Czy 15 mln dolarów w kartonach przywiezione przez Amerykanów i przekazane Polakom za funkcjonowanie tajnego więzienia CIA w Kiejkutach to prawda czy mit? Kto je wziął? Ile wiedzieli najważniejsi wówczas politycy? O tym od 2008 r. nie potrafi zdecydować polska prokuratura, która wciąż nie zamknęła śledztwa w tej sprawie.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu swoje postępowanie zakończył i uznał Polskę winną złamania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, m.in. zezwolenia na torturowanie dwóch więźniów pochodzących z Arabii Saudyjskiej - Abd al-Rahim al-Nashiriego oraz Abu Zubaida, których USA podejrzewały o powiązania z al-Kaidą.
Stwierdzono również, że Polska nie dość skutecznie prowadziła śledztwo w tej sprawie i nie zapobiegła torturom oraz "nieludzkiemu traktowaniu" więźniów.
Raport Human Rights Watch poruszył lawinę
Domniemanie, że w Polsce - i w kilku innych krajach europejskich - mogły być tajne więzienia CIA, wysunęła w 2005 r. organizacja Human Rights Watch. Według niej, takie więzienie w Polsce miało się znajdować na terenie szkoły wywiadu w Kiejkutach lub w pobliżu wojskowego lotniska w Szymanach na Mazurach. Polscy politycy różnych opcji politycznych wielokrotnie zaprzeczali, by takie więzienia w Polsce istniały.
W 2006 r. po publikacjach "Washington Post", zarzuty te badała polska rządowa komisja, uznając je za bezpodstawne. W 2007 r. Polska znalazła się w raporcie komisji Parlamentu Europejskiego jako kraj, w którym "przypuszczalnie w latach 2002-05" działało "co najmniej jedno tajne więzienie" w Szymanach. Miano w nim przetrzymywać 10 członków Al-Kaidy. Strona polska znów odrzuciła te twierdzenia, powtarzając, że w Szymanach odbywały się tylko międzylądowania samolotów USA.
Sześć lat śledztwa
W końcu, w sierpniu 2008 r. w Warszawie rozpoczęło się śledztwo, które w 2012 r. przeniesiono do Krakowa.
Śledczy badają w nim, czy polskie władze wydały zgodę na stworzenie w Polsce tajnych więzień CIA w latach 2002-2003 i czy ktoś z polskich władz nie przekroczył uprawnień, godząc się na tortury, jakim w punkcie zatrzymań CIA w Polsce mieli być poddawani podejrzewani o terroryzm. Obecnie śledztwo jest przedłużone do 11 października tego roku.
Status pokrzywdzonych w śledztwie mają trzy osoby, które twierdzą, że były przetrzymywane w Polsce: al-Nashiri, Abu Zubaida i Jemeńczyk Walid bin Attash. Prokuratura odmówiła tego obywatelowi Arabii Saudyjskiej Mustafie Ahmed al-Hawsawiemu.
Leszek Miller przed Trybunałem Stanu?
Prokuratura wystosowała w całej sprawie cztery wnioski o pomoc prawną do USA. W 2009 r. Departament Sprawiedliwości USA odpowiedział na pierwszy wniosek, że nie zostanie on zrealizowany, a władze amerykańskie "uważają sprawę za zamkniętą".
Według informacji mediów, warszawscy śledczy przygotowali materiał pozwalający przesłać do Sejmu dowody, pozwalające wszcząć procedurę postawienia Leszka Millera - premiera w latach 2001-2004 - przed Trybunałem Stanu.
15 mln dol. w kartonach?
W styczniu br. "Washington Post" w artykule "Tajna historia więzień CIA w Polsce" napisał, że więzienie CIA w Polsce było prawdopodobnie najważniejszym takim tajnym ośrodkiem stworzonym po atakach z 11 września 2001 roku, w którym w ukryciu przetrzymywani byli więźniowie podejrzani o współudział w zorganizowaniu zamachów Al-Kaidy. Według gazety, na początku 2003 r. oficerowie CIA z ambasady USA w Warszawie przywieźli do siedziby Agencji Wywiadu dwa kartonowe pudła zawierające 15 mln dol. Pieniądze miał odebrać ówczesny zastępca dyrektora Agencji Wywiadu, płk Andrzej Derlatka.
Według "WP" amerykańska senacka komisja ds. wywiadu miała opublikować fragmenty swego raportu o tajnych więzieniach CIA, do dziś jednak tego nie zrobiła.
Zaraz po publikacji "WP" krakowska prokuratura ujawniła, że w śledztwie zarzuty przedstawiono jednej osobie będącej w chwili czynu funkcjonariuszem publicznym. Nie podano, ani kto to jest, ani kiedy zarzuty postawiono.
W marcu 2012 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że zarzut ws. więzień CIA postawiono w styczniu 2012 r. byłemu szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu. Według "GW", chodziło o przekroczenia uprawnień oraz naruszenie prawa międzynarodowego przez "bezprawne pozbawienie wolności" i "stosowanie kar cielesnych" wobec jeńców wojennych. Siemiątkowski nie komentował sprawy.
ONZ znalazło ślady przewożenia więźniów
Tego, że więzienie lub więzienia CIA w Polsce istniały pewny jest Trybunał w Strasburgu, który dał temu wyraz w czwartkowym wyroku. Oparł się on m.in. na informacjach ujawnionych w 2010 r. mówiących o tym, że oficjalny rejestr lotów do Szyman potwierdza, iż w 2003 r. co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty powiązane z CIA.
Raport ONZ z 2010 r. sformułował zaś przypuszczenie, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych. W raporcie ujawniono też informacje Straży Granicznej, z których wynikało, że od grudnia 2002 do września 2003 r. siedmioma samolotami gulfstream (używanymi m.in. przez CIA) przywieziono do Szyman 20 osób z Afganistanu, Dubaju i Maroka.
Prokuratura "zapozna się", ale nie skomentuje wyroku ETPC
Krakowska Prokuratura Apelacyjna prowadząca obecnie śledztwo w sprawie domniemanych więzień CIA, nie będzie komentować czwartkowych wyroków ETPC w Strasburgu. Argumentacja trybunału zostanie wykorzystana jednak w postępowaniu – powiedział tymczasem w czwartek rzecznik PA, Piotr Kosmaty.
- W pełni respektując powagę sprawy oraz autorytet ETPC, prowadzący postępowanie zapoznają się z treścią orzeczeń i ich uzasadnieniami, aby poznać argumentację prawniczą tam zawartą i wykorzystać ją w dalszym biegu śledztwa - dodał.
W Polsce wokół śledztwa z przerwami od ponad sześciu lat toczy się polityczna burza. Najwięcej podejrzeń ws. wydania decyzji o stworzeniu więzienia CIA w kraju spada na Leszka Millera - ówczesnego premiera. O więzieniach zdaniem niektórych polityków miał też wiedzieć prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Autor: adso/ ola / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24