Jeszcze niedawno osoby bez maseczki w sklepach czy autobusach były wyjątkiem. Dziś rzadkością bywają ludzie zasłaniający usta i nos w zamkniętych przestrzeniach. Jeżdżąc komunikacją miejską, czy tankując paliwo na stacji można odnieść wrażenie, że pandemii nie ma. Łukasz Wieczorek sprawdził, czym to się kończy i czym może się skończyć. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Niezależenie od tego, czy to pociąg, sklep czy stacja paliw - wszędzie można spotkać ludzi bez maseczki. Takie widoki nie dają lekarzom spokoju. Profesor Marian Zembala podkreśla, że pandemia się nie skończyła i to od nas zależy, czy się przed nią obronimy. Pierwsza broń to szczepienia - druga to maseczki.
Kolejna fala się zbliża. - Duńczycy już dziś ogłaszają, że to będzie koniec sierpnia, w związku z tym będzie za późno, żeby uzyskać odporność populacyjną. To jest ostatni dzwonek, żeby wszyscy bez wyjątku zaszczepili się, a my ze wzmożoną czujnością zakładamy maski, szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach – mówi były minister zdrowia.
Na każdym kroku są znaki, które przypominają obowiązujące zasady. Wchodzisz do sklepu, pociągu czy na stację paliw - zasłoń usta i nos. Sprawa dotyczy wszystkich, nawet zaszczepionych. - Zdecydowana większość wyznaje zasady dekalogu, gdzie podstawą jest nie zabijaj. Nie rób tego złego, co tobie niemiłe, a więc szczepienie, maska jest wymogiem nie tylko przyzwoitości i czasu, ale przede wszystkim rozumu i roztropności – dodaje prof. Marian Zembala.
Policja wlepia mandaty za brak maseczki
W sklepie "Feniks" we Wrocławiu jest zasada: kto nie założy maski, nie zrobi zakupów. Dochodzi do awantur. Policja ma co robić. - Mieliśmy sytuację, gdzie policja po miesiącu żądała informacji, który sprzedawca nie obsłużył klienta, bo klient się skarżył – zwraca uwagę prezes Domu Handlowego "Feniks" we Wrocławiu Jerzy Kraśniewski. Sprawa rozeszła się po kościach, bo nie ustalono, kto stał za ladą.
Policja zapewnia, że ciągle wlepia mandaty. W poniedziałek wręczono ich ponad 700. Straż miejska też zna problem. - Kiedy na przystanek podjeżdża tramwaj, a funkcjonariusze stoją na tym przystanku, są widoczni. Funkcjonariusze działają tylko w umundurowaniu, więc osoba, która jest w tramwaju czy w autobusie, widząc funkcjonariuszy, natychmiast zakłada maseczkę, żeby uniknąć konsekwencji – mówi Sławomir Smyk ze Straży Miejskiej w Warszawie.
- W przestrzeni zamkniętej, w momencie kiedy ktoś się zarazi, szczególnie wirusem z dużym współczynnikiem reprodukcji, to oczywiście będzie przenosił dalej to zakażenie i w ten sposób powstają każde pandemie – wyjaśnia prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski.
Zgodnie z aktualnymi zasadami usta i nos trzeba zasłaniać między innymi w komunikacji miejskiej, w sklepach, na targach, w kinie, czy kościele. Ciągle obowiązuje też trzymanie dystansu półtora metra od innych ludzi.
Łukasz Wieczorek
Źródło: TVN24