W swojej dziesięcioletniej pracy z osobami transpłciowymi, binarnymi, niebinarnymi nie pamiętam czasu tak bardzo kryzysowego, jak to, co widzę od czasu spolaryzowania w kontekście LGBT - mówiła w "Tak jest" Marta Dora, psycholog i seksuolog kliniczny. W TVN24 wyjaśniała sytuację osób transseksualnych w naszym kraju. Julia Kata, psycholog i wiceprezes fundacji Trans-Fuzja, apelowała o empatię. - Proszę sobie wyobrazić, na ludzkim poziomie, jak trudno żyć komuś w tym kraju, gdzie zewsząd słyszy, że jest chorym, zboczonym i nie jest tu mile widziany?
Transseksualna aktywistka Margot została w piątek - decyzją sądu - tymczasowo aresztowana na dwa miesiące. Działaczka kolektywu Stop Bzdurom jest podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę. W związku z decyzją sądu tego samego dnia przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest, który później przeniósł się na Krakowskie Przedmieście. Doszło do przepychanek z policją, która zatrzymała 48 osób.
Margot nie przeszła tranzycji prawnej, czyli sądowego uzgodnienia płci metrykalnej. I chociaż identyfikuje się jako Małgorzata, prawnie funkcjonuje jako Michał.
"Nie ma tygodnia, dnia, kiedy ktoś w gabinecie nie mówiłby o myślach samobójczych"
Marta Dora, psycholog, seksuolog kliniczny i psychoterapeuta z poradni seksuologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie tłumaczyła w "Tak jest" w TVN24, kim jest osoba niebinarna. - W ogólnym rozumieniu to ktoś, kto nie przeżywa się jednoznacznie jako kobieta lub jednoznacznie jako mężczyzna, czyli przeżywa się trochę pomiędzy albo nie chce się określać w tych kategoriach lub nie ma potrzeby określenia się przez pryzmat tożsamości płciowej - mówiła.
- Taka osoba ma różne potrzeby, związane z tym, jak to pokazuje: czy w kontekście imienia, zaimków, ciała lub ubioru. Tu jest cały wachlarz potrzeb, w ogóle u osób transpłciowych, ale szczególnie u niebinarnych - tłumaczyła.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta odnosząc się do sprawy Margot w radiu TOK FM mówił do prowadzącej: "Jeśli ja poproszę panią, żeby pani zwracała się do mnie Loretto albo per krzesło, to będzie się pani do mnie w ten sposób zwracała?". Z kolei inny wiceminister sprawiedliwości, Michał Wójcik, w TVN24 konsekwentnie nazywał Margot "chłopakiem". - Mam oczy i widzę. Trudno żebym mówił na kogoś, kto wygląda jak mężczyzna, że jest kobietą - mówił.
Marta Dora była pytana w TVN24 o to, co mogą czuć osoby transpłciowe, które coraz częściej słyszą podobne komentarze. - W swojej około dziesięcioletniej pracy z osobami transpłciowymi, binarnymi, niebinarnymi nie pamiętam czasu tak bardzo kryzysowego, jak to, co widzę mniej więcej od połowy czerwca, czyli od nasilenia się tych kwestii, spolaryzowania w kontekście LGBT w dyskursie społeczno-politycznym - odpowiadała.
Zaznaczyła, że "w zasadzie nie ma tygodnia, nie ma dnia, kiedy ktoś w gabinecie nie mówiłby o myślach, próbach samobójczych, o dylemacie, czy wyjechać z tego kraju, czy się zabić". Dodała, że dzieje się to na skalę, którą "trudno ogarnąć". - Jest bardzo źle. To pogorszenie (sytuacji - red.) widać jak na dłoni - przyznała.
"Jest ogromny kryzys", "będzie jeszcze gorzej"
Julia Kata, psycholog i wiceprezes ogólnopolskiej fundacji Trans-Fuzja pytana była w "Tak jest", ile jest osób niebinarnych w Polsce. - Tak naprawdę trudno stwierdzić. Jedyne twarde dane na temat transpłciowości są absolutnie nieadekwatne do sytuacji. To są dane na temat procesu korekty płci, czyli procesu uzgodnienia płci. Takich osób jest znacznie więcej, ponieważ nie wszystkie osoby mają potrzebę korygować te dane metrykalne, zmieniać oznaczenia płci - odpowiadała.
Zaznaczyła, że nie wszystkie są w stanie przejść ten proces. - Mamy też bardzo dużo osób młodych, które jeszcze tego procesu nie mogą przejść, ponieważ są niepełnoletnie. To nie jest kwestia 50, 60 osób w Polsce, tylko tysięcy - zwróciła uwagę.
Kata powiedziała, że do jej fundacji zgłaszają się osoby "w bardzo trudnej sytuacji". - Jest naprawdę ogromny kryzys. To niezwykle ważne, że to nie jest kwestia tego, że ta sytuacja magicznie zniknie w ciągu tygodnia, ponieważ media znajdą sobie inny temat. Te osoby zostaną w tym kryzysie - podkreśliła. - Proszę sobie wyobrazić, na ludzkim poziomie, jak trudno żyć komuś w tym kraju, gdzie zewsząd słyszy, że jest chorym, zboczonym i nie jest tu mile widziany - zaznaczyła. Dodała przy tym, że "gróźb karalnych, oszczerstw i obrzydliwych komentarzy" w stosunku do takich osób są "setki tysięcy".
Psycholog zaznaczyła, że w tej sytuacji nie chodzi o to, że osoby transpłciowe są "wyjątkowo nadwrażliwe albo należy im się szczególne traktowanie". - Proszę pomyśleć, jak się może czuć człowiek w tak przewlekłym stresie, w trudnej sytuacji? Badania pokazują, że wśród młodzieży transpłciowej odsetek myśli i prób samobójczych jest najwyższy ze wszystkich możliwych populacji, jakie możemy sobie wyobrazić, to 70 procent - wskazała, dodając, że "to dramatyczna sytuacja" i "w tej chwili możemy się spodziewać, że będzie jeszcze gorzej".
Wiceprezes fundacji Trans-Fuzja przytoczyła w programie badania na temat tego, jak zmienia się sytuacja osób "z próbami i myślami samobójczymi, z dużym kryzysem emocjonalnym, kiedy zwracano się do osób w taki sposób, w jaki sobie życzy, czyli używając tego imienia, czy ksywki oraz zaimka, o który osoba prosi". - Okazuje się, że tutaj ten procent spada o 65 procent, czyli 65 procent osób, które spotkały się ze zwykłą ludzką życzliwością i szacunkiem, procent osób, które mają myśli czy próby samobójcze, spada o 65 procent. To jest kolosalna zmiana - mówiła. - A to przecież nie fizyka kwantowa, tylko kwestia zwykłego ludzkiego szacunku do drugiego człowieka - przyznała.
Źródło: TVN24