Manowska chciała blisko 400 tysięcy złotych. Jest decyzja sądu

Małgorzata Manowska
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego ma całą listę postępowań przeciwko sobie. Co na to rzecznik SN?
Źródło: Katarzyna Kolenda-Zaleska/Fakty TVN

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego domagała się blisko 400 tysięcy złotych od państwa za pełnienie funkcji dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP). Jak podaje "Rzeczpospolita", Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił jej pozew i uznał jej roszczenia za bezzasadne.

Jak opisała w czwartek "Rzeczpospolita", Małgorzata Manowska pod koniec 2021 r. wniosła pozew o zapłatę należności, w którym pozwała Skarb Państwa reprezentowany przez ministra sprawiedliwości i Sąd Najwyższy oraz KSSiP. W związku z m.in. brakami formalnymi pozew ten został uzupełniony i złożony na nowo w listopadzie 2023 r. Manowska domagała się w nim zapłaty 329 tys. zł z odsetkami, czyli niemal 400 tys. zł.

Sąd Najwyższy jako pozwany został jednak wyłączony z postępowania. Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnął tę sprawę w czwartek i oddalił pozew Manowskiej. Prezes musi też pokryć koszty procesu. Rozstrzygnięcie to jest jednak nieprawomocne. Pełnomocnik Manowskiej nie chciał komentować wyroku.

Zobacz też: Pierwsza prezes Sądu Najwyższego ma całą listę postępowań przeciwko sobie. Co na to rzecznik SN?

Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", w obszernym uzasadnieniu decyzji sędzia Mariusz Solka zauważył, że Ministerstwo Sprawiedliwości i KSSiP, pozwani w tym procesie, nie są zobowiązani do wypłaty Manowskiej dodatku funkcyjnego. Według sądu pozwani nie byli pracodawcami Manowskiej jako dyrektorki tej szkoły.

Małgorzata Manowska
Małgorzata Manowska
Źródło: sn.pl

Małgorzata Manowska pozwała Skarb Państwa

Jak podaje portal, sprawa ma początek w 2016 r. Wtedy Manowska, jeszcze jako sędzia sądu apelacyjnego, została powołana przez Zbigniewa Ziobrę na dyrektorkę Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Funkcję te sprawowała do maja 2020 r. Otrzymywała za to miesięcznie kilkanaście tysięcy złotych dodatku funkcyjnego i specjalnego. W październiku 2018 r. Manowska została powołana na sędzię Sądu Najwyższego. Otrzymała wtedy od ministra nową delegację do pełnienia funkcji dyrektorki w KSSiP, już jako sędzia SN.

Czytaj także: "Wyborcza": Małgorzata Manowska usłyszała zarzuty dyscyplinarne

Doszło wtedy do sporu. Ówczesna pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf uważała, Manowska jako sędzia SN nie mogła pełnić funkcji dyrektora KSSiP i tym samym podlegać służbowo pod ministra sprawiedliwości. Jak podaje "Rzeczpospolita", zarówno prezes Gersdorf, jak i ówczesny prezes Izby Cywilnej twierdzili, że przepisy ustawy o SN nie zezwalają ministrowi sprawiedliwości na delegowanie sędziów tego sądu, zatem sporna delegacja nie wywołała skutków służbowych.

Małgorzata Manowska nie zgadzała się z tym stanowiskiem i twierdziła, że dyrektorem KSSiP może być zarówno sędzia sądu powszechnego, jak i Sądu Najwyższego. W związku z tym Manowska nadal kierowała krakowską szkołą, nie dostając jednak z SN żadnego dodatkowego wynagrodzenia za pełnienie tej funkcji.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: