Tomasz Kaczmarek jest podejrzany o przekroczenie uprawnień, tworzenie fałszywych dowodów i o "udzielenie korzyści majątkowej" w zamian za załatwienie sprawy - takie zarzuty przedstawiła posłowi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Związane są one z dwiema operacjami CBA: wobec Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich oraz Weroniki Marczuk oraz byłego prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Kaczmarek odmówił składania wyjaśnień.
- Łącznie przedstawiono mu trzy zarzuty: przekroczenia uprawnień, tworzenia fałszywych dowodów i "udzielenia korzyści majątkowej" w zamian za załatwienie spraw - powiedział Paweł Nowak, wiceszef Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w rozmowie z Maciejem Dudą, dziennikarzem śledczym portalu tvn24.pl. Prokurator potwierdził wcześniejsze, nieoficjalne, informacje portalu tvn24.pl.
Agent CBA podejrzany o korupcję
Prokuratura uważa, że Kaczmarek jako agent CBA wręczył łapówkę i tworzył fałszywe dowody w sprawie prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych, w której rozpracowywano Weronikę Marczuk i byłego już prezesa wydawnictw - Bogusława Seredyńskiego. Poseł Kaczmarek, będąc jeszcze agentem, brał w niej udział.
Nie operacja, a łapówka
Według "Gazety Wyborczej" agent Tomek, wraz z innymi funkcjonariuszami mieli wypić z Seredyńskim trzy butelki whisky i gdy był już pijany, próbował wręczyć mu 10 tys. euro za prywatyzację WNT (agenci działali pod przykryciem; przedstawiali się jako "brytyjscy biznesmeni" zainteresowani kupnem wydawnictwa). Seredyński tłumaczył, że nie może, bo WNT zostaną sprzedane w jawnym przetargu. Kilka razy odmówił przyjęcia pieniędzy. Agenci - według relacji Seredyńskiego - mieli go przekonywać, by wziął pieniądze jako "pożyczkę". W końcu zostawili pieniądze w jego mieszkaniu w trakcie picia alkoholu.
Seredyński twierdził, że po tym zażądał od nich spisania umowy na taką "pożyczkę". - Zgodzili się, ale zamiast nich przybyło do mnie CBA, by mnie zatrzymać - mówił były prezes WNT w trakcie wygranego procesu o odszkodowanie za bezpodstawne zatrzymanie. Podkreślił, że tej fazy akcji CBA już nie nagrywało.
Prokuratorzy doszli do wniosku, że operacja była bezprawna i że nie doszło do kontrolowanego wręczenia łapówki, tylko do zwykłej próby korupcji w zamian za "załatwienie" wygranej w prywatyzacji WNT.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia"
Natomiast zarzut przekroczenia uprawnień związany jest z operacją CBA ws. Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Obecny poseł był wtedy agentem CBA działającym pod przykryciem.
Biuro kupiło willę w Kazimierzu nad Wisłą, chcąc udowodnić, że była para prezydencka miała nielegalne dochody. Poseł Kaczmarek nie złożył wyjaśnień. Nie chciał obecnie szerzej komentować sprawy. Zgodził się na podawanie jego pełnych danych i wizerunku.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia - stwierdził poseł. W listopadzie 2013 roku praska prokuratura skierowała wnioski o uchylenie immunitetów dwóch posłów PiS: Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA) i właśnie Kaczmarka. Zarzuty - według ustaleń portalu tvn24.pl - w głównej mierze dotyczą przekroczenia uprawnień w związku z dwiema operacjami CBA. W międzyczasie Kaczmarek zrezygnował z zasiadania w klubie parlamentarnym PiS, a w lutym zrzekł się immunitetu poselskiego, utrzymując jednak, że jako agent CBA działał zgodnie z prawem.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl // rzw/zp/gry / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24