wodą i z pompki. To wszystko lekarze wszywają pod skórę w okolicy pachwiny.
Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje wszczepiania implantów. Zabieg nie ratuje bowiem zdrowia i życia, a jedynie poprawia jego jakość.
Pan Marek będzie musiał sam zapłacić za zabieg. Jego koszt to ponad 60 tys. zł. Sam zabieg jest bezbolesny, pacjent po kilku dniach może wyjść ze szpitala. - Rekonwalescencja trwa sześć tygodni i tego się obawiam, bo proteza będzie i chciałoby się z niej skorzystać, a tu trzeba czekać - mówi.
Poprzednia partnerka pana Marka zmarła w zeszłym roku na chorobę nowotworową. Teraz, po okresie żałoby, mężczyzna chciałby wrócić do normalnego życia. - Po dziewięciu latach abstynencji seksualnej zasypiam z myślą o partnerce - przyznaje.
Autor: ToL/ja / Źródło: "Fakty" TVN