Tajną broń PO w zmaganiach z opozycją zareklamował w „Kropce nad I” Kazimierz Kutz. - Dla PiS nie jest groźna Platforma, tylko Janusz Palikot, który wodzi Jarosława Kaczyńskiego za nos – ocenił. Według posła, to jego prowokacje odpowiadają za powrót szefa PiS do dawnego, bojowego stylu.
- PiS niczym się teraz nie zajmuje, tylko agitacją partyjną. Sam premier ma codziennie konferencje prasowe - to jednoosobowy kabaret, w którym słychać wyłącznie język agitatora o rodowodzie ZMP – uważa Kutz.
Palikot sieje ferment
Zdaniem polityka, mimo kryzysu i radykalizacji nastrojów, taka strategia jest jednak na dłuższą metę nieopłacalna. A rezygnacja z krótkotrwałej pokongresowej „polityki spokoju” w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego to głównie efekt działań Janusza Palikota.
- Palikot sieje ferment. Powrót do języka wojennego to jego zwycięstwo. Dla PiS nie jest groźna Platforma, tylko jeden człowiek, który wodzi Jarosława Kaczyńskiego za nos. A on często i nie wytrzymuje nerwowo i powraca do stylu rodem z PRL – stwierdził Kutz.
"Odczłowieczone panie z PiS"
Dostało się też „egeriom prezesa”, czyli Joannie Kluzik-Rostkowskiej, Grażynie Gęsickiej i Aleksandrze Natalli-Świat, które najpierw towarzyszyły Jarosławowi Kaczyńskiemu w spocie, a obecnie pojawiają się często na jego codziennych konferencjach. – To nie są naturalne osoby, tylko aktorki. Wstępują, robią wrażenie, ale są odczłowieczone i sprawiają wrażenie reklam makijażu czy fryzjera. To widać – wszyscy na sali rozmawiają, a pani z PiSu siedzi sztywna i myśli tylko o tym, żeby dobrze wypaść – brzmiała druzgocąca ocena posła.
Według Kutza, efekt będzie przeciwny zamierzonemu, bo „elektorat chce widzieć i słyszeć człowieka, a nie lalki, które nakręconym językiem agitują za swoją partią”.
"Lustracja to źle użyta strzelba"
Jednak własnej partii, której jest - jak zaznaczył - przyjacielem, bo nigdy do niej nie wstąpił też wytykał błędy. Na przykład zapowiedź otwarcia na oścież IPNu i ujawnienia teczek. - Coś trzeba zawsze obiecać, potem się dostaje władzę i rzeczywistość to modyfikuje – ocenił.
Kutz nie jest też zwolennikiem lustracji majątkowej, którą Donald Tusk zaordynował swoim parlamentarzystom po aferze z biznesowymi powiązaniami senatora Tomasza Misiaka. – Jest to myślenie rodem z socjalizmu: szpiegować, odsłaniać, udowadniać. Lustracja pojawiła się, bo zbliżają się wybory i trzeba nowego paliwa w maszynerię partyjna. Patrząc z boku to jest bardzo źle użyta strzelba, bo będzie odstraszała najważniejszego wyborcę – tych, co w ramach wolnego rynku tworzą współczesną Polskę i widzą w PO tą partię, która im sprzyja - ocenił.
Zdaniem polityka PO przejedzie się na tym pomyśle. - Skutki będą o wiele bardziej kłopotliwe niż się zdaje. To, że słupki już spadły, to spontaniczna reperkusja klasy średniej. A na tym PO bazuje - przestrzegł.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24