Bez udziału prezydenta Andrzeja Dudy, za to z dbałością o to, by wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Jak zapowiedział prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz, podczas dzisiejszego marszu narodowców w Warszawie organizatorzy zrobią wszystko, co w ich mocy, by podczas manifestacji nie pojawiły się hasła niezgodne z prawem.
11 listopada 2018 roku prezydent Andrzej Duda ramię w ramię z politykami Prawa i Sprawiedliwości szedł ulicami stolicy kilkaset metrów przed narodowcami. Tym razem powtórki nie będzie - prezydent marszu nie organizuje i nie wybiera się na żaden inny.
"Nie ma możliwości sprawdzenia każdego transparentu"
Szczegóły corocznej manifestacji na ulicach Warszawy zdradził podczas niedzielnej konferencji prasowej Robert Bąkiewicz. Prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości wyjaśnił, że transparenty mają być weryfikowane w specjalnych punktach. Przyznał jednak, że w manifestacji może wziąć udział kilkadziesiąt tysięcy osób, co uniemożliwi sprawdzenie wszystkich.
- Nie ma możliwości byśmy każdy transparent sprawdzili. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by żadne treści niezgodne z prawem na Marszu Niepodległości się nie pojawiły - zapewnił.
Wiceprezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości i szef straży marszu narodowców Mateusz Marzoch poinformował, że weryfikować hasła na transparentach będzie straż marszu oraz obserwatorzy z Ordo Iuris.
Dodał, że będą dwa punkty weryfikacji transparentów, jeden na trasie marszu. Zaapelował do chcących wziąć udział w manifestacji, by zgłaszali się do tych punktów w celu upewnienia się, czy transparent jest dopuszczalny.
Zgaszą w zarodku "lewacką prowokację"
Marzoch zapowiedział ponadto, że marsz narodowców zabezpieczać będzie 400 osób. Mają oni również odgradzać uczestników kontrmanifestacji od osób biorących udział w marszu.
- Mogę zapewnić, że straż, jak co roku, stanie na wysokości zadania i zabezpieczy przemarsz kolumny marszowej na błonia Stadionu Narodowego. Jesteśmy gotowi na to, by każdą lewacką prowokację, każdą próbę sprofanowania świętych symboli i zakłócenia przebiegu marszu zgasić w zarodku - powiedział.
Księża wprowadzeni w błąd
Bąkiewicz odniósł się też do kwestii odwołania mszy w kościele Najświętszego Zbawiciela w Warszawie. Wyraził nadzieję, że sprawa będzie miała swój bieg w Watykanie.
Księża z parafii potwierdzili w wydanym w piątek oświadczeniu, że pojawiła się inicjatywa zorganizowania dodatkowej mszy świętej w rycie nadzwyczajnym (tak zwanej mszy trydenckiej) w dniu 11 listopada i że msza została wstępnie zarezerwowana.
Jednak, jak czytamy w komunikacie dostępnym na stronach Archidiecezji Warszawskiej, księża nie zostali poinformowani, że będzie to msza święta rozpoczynająca marsz narodowców. Dodali, że o tym fakcie dowiedzieli się ze strony internetowej wydarzenia, a nie z rozmowy przy dokonywaniu rezerwacji.
"Uznaliśmy się za wprowadzonych w błąd. Dopiero po odwołaniu przez nas rezerwacji pojawił się telefoniczny kontakt ze strony organizatorów" - dodali.
W oświadczeniu podali również, że zmiana decyzji nie była wynikiem interwencji Kurii Metropolitalnej, ani samego arcybiskupa warszawskiego. "Była podyktowana brakiem pewności, czy nie zostaniemy zaskoczeni kolejnymi ustaleniami, o których dowiemy się post factum" - wyjaśnili.
Początek na rondzie Dmowskiego
Organizatorzy marszu poinformowali na niedzielnej konferencji prasowej, że rozpocznie się on odmówieniem różańca o godz. 13.30 na Rondzie Dmowskiego. W tym samym miejscu zaplanowane są przemówienia. Potem uczestnicy manifestacji przejdą Alejami Jerozolimskimi na błonia Stadionu Narodowego, gdzie odbędzie się wiec.
Zakończenie marszu planowane jest na godz. 19.00-19.30.
Autor: pqv / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24