Przejść COVID-19 to jedno wyzwanie, ale wrócić do pełni zdrowia, jest kolejnym. Wielu pacjentów po hospitalizacji cierpi z powodu poważnych powikłań - chodzi o co najmniej jeden poważny skutek dla zdrowia utrzymujący się co najmniej pół roku. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wysoka gorączka i ból nie do wytrzymania, pierwsze dni pobytu w szpitalu covidowym to była dla nich walka o życie, niewiele z tego pamiętają. - Jeszcze jeden dzień, gdybym został w domu, to nie wiem, czy bym z panią rozmawiał tutaj – podkreśla pan Stanisław. - Nie spodziewałem się, że w tak krótkim czasie może to człowieka zrzucić z nóg – dodaje pan Jerzy.
Wypisanie z oddziału zakaźnego nie oznaczało wcale od razu powrotu do normalnego życia, do sprawności. Pan Jerzy, który rehabilituje się teraz w Małopolskim Szpitalu Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu, musiał od początku uczyć się chodzić. - Nogi miałem, ale po prostu jakby były z waty, takie miękkie. Mózg mówi: idźcie tu, a one chciały sobie iść gdzie indziej – wspomina pan Jerzy.
Pan Stanisław ćwiczył początkowo tylko w szpitalnym łóżku, do sali rehabilitacyjnej by nie doszedł. - Ze szpitala nas przywieźli karetką pod tlenem i tak samo tutaj mieliśmy ten tlen podawany dzień i noc – mówi pan Stanisław.
Powikłania po chorobie mogą utrzymywać się przez wiele miesięcy
Z artykułu opublikowanego w czasopiśmie medycznym "The Lancet" wynika, że pacjenci, którzy przeszli COVID-19, przez dłuższy czas mogą odczuwać pogorszenie stanu zdrowia.
W Wuhan przebadano 1733 osoby, które zostały wypisane ze szpitala po przejściu choroby. Okazało się, że nawet pół roku po hospitalizacji aż 76 procent z nich skarży się na co najmniej jeden problem zdrowotny. Polscy lekarze potwierdzają te obserwacje.
- Przychodzą do mnie pacjenci, mówiąc, że mają zaburzenia orientacji, nagle znajdują się gdzieś w mieście, nie wiedzą po co tam poszli, gdzie się znajdują właściwie, mimo że znają miasto, mieszkają tam od lat – zwraca uwagę Tomasz Karauda z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Norberta Barlickiego w Łodzi.
Z badań prowadzonych w Wuhan wynika, że 63 procent pacjentów wciąż odczuwało zmęczenie lub osłabienie mięśni. 26 procent cierpiało na zaburzenia snu. Lęk lub depresję odnotowano u 23 procent pacjentów. U 56 procent pacjentów, którzy ciężej przechodzili chorobę wykryto gorsze przenikanie tlenu z płuc do krwi. U części pacjentów odnotowano także pogorszenie funkcji nerek i zmiany w płucach widoczne w tomografii.
Lista przypadłości, które zostawia po sobie COVID-19 zdaje się nie kończyć. - Nie tak dawno rozmawiałem z człowiekiem, który od lipca ma problemy z węchem i ma halucynacje węchowe, czuje zepsute mięso wszędzie tam, gdzie spożywa posiłek – mówi Tomasz Karauda.
Często muszą przedłużać okres rehabilitacji
W szpitalu w Jaroszowcu wielu pacjentów już udało się postawić na nogi. - Pacjent przyjechał na noszach i my podeszliśmy sceptycznie, ale z optymizmem do działania. Pan Andrzej wyszedł o własnych siłach – podkreśla kierownik ds. planowania i rehabilitacji Kamil Glanowski.
Zazwyczaj jest jednak tak, że im cięższy był przebieg choroby, tym dłuższa jest droga powrotu do sprawności. Ordynator Oddziału Rehabilitacji Krzysztof Barczyk stwierdza, że "pacjenci, którzy przychodzą na trzytygodniowy kurs rehabilitacji, bardzo często muszą przedłużać ten okres do sześciu tygodni, aby uzyskać pożądany efekt".
Najbardziej pożądanym skutkiem jest zlikwidowanie największej dolegliwości, czyli duszności. Pan Stanisław kończy drugi turnus rehabilitacyjny i jest już w stanie wejść na trzecie piętro.
Anna Wilczyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24