Ty też możesz mieć drogową dziurę na własność. Władze Krakowa wzięły przykład z naszego zachodniego sąsiada i postanowiły wystawić na sprzedaż zmorę polskich dróg. Każdy, kto zakupi dziurę za stosowną cenę, będzie miał gwarancję, że zostanie ona załatana. Być może pojawi się na niej tabliczka z nazwiskiem właściciela.
Pomysł nietypowej wyprzedaży forsuje w Krakowie zarząd infrastruktury. Jego członkowie szacują, że koszt załatania dziury to około trzystu złotych za metr kwadratowy.
- Być może znajdzie się Kowalski lub pan Iksiński, który chciałby swoją ulubioną dziurę załatać i w podzięce od nas otrzymać tabliczkę w niej - zastanawia się Jacek Bartlewicz z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie. Udało się nawet zdobyć już pierwszego kupca. Jest nim prezydent miasta. Którą dziurę sobie wybrał nie chciał zdradzić, żeby nikt mu jej nie podkupił.
Trefny asfalt
Pomysł zarządu wydaje się niektórym krakowiakom "kosmiczny". Rodzi się też pytanie: co jeśli za jakiś czas na dziurze załatanej, z tabliczką, pojawi się nowa dziura?
Zdaniem Adama Biska, taki dylemat nie miałby miejsca, gdyby zamiast stosowanego asfaltu nakładać gumowy, którego Bisek jest twórcą. - Na asfalcie gumowym dziury powinny się pojawiać po 10 latach, na zwykłym po 3 - tłumaczy różnicę twórca patentu.
Źródło: Fakty TVN