- Życzyłabym wszystkim krajom, by w takim tempie jak Polska wdrażały taką masę unijnych pieniędzy - mówiła w "Faktach po Faktach" Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. Zwłaszcza - jak to określiła - biorąc pod uwagę zapóźnienia powstałe za poprzedników. - Jeżdżę po Polsce i widzę wszędzie totalny płacz osób, które czekają na podpisanie umów - ripostowała Grażyna Gęsicka z PiS, poprzedniczka Bieńkowskiej.
- To są normalne rozmowy, a nie żadne kombinowanie – tak minister Elżbieta Bieńkowska skomentowała fakt, że rząd prowadzi nieoficjalne rozmowy z Brukselą o wejściu Polski do ERM2, czyli tzw. przedsionka strefy euro. – Wejście jak najszybciej do euro jest jedynym wyjściem – argumentowała Bieńkowska. Dlaczego? Według niej, dla Polski najbezpieczniejsza będzie sytuacja, kiedy będzie stały kurs euro. - Chcemy mieć możliwość normalnego planowania – powiedziała minister, która wyjaśniła, że rząd polski chce wiedzieć, jakich pieniędzy z Unii należy się spodziewać. Co przy wahającym się kursie euro jest bardzo trudne.
PiS też chce euro
- Nie możemy tego robić w momencie kryzysu, kiedy koszty przebywania w ERM2 byłyby dodatkowym obciążeniem – ripostowała Grażyna Gęsicka z Prawa i Sprawiedliwości. Posłanka jeszcze raz zapewniła, że „PiS chce wprowadzenia euro do Polski, tylko troszeczkę później”.
Minister rozwoju regionalnego stwierdziła również w „Faktach po Faktach”, że rząd „ma już wszystko posprzątane po PiS”. - Życzyłabym wszystkim krajom, by w takim tempie jak Polska wdrażały taką masę unijnych pieniędzy, biorąc pod uwagę takie zaniechania – mówiła Bieńkowska. Na prawdziwość swojego twierdzenia była minister przytoczyła fakt, że do wnioskodawców trafiło już kilkanaście miliardów złotych. – Te pieniądze już pracują w gospodarce – argumentowała.
Trupy, ale w których szafach?
- Wydatkowanie jest ciągle niezmiennie małe – ripostowała Gęsicka, która powiedziała, że obecne wydatkowanie waha się w granicach 150-200 milionów złotych miesięcznie. – U nas było 900 milionów – powiedziała była minister.
Posłanka odniosła się również do wypowiedzi Bieńkowskiej, że „PiS zostawił Platformie trupy w szafach”. – Nigdy nie powiedziała pani, jakie to trupy i w jakich szafach – zwróciła się do Bieńkowskiej Gęsicka.
Jak podkreśliła posłanka PiS, jeżdżąc po Polsce widzi wszędzie „totalny płacz”. – Beneficjanci czekają miesiącami na rozpatrzenie ich wniosków, a potem kolejne miesiące, by zostały podpisane – mówiła.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24