Profesor Piekarska o szczepieniach: blisko połowa Polaków straciła instynkt samozachowawczy

ulica warszawa shutterstock_2093277118
Prof. Piekarska: spełnił się najczarniejszy scenariusz, który od początku zapowiadaliśmy
Źródło: TVN24

Spełnił się najczarniejszy scenariusz, który od początku zapowiadaliśmy, że jeżeli szybko nie zaszczepimy większości populacji, to niestety wirus zmutuje - powiedziała w środę w TVN24 profesor Anna Piekarska, która zasiada w Radzie Medycznej działającej przy premierze. Jak mówiła, ma wrażenie, że blisko połowa polskiego społeczeństwa, która nie chce przyjąć szczepionki na COVID-19, "całkowicie straciła instynkt samozachowawczy".

Rzecznik rządu Piotr Mueller poinformował w środę rano, że minionej doby odnotowano 16 173 nowe zakażenia koronawirusem. Jak dodał, zmarły 684 osoby z COVID-19. We wtorek poinformowano, że liczba zgonów w wyniku zakażenia SARS-CoV-2 od początku pandemii przekroczyła 100 tys. osób.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Profesor Piekarska: spełnił się najczarniejszy scenariusz

O sytuacji epidemicznej w Polsce mówiła w środę w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 profesor Anna Piekarska z Rady Medycznej.

- Spełnił się najczarniejszy scenariusz, który od początku zapowiadaliśmy, że jeżeli szybko nie zaszczepimy większości populacji, to niestety wirus zmutuje i nawet nasze szczepienia okażą się niewydolne. I niestety tak się stało - powiedziała Piekarska. - Mam wrażenie, że 45 procent polskiego społeczeństwa całkowicie straciło instynkt samozachowawczy - dodała. Podkreśliła, że "pacjent zaszczepiony nawet jeżeli zachoruje, choruje zupełnie inaczej i nie umiera". - My to widzimy codziennie - przekonywała.

Zwróciła uwagę, że "to 45 procent, które się nie zaszczepiło, i prawdopodobnie dobrowolnie się nie zaszczepi, to jest mniejszość". - Ale jest to mniejszość, która powoduje, że wirus w tej populacji mutuje niekorzystnie, replikuje i zaraża, oczywiście głównie tę populację, ale zaraża także - na szczęście słaboobjawowo, ale jednak - osoby zaszczepione - mówiła.

"Jesteśmy na dobrej drodze do Armagedonu"

Odnosząc się do liczby ofiar śmiertelnych, która w Polsce przekroczyła już 100 tysięcy, oceniła, że to "kompletny dramat". - Mnie nie trzeba tłumaczyć, że to są cyferki, bo te zgony przechodzą przez nasze ręce, to ja wydaję te karty zgonu, to ja rozmawiam z rodzinami tych ludzi, którzy zmarli - mówiła członkini Rady Medycznej. Podkreśliła, że "bardzo często to są rodziny dalej niezaszczepione, które nie łączą faktów, że ten człowiek zmarł, bo się nie zaszczepił".

- Gdyby ktoś nam dwa lata temu powiedział, że będziemy mieć epidemię, która będzie nas kosztowała ponad 100 tysięcy zgonów, to byśmy powiedzieli, że to jest niemożliwe i musimy wszystko zrobić, by tak się nie stało - stwierdziła Piekarska. W jej ocenie "nie wykorzystujemy wszystkich możliwości, które mamy". Zwróciła uwagę, że "już w czerwcu było wiadomo, że zaszczepili się wszyscy, którzy chcieli, a reszty nie udało się już przekonać".

Przyznała, że obawia się tego, co nas czeka. - Możemy podwoić bazę łóżkową dla pacjentów covidowych, ale nie podwoimy liczby personelu, bo my już od dwóch lat pracujemy z zaciśniętymi zębami. Jak długo można pracować w stresie i alercie? Nie wiem, jakie siły jeszcze możemy z siebie wykrzesać - powiedziała profesor. 

Według Piekarskiej "jesteśmy na dobrej drodze do Armagedonu". - Nic nas nie ominie w tej epidemii. Wszystkie najgorsze scenariusze musimy przerobić - przekonywała.

momo pani 2
Prof. Piekarska z Rady Medycznej: odpowiedzialność za sytuację epidemiczną spada na tych, którzy podejmują decyzje
Źródło: TVN24

"Odpowiedzialność spada na tych, którzy podejmują decyzje"

Jak mówiła prof. Piekarska, Rada Medyczna "od półtora roku wszelkimi możliwymi siłami" próbuje przekonać rządzących do wprowadzania rozwiązań, które ograniczałyby "dramatyczne skutki epidemii".

- Nikt z nas, lekarzy, nie jest politykiem. Odpowiedzialność spada na tych, którzy podejmują decyzje, którzy głosują w Sejmie, którzy układają nam od strony politycznej i prawnej tę rzeczywistość - uznała.

Jak mówiła, propozycje Rady Medycznej "zostały uznane za niewykonalne". - Jesteśmy nazywani gronem gestapowskim, które będzie siedzieć, wisieć, różne obietnice nam są składane. I to także ze strony polityków - stwierdziła. Podkreśliła, że "naszą intencją jest tylko jedna rzecz: by jak najmniej ludzi zachorowało i umarło".

Czytaj także: