"Ściana deszczu i grad". Drzewo spadło na przyczepę, przygniotło dziecko

Drzewo spadło na przyczepę, ucierpiało dziecko
Drzewo spadło na przyczepę, ucierpiało dziecko
Źródło: tvn24

Burza niesamowita, to trwało pięć minut. Sąsiad poszedł reanimować chłopaka, wyciągać go. To była tragedia, ciężko mówić - opowiada jeden ze świadków wypadku. W miejscowości Osiek (w województwie lubuskim) gwałtowna nawałnica przewróciła w czwartek drzewo, które przygniotło przyczepę kempingową. Ciężko ranny został 13-letni chłopiec.

W czwartek około godziny 15 w miejscowości Osiek w powiecie strzelecko-drezdeneckim w czasie burzy na przyczepę kempingową spadło drzewo. W środku znajdowała się 40-letnia kobieta, jej dwaj synowie, a także 13-letni chłopiec, który był pod opieką kobiety.

- Ściana deszczu i wichura, nic więcej - opowiada świadek wypadku. - Burza, to schowali się w przyczepie, jak wszyscy. Też się zastanawiałem, czy nie zdmuchnie mojej przyczepy ze skarpy na dół - przyznaje.

Jak poinformował Marcin Maludy z lubuskiej policji, gwałtowne podmuchy wiatru przewróciły drzewo, które upadło na przyczepę i przygniotło znajdujące się w środku dziecko.

Chłopiec w ciężkim stanie

13-latek na początku nie dawał oznak życia. Pogotowie, które przyjechało na miejsce, przystąpiło do reanimacji.

- Reanimacja trwała bardzo długo, około 40 minut. Po odzyskaniu funkcji życiowych [przez chłopca - przyp. red.] została podjęta decyzja o przetransportowaniu poszkodowanej osoby śmigłowcem do szpitala - relacjonował kapitan Dominik Banaszek z Państwowej Straży Pożarnej w Strzelcach Krajeńskich.

Chłopiec w ciężkim stanie został odtransportowany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim. 13-latek ma bardzo poważne obrażenia wewnętrzne.

Pozostałym osobom, które przebywały w przyczepie campingowej nic się nie stało, jednak będą potrzebowały pomocy psychologa.

Osiek, woj. lubuskie
Osiek, woj. lubuskie
Źródło: Mapy Google, tvn24.pl

"Straty są duże, ale nieważne w obliczu takiej tragedii"

- Od strony pola przyszedł duży wiatr, który połamał masę drzew oraz gałęzi. Czubki drzew poleciały. Straty są, ale to nieważne w stosunku do tragedii, jaka dotknęła to dziecko - opowiadał Mateusz Frieske, właściciel Jacht Klubu w Osieku.

Mówił, że zwalone drzewo było znacznych rozmiarów, jednak - jak podkreślił - wskazując na przyczepę, "nawet zwykły konar drzewa jest bardzo ciężki, a to jest tylko pianka i troszeczkę blachy, co nie zabezpiecza przed takimi uderzeniami".

Reporter TVN24 rozmawiał również ze świadkami, którzy widzieli wypadek.

- Tragedia, burza niesamowita, to trwało pięć minut. Sąsiad poszedł reanimować chłopaka, wyciągać go. To była tragedia, ciężko mówić - opisywał jeden z mężczyzn.

To była tragedia. Ciężko mówić. Relacje świadków po nawałnicy w Osieku

"To była tragedia. Ciężko mówić". Relacje świadków po nawałnicy w Osieku

Kapitan Banaszek ze strzeleckiej komendy straży pożarnej podkreślił, że nie była to jedyna interwencja związana z nawałnicami, jakie przeszły w czwartek przez gminę Dobiegniew. Jak mówił, w ciągu niespełna dwóch godzin strażacy pracowali przy 10 zdarzeniach.

W gminie Dobiegniew w ciągu niespełna dwóch godzin mieliśmy 10 zdarzeń

"W gminie Dobiegniew w ciągu niespełna dwóch godzin mieliśmy 10 zdarzeń"

Autor: akw//now / Źródło: tvn24

Czytaj także: