Mam nadzieję, że jest możliwy kompromis. Mamy kilka propozycji - powiedział w "Jeden na jeden" szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Odniósł się do zaplanowanych na popołudnie konsultacji u prezydenta Andrzeja Dudy ws. TK z udziałem m.in. szefów klubów parlamentarnych i przedstawicieli Trybunału.
Prezydent Andrzej Duda zaprosił szefów klubów parlamentarnych na spotkanie ws. Trybunału Konstytucyjnego. Ma się ono odbyć o godz. 15. Zaproszony został także m.in. prezes TK Andrzej Rzepliński. Do Pałacu Prezydenckiego wybierają się - jak wynika ze składanych deklaracji - przedstawiciele wszystkich klubów.
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz ma nadzieję, że jest możliwy kompromis, który wyprowadzi uczestników sporu z galimatiasu konstytucyjnego. - Jeżeli jest to chęć osiągnięcia realnego kompromisu, to mamy kilka propozycji. Po pierwsze: albo uznajemy wybór trzech sędziów Trybunału z poprzedniej kadencji, do których nie było wątpliwości i teraz ten Sejm wybiera dwóch. Albo pan prezydent może również zaproponować zupełnie nową ustawę, która unieważnia tamtą ustawę, z poprzedniej kadencji (oraz) ustawę przyjętą w tej kadencji. I (prezydent) proponuje wybór pięciu sędziów, ale z umową pomiędzy klubami - zaproponował Kosiniak-Kamysz.
Według jego pomysłu, każdy klub zgłosiłby wtedy jednego kandydata.
- To jest pomysł, który moim zdaniem odbudowuje zaufanie do Trybunału i zmierza do uporządkowania tej sytuacji - powiedział szef SLD.
PSL chce przesunięcia terminu zgłaszania kandydatów
Szef PSL zapowiedział także, że będzie chciał wystosować list do marszałka Sejmu, żeby przesunął termin zgłaszania kandydatów do TK (pierwotny termin upływa dziś o godz. 12).
Jak powiedział Kosiniak-Kamysz, wierzy on, że prezydent nie robi konsultacji dla samego ich odbycia. Dodał, że jeśli Andrzej Duda nie zaproponuje kompromisu i przyjmie ślubowanie od nowych sędziów, będzie to oznaczało, że "konsultacje miały tylko na celu zagrywkę PR-owską".
Kosiniak-Kamysz odniósł się również do ustawy ws. TK przyjętej głosami PO-PSL w poprzedniej kadencji Sejmu. - PSL był podzielony w tamtym głosowaniu - przypomniał. On sam - jak dodał - nie był wtedy parlamentarzystą. W jego opinii, źle się stało, że dokonano takiego wyboru. - Nigdy nie obawiałem się słowa przepraszam. Jeżeli wspólne zwrócenie się do opinii publicznej i powiedzenie: popełniono błąd, miałoby na celu doprowadzenie do kompromisu, nie należy tego wykluczyć - zaznaczył.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24