Pomnik smoleński powinien stanąć w Warszawie. Żałuję, że nie wzniesiono go dużo wcześniej - powiedział w "Jeden na jeden" Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Społeczny komitet budowy pomników smoleńskich zapowiedział w zeszłą środę, że pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku ma stanąć na obszarze zielonym między placem Piłsudskiego a ulicą Królewską oraz że rozpoczynają się prace nad nim.
Kosiniak-Kamysz powiedział, że żałuje, że pomnika nie wzniesiono "dużo wcześniej". - Nie byłoby paliwa dla osób, które mają złą wolę do nakręcania spirali dzielenia Polski i Polaków - powiedział.
I dodał: - Proszę postawić pomnik jak najszybciej i skończmy temat.
PSL chce powołania fundacji
Lider PSL powiedział, że zapowiedzi rozebrania pomnika w przyszłości "to nie jest dobry kierunek".
Pytany, kto zawinił temu, że pomnika nadal nie ma, stwierdził, że to "jak zawsze wina dwóch stron". - Przecież była ta propozycja pomnika światła. Jeżeli byłaby determinacja miasta Warszawy, to ten pomnik stanąłby dużo wcześniej - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz stwierdził jednak, że "nie najważniejsze są pomniki z brązu", dlatego PSL ma swoją inicjatywę. Zapowiedział, że we wtorek zwróci się do prezydenta Andrzeja Dudy o objęcie patronatu nad fundacją, "na którą by się składali wszyscy ci, których koledzy i koleżanki zginęli pod Smoleńskiem". Miałaby ona "zachęcać młodych do życia politycznego, udziału w polityce, zachęcić do udziału w polityce i dyplomacji".
- To by był najpiękniejszy, żywy pomnik. Z takiego pomnika ci, którzy zginęli, cieszyliby się najbardziej - podkreślił.
"Obniża się siła rażenia PiS-u na wybory samorządowe"
Szef PSL zabrał też głos w innych tematach. Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, wstrzymanie prac nad ustawą reprywatyzacyjną i spór dyplomatyczny z Izraelem "łączą się ze sobą bezsprzecznie". - One powodują, moim zdaniem, dużą trudność dla PiS-u - dodał.
- PiS, tworząc komisję reprywatyzacyjną, wykonał jak gdyby pierwszy krok. To jest fundament kampanii na miasto Warszawa dla obozu rządzącego. Nie ma tego drugiego kroku teraz, którym miała być ustawa reprywatyzacyjna, której niestety nie udało się przyjąć, a bez tego nie ma całkowitego rozwiązania kwestii reprywatyzacyjnych i spokoju lokatorów w Warszawie - powiedział lider PSL. - Obniża się siła rażenia PiS-u na wybory samorządowe.
PSL chciałby uchwalenia ustawy reprywatyzacyjnej, bo zamknęłaby ona "temat przez wiele, wiele lat nierozstrzygnięty". Dodał, że tę sprawę należałoby "jasno i wyraźnie tłumaczyć" w kraju, Izraelu i Stanach Zjednoczonych.
- Wycofanie się jest ucieczką od rozwiązania problemu reprywatyzacyjnego w Polsce - oświadczył. Ocenił, że ten ruch pokazuje, że PiS "nie ma determinacji stuprocentowej".
Jego zdaniem, ustawa reprywatyzacyjna miała być największym atutem, by przechylić szalę zwycięstwa w Warszawie na korzyść PiS. Dodał, że na przykład Patryk Jaki w roli kandydata PiS z uchwaloną ustawą reprywatyzacyjną mógłby mieć szanse na prezydenturę w stolicy.
Przywódca ludowców nie chciał zadeklarować poparcia dla polityka PO Rafała Trzaskowskiego, który kandyduje w Warszawie. Podkreślił jednak, że to "bardzo dobry kandydat", niezależnie od poparcia PSL. Stwierdził, że "może się pojawić trzeci kandydat, który pogodzi różne środowiska".
Kosiniak-Kamysz: zatrzymania do czasu wyborów będą się zdarzać
Szef ludowców był pytany także o zatrzymania w związku z podejrzeniami o nieprawidłowości przy prywatyzacji Ciechu. Wśród zatrzymanych jest między innymi Paweł T., były wiceminister skarbu w rządzie PO-PSL. Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jeżeli doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości, to "konsekwencje muszą być wyciągnięte". - Tu nie ma wobec nikogo żadnej taryfy ulgowej, niezależnie, z jakiej opcji pochodzi i w jakiej opcji był - oświadczył.
Kosiniak-Kamysz powiedział, że oczekuje jak najszybszego wyjaśnienia sprawy. - Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie od dwóch lat rządzi PiS, jest taka, a nie inna struktura prokuratury i są oskarżenia, ale nie ma żadnych wyroków - stwierdził.
I dodał: - To nie są pewnie sytuacje przypadkowe, które do czasu wyborów będą się zdarzać.
Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jego zdaniem ówczesny premier Donald Tusk nie ma się czego bać.
Autor: pk\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24