"Macierewicz podzielił społeczeństwo". Część bliskich ofiar katastrofy opuściła spotkanie

Przedstawiciele rodzin smoleńskich wyrażali różne opinie o spotkaniu
Przedstawiciele rodzin smoleńskich wyrażali różne opinie o spotkaniu
Źródło: TVN 24

Podkomisja, którą MON powołało do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, w środę spotkała się z rodzinami ofiar. Przyjechał także minister obrony Antoni Macierewicz. Spotkanie opuścił przed jego zakończeniem m.in. wzburzony Paweł Deresz, wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz. Będzie on gościem "Tak jest" po godz. 18.00 w TVN24.

Przewodniczący podkomisji dr Wacław Berczyński powiedział w ubiegłym tygodniu, że chce przekazać rodzinom wszystko to, co wie.

Część rodzin wyszła

Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 13, z udziałem również ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Zakończyło się po godzinie 17.

Ze spotkania przed jego zakończeniem wyszli Paweł Deresz - wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz, Barbara Nowacka - córka Izabeli Jarugi-Nowackiej oraz Joanna Racewicz - wdowa po Pawle Janeczku, poruczniku BOR.

Wychodząc, Paweł Deresz powiedział, że "pan Macierewicz podzielił nasze społeczeństwo na tych, którzy poszukują prawdy i tych, którzy są prowokatorami". Zapowiedział, że więcej opowie później, bo jest "zbyt tym wszystkim zbulwersowany".

Kolejne spotkanie przed czwartkową konferencją

Część rodzin poinformowała o szczegółach spotkania. Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego, stwierdził, że pokazano dokumenty, które nie zostały wcześniej upublicznione. - Była wersja, która mogła dotyczyć wybuchu, ale były przeróżne wersje. Nie była może mocno faworyzowana, ale była przedstawiona - dodała Teresa Krupska, córka Janusza Krupskiego, Kierownika Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

- To było spotkanie, które przedstawiło przebieg prac komisji - co dotychczas zrobili, na jakich materiałach bazują, jakie mają plany. Trwało to dość długo, a nic konkretnego z tego na dzień dzisiejszy nie wynika. Jutro mamy się dowiedzieć o jakichś konkretnych faktach, wydarzeniach, które mają pokazać nam nowe oblicze tej sytuacji – powiedział dziennikarzom Maciej Komorowski, syn wiceszefa MON Stanisława Komorowskiego.

Jak ocenił, w środę rodzinom nie przedstawiono niczego konkretnego, ani nowego. Komorowski poinformował, że przed pierwszą konferencją prasową podkomisji, która jest zaplanowana na czwartek na godz. 12, rodziny zaproszono na kolejne spotkanie o godz. 10.30.Wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz, powiedział, że na spotkaniu zaprezentowano zakres prac, których podkomisja się podjęła. - Dowiedzieliśmy się rzeczy, o których generalnie, jak się interesowaliśmy od samego początku, to mieliśmy o nich pojęcie, świadomość. Jedynie teraz na podstawie dokumentów, które były ukrywane przed wszystkimi możliwymi oczyma, poznaliśmy skalę tych uchybień, nieprawidłowości, która jest wręcz przerażająca – powiedział Walentynowicz. - Wszystkie nowe informacje, które (członkowie podkomisji) zdobyli w ostatnich dniach, będą zaprezentowane jutro – dodał.

Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej

Katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. badała do lipca 2011 r. Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W lutym 2016 r. szef MON Antoni Macierewicz, który wcześniej stał na czele parlamentarnego zespołu smoleńskiego i kwestionował ustalenia komisji Millera, podpisał dokumenty w sprawie wznowienia badania oraz powołania i składu podkomisji działającej przy KBWLLP.Jak mówił w marcu Macierewicz, powodem powołania podkomisji było "ujawnienie ukrywanych lub nieznanych informacji mających istotne znaczenie dla badania, które nie były badane z różnych powodów". Zdaniem wiceszefa podkomisji smoleńskiej dr. Kazimierza Nowaczyka nagromadzenie faktów nieuwzględnionych przez komisję Millera świadczy o tym, że od początku rozważała ona jeden scenariusz przebiegu katastrofy smoleńskiej.Natomiast dr Maciej Lasek, który był członkiem komisji Millera oraz jest szefem komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym, uważa, że nie pojawiły się żadne nowe fakty, a to, co przytacza MON, nie stanowi podstawy do wznowienia badania.Komisja Millera ustaliła, że przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w raporcie wskazano m.in. na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku.Z kolei ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 r. raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24, PAP

Czytaj także: