Mieszkanka Białegostoku jest podejrzewana o spowodowanie ciężkich obrażeń u swojego 4-tygodniowego dziecka. 30-letnia kobieta tłumaczy, iż "przydusiła" je podczas karmienia, ale biegły lekarz wykluczył taką możliwość.
Dziecko zostało przewiezione do szpitala w bardzo poważnym stanie przez rodziców. Zaalarmowani ciężkimi obrażeniami (dziecko ma pękniętą czaszkę i krwiaka) lekarze wezwali policję.
Zagrożone życie
Po wstępnych oględzinach niemowlaka lekarze stwierdzili, że jego życie jest zagrożone. Przybyła na miejsce policja zatrzymała rodziców, a w czwartek prokuratura złożyła wniosek o 3-miesięczny areszt dla matki, który jednak nie został uwzględniony przez sąd. Prokuratura zapowiedziała już, że złoży zażalenie.
Matka się tłumaczy, biegły nie wierzy
30-latka tłumaczyła, iż obrażenia u jej dziecka spowodowane były jego „przyduszaniem” w trakcie karmienia. Taką wersję wydarzeń odrzucił jednak biegły lekarz. Właśnie na postawie rozbieżności między zeznaniami kobiety a rodzajem obrażeń niemowlęcia, prokuratura wnioskowała o areszt.
Zarzuty postawione zostały matce dziecka na podstawie ustaleń, że to głównie ona zajmowała się niemowlęciem. Śledczy nie wykluczyli jednak, iż obrażenia dziecka mogły spowodować inne osoby.
Jeśli stawiane kobiecie zarzuty się potwierdzą, będzie grozi jej do 10 lat za kratkami.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu