- Pińczuk pieniądze ma, a ja ich nie mam - tłumaczył w radiu Tok FM Aleksander Kwaśniewski finansowanie swojej fundacji Amicus Europae przez oligarchę ukraińskiego Wiktora Pinczuka. Dodał, że korzysta z pomocy ukraińskiego biznesmena m.in. dlatego, że w Polsce trudno mu znaleźć sponsora: - Podpisanie umowy z fundacją Kwaśniewskiego wymaga dziś heroizmu - mówił.
- Uważam, że wszystko jest w porządku i chętnie to wyjaśnię - mówił Kwaśniewski. - Fundacje polityczne, związane z byłymi prezydentami mają inny charakter niż fundacje charytatywne - dodał, tłumacząc, że jednym z zadań fundacji jest zaangażowanie w rozszerzanie UE i wciąganie Ukrainy w jej orbitę. Stąd współpraca z Pinczukiem, który - według Kwaśniewskiego - od dawna jest zaangażowany w integrację Ukrainy z UE.
Były prezydent dodał także: - Nie zbieramy datków w otwartej formie, bo boimy się prowokacji. Jeżeli będziemy mieli otwarte konto, to wpłaci nam ktoś pieniądze i w gazecie przeczytamy, że wpłacił "Masa", "Kiełbasa", albo jeszcze ktoś inny i będziemy się tłumaczyć z czegoś, na co nie mamy wpływu - dodał.
Odnosząc się do sprawy finansowania Fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego przez ukraińskiego biznesmena Wiktora Pinczuka, były prezydent powiedział, że nie przejmuje się opiniami polskich polityków w tej sprawie. - Informuję, że moja fundacja podpisuje w tej chwili porozumienia z partnerami, np. ze środowisk żydowskich, bo pracujemy na rzecz pojednania polsko-żydowskiego, amerykańskimi, ponieważ jesteśmy zainteresowani rozwojem współpracy euroatlantyckiej. Będziemy budować tę współpracę na różnych kierunkach - podkreślił.
Źródło: TOK FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24