Dwoje dzieci przebywających na zamarzniętej rzece w Łomży zauważył policjant, który nie pełnił służby. Lód pod chłopcami się nie załamał i bezpiecznie - choć przemoczeni i przemarznięci - wrócili do rodziców, ale policja ostrzega, że taka "zabawa" może skończyć się tragedią. O tym zdarzeniu zostanie poinformowany sąd rodzinny.
W poniedziałek po godzinie 13 policja w Łomży otrzymała zgłoszenie, że dwójka dzieci weszła na zamarzniętą rzekę Narew pod mostem Hubala. - Zgłaszającym był policjant z naszej jednostki, który w tym czasie przebywał na dniu wolnym - mówi podkomisarz Justyna Janowska, rzeczniczka łomżyńskiej policji. - Krzyczał do chłopców, żeby zeszli, ale byli po drugiej stronie i nie słyszeli jego wołania, dlatego natychmiast wezwał policję - dodaje rzeczniczka.
Byli przemoczeni, ale lód się nie załamał
Gdy patrol dotarł w okolicę mostu, dwaj nastolatkowie stali już na brzegu rzeki. Byli przemoczeni. - Wezwaliśmy rodziców i przekazaliśmy im chłopców pod opiekę. Dzieci nie były w stanie zagrażającym zdrowiu ani życiu, lód się pod nimi nie załamał. O całym zdarzeniu poinformujemy sąd rodzinny - zapowiada Janowska.
Policjantka przypomina, że dzieci powyżej siódmego roku życia mogą przebywać poza domem samodzielnie, ale rodzice powinni wiedzieć, co się z nimi dzieje. - Powiedzmy dzieciom, że taka zabawa na śniegu i lodzie może skończyć się nieszczęśliwie - apeluje policjantka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Łomża