Polacy wybrali transfery socjalne, a nie obietnice pewnych zmian na przyszłość ze strony Koalicji Europejskiej - stwierdziła we wtorek "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl Katarzyna Lubnauer, komentując wyniki wyborów do europarlamentu. Przewodnicząca Nowoczesnej podkreśliła, że "trzeba w dalszym ciągu tworzyć szeroką koalicję", która miałaby wystartować w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu.
W poniedziałek po południu Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów do europarlamentu. PiS zdobyło 27 mandatów. Koalicja Europejska - 22, a Wiosna Roberta Biedronia - trzy.
"Byliśmy mniej więcej jak drużyna, która cały czas gra pod górkę i pod słońce na stoku góry"
Katarzyna Lubnauer przyznała we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i na tvn24.pl, że "rzeczywiście wynik PiS-u jest imponujący". - Ale wynik 38,5 procent, który uzyskała Koalicja Europejska, to jest wynik, który dał w 2015 roku PiS-owi zwycięstwo - wskazywała.
- Mamy trzy i pół roku transferów socjalnych. Polacy wybrali transfery socjalne, a nie obietnice pewnych zmian na przyszłość ze strony Koalicji, ze strony opozycji. To, połączone oczywiście z mediami publicznymi, zadziałało tak, że (...) my byliśmy mniej więcej jak drużyna, która cały czas gra pod górkę i pod słońce na stoku góry - podkreśliła liderka Nowoczesnej.
Lubnauer stwierdziła, że "jeżeli spojrzymy na wynik 38,5 procent i porównamy na przykład do tego, co się stało na Węgrzech, gdzie podzielona opozycja spowodowała, że Fidesz [rządząca partia Viktora Orbana - przyp. red.] ma 52 procent, a największa partia [opozycyjna - red.] 16 procent, to widać skalę".
Na uwagę prowadzącego, że Koalicja Europejska zdobyła pięć mandatów mniej niż partia rządząca, odpowiedziała: - Jeżeli zsumujemy mandaty Wiosny i Koalicji Europejskiej, (...) to jest 25 do 27. To już rzeczywiście blisko remisu.
Jej zdaniem "oznacza to, że trzeba w dalszym ciągu tworzyć szeroką koalicję".
"Projekt raczej był na wybory do Parlamentu Europejskiego"
Lubnauer była też pytana o przyszłość Koalicji Europejskiej po wyborach do europarlamentu.
- Projekt, który się nazywał Koalicja Europejska, jak sama nazwa wskazuje, raczej był na wybory do Parlamentu Europejskiego - wskazywała.
Dopytywana, czy w takim razie Koalicja Europejska przestała istnieć, odpowiedziała: - Jest grupa ugrupowań - czyli te pięć ugrupowań, które tworzyły Koalicję Europejską, które - wierzę - że będą miały chęć współpracy na przyszłość w postaci następnej koalicji.
"PSL też umie liczyć"
Przewodnicząca Nowoczesnej odniosła się również do słów prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który w poniedziałek w "Kropce nad i" w TVN24 powiedział, że "czas funkcjonowania Koalicji już jest za nami", a "pierwszy naturalny wybór" dla jego partii "to jest samodzielny start".
- Z całym szacunkiem do PSL, ale ja mam wrażenie, że to jest pozycja negocjacyjna, że po prostu pokazanie, że "myślimy o starcie samodzielnym" pozwala na lepszą pozycję negocjacyjną na przyszłość - stwierdziła Lubnauer.
Przewodnicząca Nowoczesnej odniosła się w tym miejscu do kwestii ewentualnego przełożenia głosów zdobytych w wyborach do europarlamentu na podział miejsc w Sejmie i Senacie. Zaznaczyła, że "PSL też umie liczyć".
- Zostały już zrobione symulacje, co oznacza ten wynik wyborczy, jeśli chodzi o wybory do Sejmu. Oznacza oczywiście wygraną PiS-u, ale jeszcze jedną rzecz - że każdy punkt procentowy po stronie dużego podmiotu - PiS-u lub Koalicji Europejskiej - daje pięć i pół mandatu. Natomiast po stronie małego podmiotu, jakim jest Wiosna, daje tylko półtora mandatu. Sześć procent Wiosny przekłada się na dziewięć mandatów, a sześć procent w dużej koalicji przełożyłoby się na ponad 30 mandatów - wyjaśniała.
Lubnauer: opozycja musi przekonać Polaków, że nie ma ryzyka odebrania transferów socjalnych
Lubnauer pytana o pomysły na pokonanie PiS w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu powiedziała, że jest analizowane, jak "trzeba obsłużyć 'pewne lęki' wyborców.
Stwierdziła, że "było mnóstwo afer, które w normalnych warunkach by przewróciły rząd", ale do tego nie doszło, ponieważ - według niej - "PiS zobowiązało się do pewnych działań socjalnych i z nich się częściowo wywiązuje".
- Ale nie ze wszystkich, bo na przykład leków za złotówkę nie ma. Nie wywiązują się również z [obietnicy - red.] lepszej organizacji państwa - powiedziała szefowa Nowoczesnej.
W tym kontekście Lubnauer mówiła też, że "czas oczekiwania na lekarza specjalistę wzrósł z 2,4 do 4 miesięcy", a w związku z reformą edukacji mamy do czynienia z tak zwanym podwójnym rocznikiem i "sytuacją, że w edukacji będzie chaos, który będzie bardzo widoczny jesienią".
Szefowa Nowoczesnej przekonywała, że opozycja może zdobyć większe poparcie, jeżeli spróbuje "zaspokoić te lęki" i wytłumaczy Polakom, że "nie ma ryzyka jakiegokolwiek, żeby ktokolwiek zabrał cokolwiek z tych transferów socjalnych, o których mówi PiS". - A z drugiej strony pokażemy, że możemy lepiej zorganizować państwo, tak żeby rzeczywiście przyspieszyć i ułatwić dostęp do lekarza - przekonywała.
Według niej kampania do Parlamentu Europejskiego nie pozwoliła w pełni pokazać całego programu wyborczego Koalicji Europejskiej, "takiego krajowego, który jest też rozbudowany".
"Musimy zbadać, jakie są rzeczywiste oczekiwania"
Liderka Nowoczesnej przekonywała, że opozycja może też lepiej wykorzystać potencjał, który "drzemie" we frekwencji wyborczej, która według niej może być jeszcze wyższa po zmobilizowaniu części elektoratu.
Zwróciła też uwagę na ponownie "wyraźnie lepsze wyniki" opozycji wśród kobiet. Wskazała na "bardzo dobre wyniki" Danuty Huebner, Ewy Kopacz czy Róży Thun. Według niej oznacza to, że opozycja powinna mieć "bardzo konkretną ofertę dla kobiet".
- To są rzeczy, które musimy zbadać, jakie są rzeczywiste oczekiwania, czyli dostęp do żłobków, przedszkoli, taka sama płaca, dostęp do in vitro, które zlikwidowało PiS, i co jest bardzo jasnym sygnałem dla kobiet - kwestie antykoncepcji, również antykoncepcji awaryjnej - oceniła Katarzyna Lubnauer w "Rozmowie Piaseckiego".
Autor: ads//now / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24