Chyba za szybko poluzowaliśmy zasady naszego postępowania - powiedział we "Wstajesz i weekend" w TVN24 profesor Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Odniósł się do szybkiego wzrostu liczby zakażonych koronawirusem w Polsce.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w sobotę o 1584 nowych przypadkach zakażenia SARS-CoV-2 i 32 osobach, które zmarły. Dzień wcześniej zdiagnozowano 1587 nowych infekcji. Był to najwyższy dobowy przyrost zakażonych od początku epidemii w Polsce.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej powiedział w sobotę w TVN24, że wzrost zakażeń w ostatnich dniach "wiąże się przede wszystkim z tym, że do tej pory prawie połowa testów była wykonywana dla pacjentów już diagnozowanych wcześniej celem ogłoszenia ich ozdrowieńcami, by mogli wrócić do normalnego funkcjonowania".
Dodał, że obecnie zgodnie z zaleceniami "tej grupy naszych pacjentów już nie testujemy". - A w związku z tym, że średnia ilość testów wynosi powyżej 20 tysięcy, to należy stwierdzić, że to są testy wykonywane u nowych osób - zaznaczył.
Prezes NRL: strategia wymaga modyfikacji
Jego zdaniem "chyba za szybko poluzowaliśmy nasze postępowanie". – Zachowanie na ulicy, w sklepach, liczne wesela, imprezy towarzyskie spowodowały, że mamy to, co mamy. Liczba zachorowań jest zdecydowanie większa – dodał.
- Myślę, że ta strategia, która w tej chwili jest ogłoszona, wymaga modyfikacji - powiedział prof. Matyja.
W jego opinii każdy lekarz w Polsce, nie tylko lekarz chorób zakaźnych czy lekarz podstawowej opieki zdrowotnej powinien mieć możliwość wystawienia skierowania na test.
Mówił także o tym, by "nie było konieczności kierowania przez lekarza rodzinnego skąpoobjawowych pacjentów do specjalistów chorób zakaźnych, których jest najmniej".
- Kiedy każdy pacjent, nawet ze skąpymi objawami trafi do specjalisty zakaźnika, to sparaliżuje funkcjonowanie poradni chorób zakaźnych i funkcjonowanie oddziałów chorób zakaźnych - ocenił.
"Nie jesteśmy narodem wybranym"
Pytany, czy jesteśmy przygotowani na czas, gdy pojawią się także zachorowania na grypę, odpowiedział, że "nie jesteśmy narodem wybranym, jak kiedyś sądzono".
- Ten wzrost zachorowań obserwujemy w ponad 74 krajach. Jesteśmy zdecydowanie już lepiej przygotowani niż w marcu. Wiemy mniej więcej, jak się zachować. Mamy dostęp do środków ochrony - wyliczał.
Zaznaczył jednak, że "nie wolno nam zapominać o pozostałych chorych".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock