Wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, o których jest mowa w tak zwanej deklaracji LGBT podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego, niepokoją wielu ludzi - przekonywał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Łukasz Schreiber, poseł PiS i sekretarz stanu w kancelarii premiera. Zapewniał, że dopóki jego formacja rządzi w Polsce, "tego rodzaju eksperymenty na dzieciach nie będą prowadzone".
W połowie lutego prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podpisał dokument "Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+" - tak zwaną deklarację LGBT.
Podczas konwencji PiS w Jasionce pod Rzeszowem 9 marca prezes partii Jarosław Kaczyński mówił, że w niektórych miejscach w Polsce ma być zastosowana, a w niektórych miejscach już właściwie jest stosowana "pewna specyficzna socjotechnika". W jej centrum - według Kaczyńskiego - "jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci", która "ma się zacząć w okresie 0-4, czyli od urodzenia do czwartego roku życia".
Schreiber: zasady WHO niepokoją wielu ludzi
Łukasz Schreiber przekonywał w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że "to jest problem, którego nie warto trywializować". - W deklaracji mamy punkt dotyczący edukacji, gdzie czytamy o "wprowadzeniu edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole, uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej identyfikacji płciowej zgodnej ze standardami i wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia" - mówił.
Wskazywał, że "zasady, które są wskazane w dokumentach Światowej Organizacji Zdrowia, niepokoją wielu ludzi". - Możemy tam przeczytać, że dla dzieci w takim wieku ma być "radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja we wczesnym dzieciństwie" - stwierdził Schreiber.
"Tego rodzaju eksperymenty na dzieciach nie będą prowadzone"
Na uwagę prowadzącego, że karta LGBT ma dotyczyć szkół i młodzieży, a nie dzieci w wieku 0-4 lat, Schreiber powtórzył, że w podpisanej przez Trzaskowskiego deklaracji są odwołania do standardów WHO.
- Na gruncie obecnych przepisów jest to niemożliwe. Obawiam się, czy to nie jest tak, że mamy do czynienia z pierwszym krokiem, który zostaje ku temu uczyniony - powiedział Schreiber. Zapewniał, że "póki Prawo i Sprawiedliwość będzie przy władzy, wszyscy mogą być spokojni, że tego rodzaju eksperymenty na dzieciach nie będą prowadzone".
- Ale jeżeli przedstawiciele Koalicji Europejskiej wygrywaliby wybory, na przykład parlamentarne, to już takiej pewności mieć nie można - zaznaczył.
"Polska zawsze była krajem tolerancyjnym"
Pytany, czy w Polsce istnieje problem niskiej tolerancji dla osób homoseksualnych, Schreiber odparł: - Ja się szczycę i zawsze mam takie poczucie radości i satysfakcji, że Polska zawsze była krajem tolerancyjnym, wolnościowym. Odniósł się do internetowego wpisu swojej żony, która w październiku ubiegłego roku napisała "Won z mojego miasta" zamieszczając zdjęcie kobiety z torbą w kolorach tęczy. Po raz kolejny wyraził skruchę, przeprosił i przyznał, że "był to nieszczęśliwy wpis".
Strajk nauczycieli "kolejnym wyzwaniem dla premiera i rządu"
Poseł PiS mówił w "Rozmowie Piaseckiego" również o planowanym strajku nauczycieli, którzy domagają się wyższych wynagrodzeń.
- Zostały znalezione i zapowiedziane te środki na podwyżki, sięgające ponad 16 procent w sytuacji (odniesieniu - red.) do marca roku ubiegłego, a więc jest to znacząca podwyżka, której od 2012 roku nie było - stwierdził Schreiber.
Zaznaczył, że "dla premiera i rządu kwestia pomocy dla nauczycieli i zwiększenia szans to jest kolejne wyzwanie".
- Jest kwestią naszej odpowiedzialności taki sposób przedstawiania wszystkich propozycji, aby zarówno budżet był stabilny, jak i to, żeby starać się pomagać wszystkim grupom społecznym - podkreślał.
O 500 plus: to program radykalnej obniżki podatków
Schreiber odniósł się do jednej z tegorocznych, przedwyborczych obietnic PiS, czyli rozszerzenia programu 500 plus na pierwsze dziecko.
- To program radykalnej obniżki podatków, a tak naprawdę nawet ich likwidacji dla wszystkich tych, którzy wychowują dzieci - przekonywał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Wyjaśniał, że "ten program jest powszechny, nie ma charakteru socjalnego".
Dopytywany, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby wspieranie jedynie najbardziej potrzebujących, odparł: - Wydawanie pieniędzy na administrację, która miałaby teraz liczyć, komu się nie należy, sprawdzać, czy ta osoba nie przekroczyła danego progu, zamiast wydać je na polskie rodziny i de facto obniżyć podatki polskim rodzinom? Ja powodu i sensu takiego działania nie widzę - podkreślił poseł.
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24