W Sejmie szybko, a nawet szybciej - nowa marszałek, jak się okazuje, wyprzedza bieg zdarzeń. Niespełna tydzień temu Ewa Kopacz zapewniała, że tzw. ustawa okołobudżetowa jest już w Sejmie. Tymczasem projekt ten rząd przyjął w ostatni wtorek i dopiero teraz - zgodnie z utartą ścieżką legislacyjną - trafi on do Sejmu.
Przyjęty podczas pierwszego posiedzenia rządu projekt tzw. ustawy okołobudżetowej przewiduje podwyżkę akcyzy na olej napędowy i tytoń, a także likwidację tzw. lokat antybelkowych. Zamrożone mają być też wynagrodzenia w budżetówce, sędziów i prokuratorów.
"Projekt już w Sejmie"
W tym kontekście zaskakująca była wypowiedź nowej marszałek Sejmu, która w ubiegły czwartek, 17 listopada, podczas swojej pierwszej konferencji prasowej, zapewniała, że projekt ustawy okołobudżetowej jest już w Sejmie.
- Na pewno będziemy mieli pierwsze czytanie budżetu w grudniu - stwierdziła marszałek Kopacz. - Mamy ustawę okołobudżetową, która wpłynęła w tej chwili do Sejmu, mamy też harmonogram prac Sejmu na następne półrocze - wyliczała. - 8-9 grudnia i 20-22 grudnia - myślę, że to są te terminy, w których należy się spodziewać pierwszego czytania - powiedziała marszałek.
MF przecina spekulacje
Taka sytuacja oznaczałaby odwrócenie zwykłej kolejności prac legislacyjnych. Ministerstwo Finansów przecina jednak te spekulacje. Ten projekt stanął na Radzie Ministrów po raz pierwszy - zapewnia resort finansów.
Jak wyjaśniono, ustawa okołobudżetowa powstała w Ministerstwie Finansów, została skierowana do konsultacji społecznych, a następnie była omawiana na posiedzeniu Rady Ministrów i dopiero potem trafi do Sejmu - dowiedziała się TVN24.
O co więc chodzi?
Jak zatem należy rozumieć słowa nowej marszałek? Ministerstwo Finansów rozkłada ręce i zapewnia, że ten projekt na pewno do Sejmu nie trafił, zgodnie z ustaloną kolejnością legislacyjną.
Resort wyjaśnia, że ustawa okołobudżetowa nie wpłynęła też do Kancelarii Sejmu w ramach konsultacji międzyresortowych ani społecznych (do czego przez chwilę przekonywali TVN24 pracownicy Biura Prasowego Kancelarii Sejmu).
Potem Biuro Prasowe Kancelarii Sejmu tłumaczyło, że sejmowi prawnicy wydrukowali projekt, który wisiał na stronie Rządowego Centrum Legislacji i przekazali marszałek Kopacz, żeby się zapoznała.
Jedno jest pewne, nie w ten sposób projekt trafia do Sejmu. Skąd zatem takie zamieszanie? Czy to zwykłe przejęzyczenie, czy błąd nowej marszałek? Wątpliwości na pewno rozwiałaby sama Ewa Kopacz, ale niestety nie udało nam się z nią skontaktować.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24