Po dwóch latach walki z minister edukacji Anną Zalewską, dzięki fundacji Przestrzeń dla Edukacji, w końcu poznaliśmy nazwiska twórców podstaw programowych dla podstawówek - pisze w sobotę "Gazeta Wyborcza".
Jak przypomina w weekendowym wydaniu "Gazeta", "likwidacja gimnazjów od 1 września 2017 r. wymusiła stworzenie nowych podstaw programowych dla wydłużonych do ośmiu lat szkół podstawowych". "To ważne dokumenty - określają, czego dziecko ma się nauczyć w danej klasie, na ich podstawie powstają podręczniki" - zaznacza dziennik.
Jak dodaje, "od września zeszłego roku według nowych podstaw programowych uczyły się klasy pierwsze, czwarte i siódme".
"W czerwcu Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną Ministerstwa Edukacji Narodowej i nakazał minister Annie Zalewskiej publikacje nazwisk autorów podstaw programowych" - czytamy w gazecie. "MEN długo z tym zwlekało, zasłaniając się m.in. tym, że wyrok nie dotarł do resortu" - podaje "GW".
"Nie brałam udziału w tych pracach"
"Dopiero w piątek popołudniu przekazał listę fundacji Przestrzeń dla Edukacji" - informuje gazeta.
Na przedstawionej przez ministerstwo liście znajduje się m.in. nazwisko Joanny Wojdon, chociaż ona zaprzecza jakoby brała udział w przygotowywaniu nowej podstawy programowej dla podstawówek.
"Na liście, w której MEN ujawniło autorów podstaw programowych, znalazło się też moje - choć przekręcone - nazwisko. Oświadczam stanowczo, że nie brałam udziału w tych pracach - poza przesłaniem alternatywnej propozycji podstawy dla klasy IV szkoły podstawowej, która nie doczekała się żadnej odpowiedzi i za którą nie dostałam ani grosza. Swoją krytyczną opinię o podstawie wyraziłam podczas spotkania dyrektorów instytutów i dziekanów wydziałów historycznych oraz przy innych okazjach" - napisała za pośrednictwem portalu społecznościowego.
"Staraliśmy się bardzo długo"
"O ujawnienie nazwisk autorów staraliśmy się bardzo długo. Cieszy nas, że wreszcie je znamy" - mówi w rozmowie z "GW" Iga Kazimierczyk z fundacji. "To, co w całej tej sprawie jednak nas martwi, to fakt, że w ogóle musiało dojść do postępowania przed sądem administracyjnym" - dodaje.
"Nazwiska osób, które brały udział w tworzeniu podstaw, powinny być znane od dnia, w którym je poznaliśmy. Nazwiska autorów podręczników znamy, są na okładce każdej książki, dlaczego zatem przez tak długi czas nie wiedzieliśmy, kto przygotował podstawy programowe, które służyły autorom podręczników?" - mówi Kazimierczyk.
"Gazeta Wyborcza" wskazuje, że "wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nie zostawił wątpliwości w tej sprawie: "Brak jest jakichkolwiek racjonalnych przesłanek uzasadniających utajnianie imion i nazwisk osób, które mają wpływ na treść decyzji o charakterze ogólnospołecznym"
Autor: KR//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24