Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że Mariusz T. jest osobą zagrażającą innym i nakazał umieszczenie go w specjalnym ośrodku. Orzeczenie to będzie wykonalne dopiero po jego uprawomocnieniu się. Stronom przysługuje odwołanie, dlatego po poniedziałkowej rozprawie pełnomocnik Mariusza T. mec. Marcin Lewandowski powiedział, że "na pewno wniesie zażalenie".
O uznanie Mariusza T. za osobę z zaburzeniami psychicznymi, stwarzającą zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób i jego izolację wnioskował dyrektor zakładu karnego w Rzeszowie, gdzie T. odbywał karę za zabójstwo czterech chłopców.
Skierowanie wniosku o uznanie T. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i zastosowanie wobec niego, już po odbyciu kary więzienia, nadzoru prewencyjnego lub leczenia w ośrodku zamkniętym utworzonym w Gostyninie umożliwiła ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami, która zaczęła obowiązywać 22 stycznia br.
Orzeczenie sądu
Orzeczenie sądu stwierdzające, że Mariusz T. stwarza zagrożenie i powinien być izolowany, będzie wykonalne dopiero po uprawomocnieniu się - poinformowała rzeczniczka rzeszowskiego sądu Marzena Ossolińska-Plęs i dodała, że orzeczenie jest nieprawomocne, stronom przysługuje odwołanie.
- Jeśli strony zechcą złożyć zażalenia, to w terminie siedmiu dni muszą złożyć wniosek o dołączenie odpisu postanowienia wraz z uzasadnieniem. Sąd ma 14 dni na sporządzenie uzasadnienia, natomiast strony kolejne 14 dni na wniesienie apelacji - powiedziała rzeczniczka.
Po poniedziałkowej rozprawie pełnomocnik Mariusza T. mec. Marcin Lewandowski powiedział, że "na pewno wniesie zażalenie".
Mariusz T. nie przyszedł do sądu
Pierwsza rozprawa odbyła się 10 lutego; odroczono ją wówczas do 3 marca ze względu na konieczność przesłuchania dwóch świadków, o co wnioskował pełnomocnik Mariusza T. Marcin Lewandowski.
Ponadto wówczas do sądu nie dotarły jeszcze wysłane pocztą przez adwokata uwagi i zastrzeżenia dotyczące opinii wydanych przez biegłych: psychiatrów, psychologa i seksuologa.
Poniedziałkowa rozprawa, podobnie jak pierwsza, odbywała się z wyłączeniem jawności, w specjalnej sali, wyposażonej m.in. w szyby kuloodporne.
Od początku nie było wiadomo, czy T. będzie uczestniczył w rozprawie. Pełnomocnik Mariusza T., Marcin Lewandowski pytany w poniedziałek o to, czy jego klient zjawi się w sądzie, odpowiedział: - Sam jeszcze nie wiem. Dowiem się, jak wejdę na salę.
Około południa rzeczniczka rzeszowskiego sądu Marzena Ossolińska-Plęs poinformowała, że Mariusz T. nie bierze udziału w rozprawie. Marcin Lewandowski wyjaśnił wcześniej, że T. obawia się ujawnienia jego wizerunku, ale nie jest to czynnik decydujący. Jak dodał, jednym z powodów była sprawa logistyczna, dotycząca eskorty policyjnej, która musiałaby towarzyszyć T. podczas przewiezienia do sądu.
Przed poniedziałkową rozprawą pełnomocnik Mariusza T. zapowiedział podtrzymanie swego wcześniejszego wniosku o powołanie nowego zespołu biegłych. Wyraził też przypuszczenie, że jeżeli ten wniosek nie zostanie uwzględniony, to w poniedziałek sąd może podjąć merytoryczną decyzję. Podkreślił, że cały materiał dowodowy jest już zgromadzony. - Więc rozstrzygnięcie może być tylko jedno, bo te opinie biegłych są niekorzystne dla mojego klienta - podkreślił.
Ustawa o groźnych przestępcach
Ustawa o nadzorze nad groźnymi przestępcami, która zaczęła obowiązywać 22 stycznia br., a na mocy której Mariusz T. będzie izolowany, dotyczy groźnych przestępców, u których podczas odbywania kary w systemie terapeutycznym występowały zaburzenia psychiczne, bądź preferencji seksualnych, które mają taki charakter, że "zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego z użyciem przemocy" zagrożonego karą przynajmniej 10 lat więzienia. Po wpłynięciu wniosku dyrektora więzienia sąd - jeszcze tego samego dnia - powołał biegłych: psychiatrów, psychologa i seksuologa, którzy opracowali opinie dotyczące T. Otrzymali oni jego dokumentację, m.in. akta osobowe, książkę zdrowia, w której są m.in. wszystkie badania lekarskie, zgłaszane kłopoty ze zdrowiem, czy przyjęte formy leczenia, oraz opinie sprzed 25 lat, opracowane przez terapeutów z więzienia w Strzelcach Opolskich, gdzie T. odbywał karę zanim trafił do Rzeszowa. Biegli powołani przez rzeszowski sąd zbadali T. też w więzieniu. Na podstawie rozmowy z T. oraz otrzymanej dokumentacji opracowali opinie. Nie wnioskowali o dodatkową obserwację T. w ośrodku zamkniętym. Właśnie taki sposób przygotowania opinii zamierza na poniedziałkowej rozprawie zakwestionować pełnomocnik T. Uważa on, że opinie biegłych są powierzchowne i że powinny być wydane na podstawie obserwacji T. w ośrodku zamkniętym. Zaneguje też prawidłowość wydania tych opinii. Chodzi o to, że materiały, na podstawie których zespół biegłych opracował opinie ws. T. nie były jeszcze dopuszczone jako dowód w sprawie. Sąd przyjął te dokumenty za dowód na pierwszej rozprawie ws. T., która odbyła się 10 lutego, a biegli swoje opinie opracowali pod koniec stycznia.
Na wolności od 11 lutego
Mariusz T. to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci zamienioną potem na 25 lat więzienia. Opuścił więzienie 11 lutego po zakończeniu kary. Przebywa na wolności, choć – decyzją sądu, na wniosek dyrektora więzienia - ma dozór policji. Policja może stosować wobec niego czynności rozpoznawczo-operacyjne.
Aby zapobiec wyjściu T. na wolność, dyrektor więzienia w Rzeszowie wnioskował do sądu - tytułem zabezpieczenia - o tymczasową izolację do czasu uprawomocnienia się decyzji uznającej T. za osobę niebezpieczną. Jednak sąd zdecydował, że T. wyjdzie z więzienia po zakończeniu kary, ale ma być objęty działaniami operacyjno-rozpoznawczymi, nie może też opuszczać kraju. T. po wyjściu na wolność zwrócił się do policji o ochronę ze względu na obawę przed linczem. W związku z przyznaniem mu tej ochrony T. mieszka w miejscu wskazanym mu przez policję. Przez cały czas towarzyszą mu też dwaj funkcjonariusze.
Autor: kg//kdj / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24