Jacek Kurski ma przeprosić byłego prezesa PZU Cezarego Stypułkowskiego za sugerowanie jego udziału w rzekomej "aferze billboardowej" z 2005 r. Przeprosiny mają być opublikowane na billboardach w Warszawie, Gdańsku i Olsztynie. Dodatkowo europoseł ma przeprosić Stypułkowskiego, że zarzucał mu spowodowanie wypadku z trzema ofiarami śmiertelnymi.
-Wyrok jest prawomocny i pan Kurski musi go wykonać - powiedziała po ogłoszeniu wyroku mecenas Barbara Kardynia-Bednarska, adwokat Stypułkowskiego. Sam Kurski nie udzielił jasnej odpowiedzi czy ma zamiar dostosować się do wyroku sądu - Zachowam się tak jak nakazuje mi sumienie - skomentował wyrok europoseł.
Pięć billboardów
Polityk PiS za swoje przeprosiny ma zamieścić na pięciu billbordach rozmieszczonych po dwa w Gdańsku i Warszawie i jednym w Olsztynie. Ma na to dwa tygodnie. Dodatkowo europoseł ma przeprosić na antenie TVN Sypułkowskiego za to, że zarzucał mu spowodowanie wypadku z trzema ofiarami śmiertelnymi. Będzie też musiał wplacić 10 tys. zł na cel społeczny.
Plakaty w kampanii
O sprawie rzekomej "afery billboardowej" Jacek Kurski mówił w kwietniu 2006 roku na antenie TVN. Zdaniem europosła w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym" i sprzedało przeznaczone dla tej kampanii billboardy za 3 proc. wartości firmie związanej z synem Andrzeja Olechowskiego. Od niego miała je odkupić PO na kampanię prezydencką Donalda Tuska.
Wypadek
Rewelacje Kurskiego Stypułkowski postanowił wyjaśnić w sądzie co polityk PiS skomentował mówiąc, iż jest niepojęte, że pozwał go człowiek, który uczestniczył w wypadku, w którym zginęło trzech młodych ludzi. Do wypadku doszło w 2002 roku. Przez pewien okres na byłym prezesie PZU ciążył zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jednak w 2008 roku sąd go uniewinnił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24