|

Czy dzieci z niepełnosprawnościami powinny się uczyć ze zdrowymi uczniami? "W imię miłości bliźniego" pyta Barbara Nowak

Barbara Nowak otwiera konferencję Ruchu Ochrony Szkoły
Barbara Nowak otwiera konferencję Ruchu Ochrony Szkoły
Źródło: Archiwum prywatne

Małopolska kurator oświaty uważa edukację włączającą dzieci z niepełnosprawnościami i równe traktowanie wszystkich za "lewacką utopię". Po jej stronie stoją antyszczepionkowcy, portale znane z prokremlowskiej propagandy i uczestnicy antyukraińskich demonstracji. - Jej słowa szkodzą nie tylko dzieciom z niepełnosprawnościami, ale wszystkim nieprzeciętnym młodym - komentują eksperci. 

Artykuł dostępny w subskrypcji

Barbara Nowak znana jest z budzących skrajne emocje wpisów na Twitterze. Gdy publikacje w mediach społecznościowych wpędzają ją w tarapaty, przełożeni zwykli mówić, że to "wpisy prywatne", i pozostawiają je bez komentarza oraz reakcji.

I tak sprawy ujmując, zapewne jako "prywatne" można byłoby potraktować jej słowa z 20 września. To wtedy Nowak na Twitterze napisała: "Równe traktowanie wszystkich to lewacka utopia. W szkole jej emanacją jest ed. włączająca. Tylko część dzieci ze specjalnymi potrzebami radzi sobie w szkole masowej. Forsowanie inkluzji przez Eu. Agencję ds. Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej, szkodzi wszystkim dzieciom!" (pisownia oryginalna - red.).

I wydarzyło się coś nowego.

Gdy Barbara Nowak pisze o gender - prawicowe media pieją z zachwytu, chwalą ją jako obrończynię dzieci i zachęcają do podpisywania listów poparcia. Gdy kuratorka pisze o szczepionkach i koronawirusie - może i krytykują ją koledzy z rządu, ale zdobywa poklask u setek antyszczepionkowych wyborców, a "Nasz Dziennik" wezwanie do jej odwołania nazywa "linczem".

Po wpisie o edukacji włączającej, uderzającym w najsłabszych – dzieci z niepełnosprawnościami, u tradycyjnych klakierów Nowak zapadła cisza. Wpisu nie omawiały i nie broniły ani Radio Maryja, ani serwis wPolityce.pl, na którego łamach jeszcze w zeszłym roku Nowak publikowała podobne tezy ("Ideałem wg zamysłów unijnych jest stworzenie z każdej szkoły masowej, szkoły specjalnej. Utopijny pomysł harmonijnej egzystencji różnorodnego społeczeństwa, gdzie wszyscy razem będą funkcjonować w atmosferze wzajemnego zrozumienia" czy "Najlepiej wykształcony nauczyciel nie jest w stanie sprostać wyzwaniu uczenia na dwóch różnych poziomach podczas lekcji. Ktoś musi ucierpieć").

Tym razem nie ruszyli z obroną koledzy i koleżanki z PiS, a nawet jej poplecznicy z Konfederacji. Na Twitterze wpisu Nowak nie podało dalej żadne znaczące konto, które nie byłoby anonimowe.

Okazuje się, że gdy Nowak zajmuje się dziećmi z niepełnosprawnościami, po swojej stronie ma ludzi od prokremlowskiej propagandy, uczestników antyukraińskich demonstracji i twarz ruchów antyszczepionkowych Justynę Sochę. Bardziej skrajnie się już nie da.

Do tego słowa Nowak są niezgodne z oficjalną polityką rządu, który zapewnia, że osoby z niepełnosprawnościami wspiera, a na edukację włączającą przekazuje coraz większe pieniądze. Czy to oznacza, że pisząc o edukacji, najbardziej znana kuratorka oświaty w Polsce właśnie przekroczyła w debacie publicznej nieprzekraczalną granicę?

By znaleźć odpowiedź, musimy nie tylko przyjrzeć się najnowszym i nielicznym sojusznikom Nowak, ale przede wszystkim zastanowić się, o czym tak naprawdę mówimy, gdy zajmujemy się edukacją włączającą.

Czym właściwie jest to, co zdaniem Nowak i jej radykalnych zwolenników, jest zagrożeniem dla polskich dzieci? Ministerstwo edukacji, kierowane przez Przemysława Czarnka, definiuje edukację włączającą jako "podejście w procesie kształcenia i wychowania, którego celem jest zwiększanie szans edukacyjnych wszystkich osób uczących się poprzez zapewnianie im warunków do rozwijania indywidualnego potencjału, tak by w przyszłości umożliwić im pełnię rozwoju osobistego na miarę swoich możliwości oraz pełne włączenie w życie społeczne".

Dalej czytamy, że "włączenie to proces, który pomaga pokonywać bariery ograniczające obecność, uczestnictwo i osiągnięcia uczniów". I właśnie to oficjalnie rząd PiS od kilku lat promuje.

Barbara Nowak zdaje się to ignorować. Na stronie podległego jej kuratorium można znaleźć jedną wzmiankę o edukacji włączającej - dla porównania na Mazowszu poświęcono jej 24 wpisy.

Nowak w swoich działaniach poszła właśnie dalej niż kontrowersyjne wpisy na Twitterze. Bo "prywatnym" trudno nazwać przyznanie honorowego patronatu konferencji "Edukacja włączająca - ideologia inkluzji w realiach szkolnych". To wydarzenie odbyło się w Krakowie 19 listopada. Barbara Nowak udzieliła mu nie tylko formalnego wsparcia, ale również osobiście je odwiedziła i wygłosiła krótki otwierający konferencję wykład.

Plakat zapowiadający konferencję pod patronatem Barbary Nowak
Plakat zapowiadający konferencję pod patronatem Barbary Nowak

Za organizacją wydarzenia stał Ruch Ochrony Szkoły (ROS), który za największe zagrożenia dla edukacji uważa: "edukację włączającą, nauczanie zdalne, seksualizację pod pozorami edukacji oraz 'ideologię LGBT+'".

Fragment strony internetowej Ruchu Ochrony Szkoły
Fragment strony internetowej Ruchu Ochrony Szkoły
Źródło: ruchochornyszkoly.pl

Jak te wszystkie wątki się łączą? Można odnieść wrażenie, że całemu złu w edukacji - według ROS - winna jest Unia Europejska, która zdaniem organizatorów krakowskiej konferencji właśnie takie tematy i postawy promuje.

Zacznijmy więc od przyjrzenia się ROS, bo to jego twórcy próbują nadawać ton właśnie w kwestii edukacji włączającej.

Kto i jak chroni szkołę?

Pierwszy raz szerokiemu gronu odbiorców Ruch Ochrony Szkoły zaprezentował się 29 sierpnia i zaistniał jako inicjatywa "sprzeciwiająca się neomarksizmowi w szkolnictwie". To wtedy jego członkowie przed budynkiem MEiN przedstawili swoje główne postulaty.

- Oczekujemy poddania ścisłej kontroli organizacji pozarządowych, które wkraczają na tereny szkół z przeróżnymi programami oświatowymi, wykraczającymi poza podstawy programowe - mówiła Hanna Dobrowolska z ROS. I dodawała, że chodzi przede wszystkim "o różnego rodzaju organizacje lewicowe, które próbują promować w szkołach ideologię LGBT i jej pokrewne".

Priorytety? Ruch postuluje m.in. wzmocnienie kadr prowadzących lekcje wychowania do życia w rodzinie. Oczywiście w zgodzie z nauką Kościoła katolickiego.

Grupę ROS tworzą inne mniejsze organizacje. To m.in. Stowarzyszenie "Rodzice Chronią Dzieci", które powstało, aby "propagować naturalny model rodziny oparty na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety". Jego najbardziej znanym działaniem było dotąd przeprowadzenie konkursu filmowego promującego jedyną słuszną wizję rodziny za pieniądze z ministerstwa rodziny. W zarządzie stowarzyszenia zasiada m.in. Magdalena Trojanowska, publicystka portalu Opcja na Prawo, który - jak opisywał portal Oko.Press - znany jest z publikowania prokremlowskiej propagandy.

Z kolei jego prezeska Magdalena Czarnik weszła w skład zdominowanego przez ultrakonserwatywne organizacje Zespołu Monitorującego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie – to ciało doradcze przy ministerstwie rodziny. Latem 2020 roku domagała się odwołania ówczesnego ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, przekonując, że "zaniedbania szefa MEN ws. LGBT są skandaliczne i godzą w polską rację stanu". Czarnik uważa też, że "małopolska kurator oświaty Barbara Nowak jedyna skutecznie chroni dzieci w szkołach".

Za inicjatywą Ruch Ochrony Szkoły stoi też Stowarzyszenie "Odpowiedzialny Gdańsk", które zasłynęło walką z miejskim programem edukacji seksualnej Zdrovve Love. Tym samym, który był na cenzurowanym również u kurator Nowak, choć na szkoły na Pomorzu kuratorka nie powinna mieć żadnego wpływu. A mowa o programie dobrowolnym, skierowanym do licealistów i opartym na naukowej wiedzy.

Barbara Nowak o ideologii gender i seksualizacji
Barbara Nowak o "ideologii gender" i seksualizacji (materiał archiwalny z września 2019 roku)
Źródło: TVN24

Wreszcie ROS współtworzy Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty "Nauczyciele dla Wolności". Jego prezeska Agnieszka Pawlik-Regulska występowała m.in. na marszu "Stop ukrainizacji Polski" (nagrania opublikowane są w sieci). Tę organizację kurator Nowak dobrze zna - w lutym tego roku zaprosiła jej przedstawicieli do swojego gabinetu, by rozmawiać m.in. o tym, czy w kontekście pandemii i edukacji zdalnej zdrowie jest najważniejsze.

Kurator Nowak spotkała się z antyszczepionkowcami (materiał archiwalny z lutego 2022 roku)
Źródło: "Fakty" TVN

Wszystkich tych ludzi połączyła Hanna Dobrowolska, z wykształcenia polonistka, autorka podręczników szkolnych i stała komentatorka mediów, takich jak Radio Maryja czy "Tysol", przedstawia się jako ekspertka edukacyjno-oświatowa. Zanim zajęła się zwalczaniem edukacji włączającej, była dziennikarką m.in. portalu solidarni2010.pl.

To właśnie jej na wstępie swojego wystąpienia z imienia i nazwiska podziękowała kurator Nowak.

"Na straży prawdy"

I tak wiemy już sporo o Ruchu Ochrony Szkoły, przenosimy się więc na dobre do Krakowa, by przyjrzeć się wydarzeniu, które kurator Barbara Nowak objęła swoim patronatem. Przypomnijmy - to konferencja "Edukacja włączająca - ideologia inkluzji w realiach szkolnych".

Gości w murach Uniwersytetu Pedagogicznego - największej i najstarszej tego typu uczelni w Polsce - powitał Ireneusz Świtała, dziekan wydziału pedagogicznego, z wykształcenia filozof, specjalista od szczęścia i pracy socjalnej.

- Jestem zaszczycony, uczestnicząc w tej konferencji - zwracał się do uczestników. I podkreślał: - Cieszy mnie, że państwo stoicie na straży wartości, prawdy. Cieszę się, że ta prawda wybrzmi.

Ireneusz Świtała na konferencji Ruchu Ochrony Szkoły
Ireneusz Świtała na konferencji Ruchu Ochrony Szkoły
Źródło: Archiwum prywatne

Na koniec zapewnił jeszcze, że chętnie byłby współorganizatorem kolejnej konferencji na ten temat.

W wydarzeniu brało udział na żywo niespełna 50 osób. Ale konferencja była transmitowana szeroko w mediach społecznościowych, między innymi Justyny Sochy, twarzy ruchów antyszczepionkowych w Polsce i prawicowych organizacji pozarządowych – jak Stowarzyszenie WIR.

Barbara Nowak, po podziękowaniach organizatorom z Dobrowolską na czele, przeszła do stawiania pytań, takich jak: "Czy jest w ogóle możliwe odłączenie nauczania od wychowania?", "Jak rozkładać akcenty wychowawcze?", "Czy wszyscy uczniowie są tak samo ważni i podlegają tym samym regułom, czy też jakąś grupę możemy uprzywilejować, na niej się skupić i do niej dopasowywać wymagania, od niej uzależniać pozostałych?".

Kuratorka nie udzielała na nie odpowiedzi.

W dalszej części wystąpienia zaczęła zachwalać edukację klasyczną, przeciwstawiając ją tej włączającej.

- Korzenie edukacji klasycznej sięgają korzeni tradycji greckich, rzymskich i mocno ugruntowanej w naszej świadomości, Polaków, cywilizacji chrześcijańskiej - mówiła Nowak. - Zwłaszcza ta ostatnia ukształtowała model edukacji, gdzie nauka i wychowanie są nierozłączne, a młodego człowieka postrzega się jako tego, którego należy prowadzić ku poznaniu dobra, zachwycić pięknem, traktować jako cnotę największą dążenie do prawdy. Z szacunku do człowieka, jako istoty stworzonej przez Boga, z miłości do życia, jako daru Boga - każdego ucznia należy traktować indywidualnie. I tak go prowadzić, aby osiągnął szczyt swoich możliwości - podkreślała.

Nowak zastrzegała, że "tak wychowane pokolenia Polaków zdolne były do poświęceń najwyższych dla dobra drugiego człowieka, dla obrony ojczyzny".

Nowak: który system służy trwałości Polski?

Edukacja włączająca to w wypowiedzi kuratorki z Małopolski morze wątpliwości i pytań. - Dzieci niepełnosprawne, różnie i w różnym stopniu, są w naszych przedszkolach i szkołach. To, jak o nie dbamy, świadczy o naszym człowieczeństwie - mówiła Nowak. - Miarą mądrości zbiorowej jest to, czy czynimy to rozumnie. Czy potrafimy tak układać funkcjonowanie szkół, aby każdy uczeń mógł się w tej szkole czuć komfortowo, aby bariery fizycznych i psychicznych niedomagań nie były przeszkodą dla rozwoju uczniów. Pozostaje jednak otwartą kwestią – i to właśnie budzi największe wątpliwości i emocje, zarówno wśród nauczycieli, jak i rodziców dzieci pełno- i niepełnosprawnych – czy przyjmowanie do szkół masowych uczniów z różnorodnymi niepełnosprawnościami intelektualnymi, w tym sprzężonymi, rzeczywiście umożliwi im optymalną drogę rozwoju. Powstają pytania, czy można w jednym miejscu i czasie prowadzić lekcję, realizując dwie podstawy programowe - rozważała kuratorka.

Tymczasem w klasie ogólnodostępnej obowiązuje jedna podstawa, do której uczniowie mogą mieć różne dostosowania.

Tym razem "utopią" nazwała "tezę, że jesteśmy w stanie przygotować wszystkich nauczycieli do pracy z dziećmi w spektrum każdej specjalnej potrzeby”. Nie podała jednak, czyja to teza.

Nowak podkreślała, że nauczyciele przedmiotowcy kształcą się do uczenia matematyki, fizyki czy historii. - Wybierając studia nauczycielskie, żeby uczyć przedmiotu, nie jest tak, że każdy posiada predyspozycje do pracy z dziećmi o specjalnych potrzebach; jest specjalistą w zakresie ukończonego przedmiotu i tyle. Czy w systemie edukacji włączającej nie będzie dla takich nauczycieli miejsca? - pytała. I znów - bez odpowiedzi.

Z przekonaniem powtarzała to, co wcześniej pisała na Twitterze, że "zawsze będą takie osoby, które nie odnajdują się w szkole masowej, ale bardzo dobrze funkcjonują w szkole specjalnej".

Swoje wystąpienie zakończyła: - Z punktu widzenia człowieka ukształtowanego w cywilizacji chrześcijańskiej, uważam, że musimy zawsze w swoich wyborach systemów edukacji patrzeć przez pryzmat dobra każdego człowieka i przyszłości Polski. Który z systemów edukacji lepiej służy człowiekowi, społeczeństwu i trwałości Polski? Czy optymalny jest model edukacji włączającej?

Odpowiedzi miała, zdaniem kurator Nowak, udzielić konferencja ("Myślę, że dzisiejsza konferencja pozwoli nam pomóc w odpowiedzi na te pytania").

nowak
Barbara Nowak o edukacji włączającej
Źródło: Archiwum prywatne

"Niepełnosprawni są tylko wytrychem"

A na niej jako pierwsza głos zabrała dr nauk prawnych Aldona Ciborowska z wykładem "Edukacja pasem transmisyjnym ideologii zrównoważonego rozwoju". Edukację włączającą nazwała "częścią perwersyjnego systemu", który jest "nieracjonalny". Ciborowska jest publicystką "Naszego Dziennika" i stałą bywalczynią klubów portalu Polonia Christiana. W Krakowie przekonywała: - Pod przykrywką pewnych haseł, jak na przykład "empatia", bo to wszystko będzie ubrane bardzo ładnie, kryje się system przemocowy, w którym zarządzający będą zmuszali większość do wchodzenia w kanały, które oni nam narzucą. W tym systemie nie jest potrzebny człowiek, który jest rozumiany jako osoba, który jest bytem w sobie i dla siebie, ale człowiek, który jest formatowany do pewnych treści - straszyła Ciborowska.

Hanna Dobrowolska w swoim wykładzie "Edukacja włączająca jako zmiana paradygmatu szkoły" wykazała "ideologiczne, antyhumanistyczne podłoże inkluzji" i "determinację projektodawców nakierowanych na przebudowę całego systemu społecznego poprzez oświatę".

Bartosz Kopczyński, z toruńskiego Towarzystwa Wiedzy Społecznej, twierdził, że inkluzja "stanowi poważne zagrożenie narodowych suwerenności". I przekonywał: - Inkluzja nie dotyczy tylko osób niepełnosprawnych. To jest wersja dla nas, ponieważ my jeszcze nie jesteśmy przygotowani na inkluzję wszystkich zboczeń seksualnych, a w ramach inkluzji mamy zaakceptować wszystko. Normalne społeczeństwo normalnych ludzi ma zaakceptować wszystko to, co jest nienormalne. Niepełnosprawni są tylko wytrychem - zapewniał.

O szkole zaś mówił: - Dążą do przekształcenia szkoły z instytucji wiedzy w instytucję wychowawczą, opiekuńczą, a właściwie nie tyle wychowawczą, co formatującą. Szkoła ma być trochę przedszkolem, trochę warsztatem terapii zajęciowej, świetlicą, gdzie mają być wszyscy, wszyscy różnorodni, i mają dobrze się czuć razem.

Radca prawny Marek Puzio, z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, zapewniał uczestników, że Polska nie musi "realizować ponadnarodowych strategii edukacyjnych".

Uczestnicy konferencji wystosowali wspólny apel - przyjęty przez aklamację - "Pragniemy, by Władze Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie kształcenia dzieci i młodzieży kierowały się dobrem dziecka i Polską Racją Stanu" [pisownia oryginalna - red.].

Z ich wypowiedzi można wyciągnąć smutny wniosek, że obecność dzieci z niepełnosprawnościami w ogólnodostępnych szkołach z polską racją stanu się kłóci.

"Gdy dziecko z niepełnosprawnością się rodzi, tak naprawdę zostaje samo sobie"
Źródło: TVN24

Co szkodzi nieprzeciętnym dzieciom?

Dr hab. Paweł Kubicki to socjolog, specjalizuje się w politykach społecznych. Przede wszystkim jednak jest aktywistą, kiedyś związanym ze Stowarzyszeniem "Nie-Grzeczne Dzieci", a dziś inicjatywą Chcemy Całego Życia, które działają na rzecz praw osób z niepełnosprawnościami., w tym osób w spektrum autyzmu. I to jego pytam o teorie wygłaszane przez Nowak oraz organizatorów konferencji.

Kubicki na wstępie przypomina, że zgodnie z ustawą Prawo oświatowe mówimy o "kierowniku kuratorium oświaty jako jednostki organizacyjnej wchodzącej w skład zespolonej administracji rządowej w województwie". - Jeśli ministerstwo, wspomniana ustawa i kolejne rozporządzenia stawiają na edukację włączającą i wybór rodzica, to kuratorka nie powinna tego podważać - podkreśla Kubicki. - Tymczasem kluczowa urzędniczka rządowa w terenie stwierdza, że edukacja włączająca nie jest dobrym rozwiązaniem. Wie lepiej od rodziców stawiających na włączanie, że źle wybrali. Zakłada, że szkoła ogólnodostępna może nie dać rady pomóc ich dziecku, bo na przykład przedmiotowcy nie dostosują się do przepisów. Co więcej, patronuje konferencji, gdzie mówi się wprost, że "ideologię edukacji włączającej" należy odrzucić i sugeruje się, że ministerstwo zostało kupione unijnymi pieniędzmi - wylicza.

Jego zdaniem Nowak przyznaje też, że przepisy, których wdrażania powinna pilnować, są martwym prawem i podległe szkoły mogą je zignorować. - Co więcej, rodzice i ich wybory nie są najważniejsze, a kuratorium wie najlepiej - mówi Kubicki. I dodaje: - Może szkoły słuchałyby ministerstwa i respektowały wybory rodziców, ale kuratorka trwa na stanowisku. Skoro trwa, to zdroworozsądkowo znaczy, że ma zgodę na to, co mówi. Ponieważ kuratorka jest gwiazdą mediów i liderką ruchu przeciwnego edukacji włączającej, jej oddziaływanie wykracza poza Małopolskę. Oznacza to, że grubo ponad 100 tysięcy dzieci we włączaniu, ale też tysiące placówek oświatowych dostają niespójny przekaz - podkreśla Kubicki. I zachęca, by zająć się tym, jak system wsparcia poprawić i jak najlepiej wykorzystać potencjał szkół specjalnych.

- Nazywanie edukacji włączającej lewacką utopią szkodzi nie tylko dzieciom z niepełnosprawnościami. Szkodzi wszystkim dzieciom, które są nieprzeciętne - zauważa Kubicki. I wyjaśnia: - Specjalne potrzeby edukacyjne to nie tylko niepełnosprawność, to także prawie 200 tys. dzieci z Ukrainy i wszyscy "przeszkadzający" uczyć się "normalnym" uczniom w "normalnych" szkołach. Którzy to uczniowie dokładnie, nie wiadomo, ale dzięki kuratorce wiadomo, że szkoła nie musi i nie da rady pomagać wszystkim. Krótko mówiąc, wypowiedzi kuratorki Nowak w imię miłości bliźniego sugerują, by takie dzieci wyp… ze szkół ogólnodostępnych i "normalnej" oświaty. Jeśli ważne jest dobro dzieci, to raczej to kuratorka powinna z oświaty zniknąć - stwierdza.

Czym naprawdę jest edukacja włączająca?

Maria Libura, kierowniczka Zakładu Dydaktyki i Symulacji Medycznej Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i wiceprezeska Polskiego Towarzystwa Komunikacji Medycznej, podkreśla, że edukacja włączająca wyrasta z doświadczenia samych uczniów, rodzin i nauczycieli. - Bardzo trudno jest włączyć się w życie społeczne, jeśli idzie się odrębnym torem przez pierwsze kilkanaście lat edukacji - zauważa. I dodaje: - Ta funkcja edukacji włączającej dotyczy zarówno osób sprawnych intelektualnie, ale mających potrzeby wsparcia w zakresie poruszania się, komunikacji itp., jak i uczniów z niepełnosprawnością intelektualną. Zdolnemu trudno będzie się odnaleźć na studiach, a wykonującemu proste prace na przykład w obsłudze kawiarni, jeśli nie rozumie zasad, na jakich opierają się relacje w "zwykłym świecie" - wyjaśnia.

Dlaczego to takie ważne? - Niestety, szkoły specjalne mają tendencję do wytwarzania swoistej wyizolowanej subkultury, z niewielkim sporadycznym kontaktem z rówieśnikami. A to ten kontakt jest podstawą do integracji społecznej, bardziej niż stopnie czy opanowanie podstawy programowej - komentuje Libura.

Specjaliści zwracają uwagę, że edukacja włączająca jest ważna dla wszystkich uczniów, bo ci bez niepełnosprawności też uczą się dzięki niej, że ludzie są różni. Mają różne deficyty, ale i atuty, a w szkole uczą się żyć nie tyle obok siebie, co ze sobą.

Dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w szkołach
Dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w szkołach
Źródło: Ośrodek Rozwoju Edukacji

Tymczasem wątpliwości, które podnosiła w Krakowie Nowak i inni uczestnicy konferencji, stoją w sprzeczności z oficjalną polityką rządu, który na edukację włączającą - przynajmniej na poziomie deklaracji - w ostatnich latach stawia.

Na wszelkich poświęconych tej tematyce wydarzeniach przedstawiciele resortu podkreślają (szczególnie wiceminister Marzena Machałek, która jest twarzą promowania edukacji włączającej), że już dziś uczniowie ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi uczą się w szkołach ogólnodostępnych. Różnymi formami pomocy psychologiczno-pedagogicznej obejmowana jest jedna trzecia uczniów, a do tego ponad 64,6 proc. uczniów z niepełnosprawnością uczy się, zgodnie z wyborem rodziców, w szkołach ogólnodostępnych.

Jest ich sporo, bo o ile ze względu na niż demograficzny liczba uczniów maleje, to tych ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi stale rośnie. W 2009 roku orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego miało blisko 170 tys. dzieci, w 2018 roku już prawie 205 tys., a w 2021 r. - ok. 250 tys. dzieci.

justyna 1
Jak wygląda edukacja włączająca w Polsce
Źródło: MEiN

MEiN zakłada, że w rzeczywistości nawet jedna trzecia uczniów ma specjalne potrzeby edukacyjne. Bo te dotyczą rożnych grup uczniów, nie tylko tych z niepełnosprawnościami, posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, ale też zagrożonych niedostosowaniem, takich, którym stan zdrowia utrudnia chodzenie do szkoły, przewlekle chorych, doświadczających traumy, mających za sobą niepowodzenia edukacyjne, dzieci z zaniedbanych środowisk, adaptujących się w nowym miejscu czy wreszcie - szczególnie zdolnych.

Okazuje się jednak, że hasła o rodzicach, którzy "wiedzą najlepiej", co jest dobre dla ich dzieci - tak nośne np. w temacie posyłania do szkół sześciolatków - dla części edukatorów, w tym Barbary Nowak, nie dotyczą najwidoczniej osób z niepełnosprawnościami. A PiS przekonywało, że rodzice wiedzą lepiej wielokrotnie - najgłośniej właśnie w sprawie.... posyłania do szkół sześciolatków,

Tymczasem to rodzice dziecka posiadającego orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego dokonują wyboru szkoły dla swojego potomka: ogólnodostępnej, integracyjnej lub specjalnej.

MEiN zapewnia od miesięcy, że nie są planowane żadne zmiany w tym zakresie. 

To, nad czym w resorcie pracują, to takie rozwiązania, które mają wesprzeć szkoły w pracy z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych.

Choć sam minister Czarnek już wiosną musiał czuć, że hasło "edukacja włączająca" u części rodziców i nauczycieli budzi opór.

Można było to usłyszeć 25 marca w Kaliszu, gdy brał udział w konferencji "Edukacja włączająca wczoraj, dziś i jutro". Podczas wydarzenia dyskutowano o różnych aspektach edukacji włączającej oraz celach i zadaniach Specjalistycznych Centrów Wspierających Edukację Włączającą (SCWEW).

Przemysław Czarnek o edukacji włączającej
Przemysław Czarnek o edukacji włączającej
Źródło: MEiN

- Jesteśmy tutaj po to, aby zainaugurować Specjalistyczne Centra Wspierające Edukację Włączającą - mówił Czarnek. Ale zaraz dodawał: - Nie promujemy ponad miarę edukacji włączającej, promujemy szkolnictwo specjalistyczne, szkoły specjalne. Temu służą Specjalistyczne Centra Wspierające Edukację Włączającą. Są odpowiedzią na zastaną rzeczywistość.

Ta rzeczywistość to tysiące dzieci ze specjalnymi potrzebami w szkołach ogólnodostępnych ("bo taki jest wybór rodziców"). A SCWEW-y mają te placówki wspierać. Jak? - Trzeba teraz wzmocnić nauczycieli szkół ogólnodostępnych fachowością, specjalistyczną wiedzą i kompetencjami, jakie mają nauczyciele szkół specjalnych - mówi minister.

Na razie to pilotaż, centra mają funkcjonować od czerwca 2023 roku. Koszt ich uruchomienia to ok. 31 milionów złotych, a 90 proc. wydatków pokrywa Unia Europejska.

Dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w przedszkolach
Dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi w przedszkolach
Źródło: Ośrodek Rozwoju Edukacji

Wątpliwości są, ale nie takie

Obawy w sprawie edukacji włączającej w poprzednich latach zgłaszali nauczyciele. Brzmiały one jednak inaczej niż narracja Nowak.

- Zawsze będziemy po stronie uczniów i uczennic z niepełnosprawnościami - zastrzega prezes ZNP Sławomir Broniarz. I dodaje: - Jesteśmy za edukacją włączającą, choć równocześnie mamy wątpliwości, w jakim zakresie polskie szkoły są na nią gotowe. Wciąż brakuje specjalistów, dostosowanych pod kątem architektury miejsc. I jak zawsze w polskiej szkole: pieniędzy.

Wątpliwości podnoszone przez Broniarza częściowo potwierdzają liczby. W listopadzie sprawdziliśmy, ilu nauczycieli pracuje w szkołach bez odpowiednich uprawnień. Jest ich w całej Polsce ok. 7,5 tys.

Największa grupa to właśnie ci, którzy pracują z uczniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych. To nauczyciele wspomagający i prowadzący zajęcia rewalidacyjne.

Broniarz: - Chodzi nam o to, by nie wylewać dziecka z kąpielą. I tak, zgłaszamy zastrzeżenia do działania edukacji włączającej, ale to bardzo dalekie od tego, co robi i mówi kurator Nowak. Ona wypowiada się w sposób skandaliczny, mieszając fakty i pojęcia. I czasem zastanawiam się, czy robi to, bo tak bardzo chce zaistnieć, czy z bezmyślności. My chcemy, żeby rząd nie tylko mówił, że stawia na edukację włączającą, ale rzeczywiście nie żałował na to sił i środków - dodaje szef ZNP.

O podobnych wątpliwościach można było też usłyszeć na VIII Ogólnopolskim Kongresie Osób z Niepełnosprawnościami w połowie listopada. Tam nikt jednak edukacji włączającej nie łączył z gender i nie nazywał jej "zagrożeniem". Specjaliści - podobnie jak prezes ZNP - odnosili się m.in. do kwestii przygotowania nauczycieli, a także finansów niezbędnych, by ta edukacja dobrze funkcjonowała.

Na koniec debaty o tym, czy edukacja włączająca jest dla wszystkich, głos z sali zabrała mama dziecka z niepełnosprawnością: - Jeśli nie będzie edukacji włączającej, to nie będzie pracy. Jeśli dzieci nie będą uczyły się w jednej klasie, nie będą siedziały przy jednym stoliku, jeśli nie będą razem układały puzzli i goniły się razem na przerwach, to nie będzie pracy, oferty, włączającego społeczeństwa. Ja z moim dzieckiem nie mamy czasu czekać na to, aż kiedyś będą zmieniały się postawy. Potrzebujemy, żeby to się działo tu i teraz. Edukacja włączająca to jest fakt, obowiązek, to jest prawo mojego dziecka - podkreślała.

Czytaj także: