Nie wygląda to ładnie, jest to bulwersujące - w taki sposób rzecznik rządu Paweł Graś komentował w "Jeden na jeden" medialne doniesienia o nepotyzmie w PO. Poinformował jednocześnie, że polecił wyjaśnić, czy w domu kultury w Łukowie zatrudniono jedną z kobiet tylko dlatego, że jest z rodziny posła PO Cezarego Kucharskiego.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że Anna Tymińska, która przepracowała 32 lata w domu kultury w Łukowie, mieście Cezarego Kucharskiego, posła PO i menedżera Roberta Lewandowskiego, została zwolniona z pracy. Jako powód podano oszczędności.
Tymczasem okazało się, że jej miejsce zajęła niewykwalifikowana sekretarka ze średnim wykształceniem, ale z nazwiskiem Kucharska. To Olimpia Kucharska, żona stryjecznego brata pana posła.
Graś zaznaczył, że ciężko mu uwierzyć, iż coś takiego miało miejsce. Jeśli jednak tak było, to jest to bulwersujące - stwierdził.
- Poprosiłem wczoraj sekretarza generalnego i biuro krajowe Platformy Obywatelskiej, żeby tę sprawę dokładnie zbadali na miejscu. Nawiązali kontakt z miejscową i regionalną PO. Mam nadzieję, że dziś będę miał jakieś informacje - powiedział Graś.
Reakcje po wyjaśnieniu
Na pytanie, co zrobi partia, jeśli to, co napisała "Gazeta Wyborcza" się potwierdzi, odpowiedział, że nie chciałby tego rozstrzygać bez zbadania sprawy.
- Nie chcę składać żadnych deklaracji - zaznaczył Graś, dodając, że po wyjaśnieniu sprawy będzie mógł mówić o ewentualnych reakcjach na te bulwersujące doniesienia.
Przyznał, że oczywiście ładnie to nie wygląda, ale jak jednocześnie zaznaczył, czasami jest tak, iż "sprawy opisane przez media jako czarne, okazują się szare".
Autor: MAC//bgr / Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza