Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś spotkał się w poniedziałek w Sejmie z szefem klubu Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałkiem Ryszardem Terleckim. Potwierdził to sam Terlecki i przekazał, że rozmowa była "bardzo interesująca", a prezes Najwyższej Izby Kontroli "pisze wyjaśnienia, składa pozew do sądu".
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś w poniedziałek pojawił się w budynku parlamentu, gdzie spotkał się z Ryszardem Terleckim, szefem klubu Prawa i Sprawiedliwości i wicemarszałkiem Sejmu mijającej kadencji.
Pytanie o dymisję Banasia
To, że doszło do spotkania, potwierdził sam Ryszard Terlecki.
Zapytany przez reportera TVN24, w jakim celu widział się z Banasiem, wicemarszałek odpowiedział, że odbyła się między nimi "bardzo interesująca rozmowa" o - jak mówił Terlecki - "jego (Banasia) sytuacji, wyjaśnieniach". - Pisze wyjaśnienia, składa pozew do sądu. Tak, że ciekawe - dodał.
Zagadnięty, czy jego zdaniem Banaś powinien widzieć się z wicemarszałkiem Sejmu, Terlecki odpowiedział pytaniem: - A czemu nie?
Oddalający się sejmowym korytarzem wicemarszałek nie zareagował na pytanie, czy prezes NIK podał się do dymisji.
Oświadczenia Banasia skontrolowane przez CBA
W środę w ubiegłym tygodniu Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło trwającą od 16 kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych prezesa NIK Mariana Banasia. Postępowanie objęło dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy był on kolejno wiceministrem i ministrem finansów, a potem prezesem Najwyższej Izby Kontroli. W ciągu siedmiu dni szef NIK ma prawo zgłosić zastrzeżenia do ustaleń zawartych w raporcie.
Dzień po opublikowaniu informacji o zakończeniu kontroli przez CBA Banaś wrócił do swoich obowiązków. Na bezpłatny urlop udał się pod koniec września, po emisji reportażu "Superwizjera" TVN, który ujawnił niejasności wokół jego oświadczeń majątkowych.
Politycy PiS zmieniają front
W Prawie i Sprawiedliwości od powrotu szefa NIK z bezpłatnego urlopu zmieniła się retoryka jego obrony. Jeszcze do niedawna politycy PiS stawali murem za Marianem Banasiem. Teraz niechętnie komentują sprawę.
Autor: akr//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24