- Chcę być prezydentem wszystkich Polaków, czyli wszystkich konsumentów - zadeklarował w "Kropce nad i" Janusz Korwin-Mikke. Zaznaczył jednak, że dla "bandytów" nie będzie miał litości. - Jeżeli bandyci będą napadali na ludzi, trzeba będzie do nich strzelać - oznajmił.
W niedawnym wywiadzie Janusz Korwin-Mikke, kandydat partii KORWiN na prezydenta RP, nazwał domagających się dodatkowych pieniędzy górników „rabusiami” i stwierdził, że „kazałby do nich strzelać”.
W "Kropce nad i" wyjaśnił, że takimi "groźnymi" wypowiedziami zamierza wzbudzać strach.
- Chcę być prezydentem twardym, który nie ustępuje; żeby bandyci się bali, a dzieci kochały - oznajmił.
"Mam obowiązek bronić konsumentów"
Zapytany o to, kto ewentualnie będzie realizował decyzje o "strzelaniu" do "bandytów", oświadczył, że "będzie chciał mieć takiego premiera, żeby wykonywał takie rozkazy". Choć nie chciał wskazać żadnego konkretnego nazwiska, podkreślił, że "mimo iż rządzi europejska miękkość i rozlazłość", widzi potencjalnych kandydatów.
Kto mógłby zostać zaliczony do grona "bandytów" przez Korwin-Mikkego? - Mamy 38 mln konsumentów. I przychodzą bandyci, to mogą być prezesi spółek, górnicy, szewcy... Mam obowiązek bronić 38 mln ludzi, którzy noszą buty, przed szewcami, którzy żądają jakichś podwyżek - wyjaśnił.
Swoją wypowiedź na temat górników wytłumaczył natomiast następująco: - Jest taka babcia spod Oławy, która pali węglem w piecu i ledwo wiąże koniec z końcem. A z drugiej strony mamy ludzi, którzy zarabiają zupełnie przyzwoite pieniądze i się domagają, bo uważają, że im się należy. Przychodzą z kilofami i się domagają.
"Ludzie, jak wiedzą, że władza będzie strzelać, zejdą z placu"
Korwin-Mikke wyjaśniał, że państwo w takiej sytuacji "nie może ustąpić przed siłą", bo w innym przypadku - "jest śmiesznym państwem". Jak dodał, "nie ma możliwości, żeby człowiek sobie coś wytargował przy pomocy kilofa czy czegoś takiego".
Zaznaczył jednak, że jego stanowisko nie zakłada wcale zakazu manifestacji w Polsce. - Póki sobie chodzą, to chodzą. Ale jak zaczynają akty wandalizmu, niestety, trzeba użyć siły - stwierdził. - Wbrew pozorom, rządy ostrego pęta są łagodniejsze (...). Ludzie, jak wiedzą, że władza będzie strzelać, to zejdą z placu - powiedział, przywołując czasy stanu wojennego.
Putin "dobrym prezydentem", ale "nie da się go wynająć"
Janusz Korwin-Mikke wypowiedział się również na temat polityki Polski wobec Ukrainy i Rosji.
W jego opinii Ukraina to "potencjalny wróg", który może "zakwestionować nasze wschodnie granice".
- W interesie Polski jest utrzymanie niepodległości Ukrainy (…), natomiast to, czy ona jest z Donbasem, czy Krymem z naszego punktu widzenia nie jest takie istotne. Nawet przeciwnie, skoro się boję się zbyt silnej Ukrainy, to właściwie im jest słabsza, tym lepiej - stwierdził.
Jak dodał, za "jedno można chwalić jego ekscelencję" Władimira Putina. - Ukraińcy zaczęli nienawidzić Rosjan. Do tej pory nienawidzili nas, teraz chyba bardziej nienawidzą Rosjan - ocenił.
Władimir Putin - w ocenie Korwin-Mikkego - jest „dobrym prezydentem Rosji”, ale „nie da się go wynająć” . - Niestety, obawiam się, że on nie przyjmie propozycji (zostania przywódcą Polski - red.) - stwierdził.
Jego zdaniem, rosyjski przywódca popełnił jednak błąd, bo 15 lat temu powinien był się „mianować carem Rosji”. - Gdyby się wtedy mianował, to byłby ogromny aplauz w Rosji. Teraz stracił swoją szansę - ocenił.
"Po co nam ten wrak?"
Kandydat na prezydenta dodał, że to nie Władimir Putin jest odpowiedzialny za to, że do Polski wciąż nie wróciły wrak Tu-154M i czarne skrzynki. Wyraził bowiem przekonanie, że prezydent nie zajmuje się osobiście „jakimiś głupimi czarnymi skrzynkami”.
- Po co nam ten wrak? Chodzi chyba o to, żeby w Polsce ludzie się denerwowali - stwierdził.
Wyraził jednak przekonanie, że gdyby jako prezydent „grzecznie i stanowczo poprosił, to może (czarne skrzynki i wrak - red.) by wróciły".
Zachowywać się tak, że wyrzucili nas z UE
Korwin-Mikke zdradził, że jeśli zostanie prezydentem, będzie się „starał tak zachowywać, aby nas chcieli wyrzucić” z Unii Europejskiej. - To jest trudne, nawiasem mówiąc - przyznał europoseł.
- To już w tej chwili umiera. Ja chodzę po korytarzach, tam ludzie mówią, że to jest ostatnia kadencja, być może przedostania - stwierdził.
"Władze celowo obniżają poziom szkolnictwa"
Janusz Korwin-Mikke bronił w „Kropce nad i” swojego stanowiska, że niepełnosprawne dzieci nie powinny się uczyć w tych samych szkołach, co dzieci pełnosprawne.
- Z kim przestajesz, takim się stajesz (…) - tłumaczył. - Co więcej, oskarżam nasze władze, że celowo obniżają poziom szkolnictwa - zarzucił.
Jak wyjaśnił, gdyby on sam był ojcem dziecka z zespołem Downa, „specjalnie by je kształcił, z dziećmi podobnymi lub w domu”. - Dzieci są okrutne, wyśmiewają nawet te trochę głupsze od siebie - stwierdził.
Nie zmienił też zdania na temat kary chłosty.
- Więzienie niszczy duszę, kara chłosty kaleczy tylko ciało - powiedział, dodając, że resocjalizacja w zakładach karnych nie przynosi rezultatów.
Kto pierwszą damą? "Pokażę w drugiej turze"
Kandydat na prezydenta nie chciał zdradzić, kto po wygranych przez niego wyborach, występowałby w roli pierwszej damy.
- Pokażę w drugiej turze wyborów - uciął. Zapewnił, że w tej sprawie zdania nie zmieni.
Autor: kg//rzw//plw / Źródło: tvn24