Jeżeli wprowadzimy jakiekolwiek nowe restrykcje, a nie będą one przestrzegane przez obywateli, nie będzie to miało swojego efektu - mówił w "Tak jest" w TVN24 były główny inspektor sanitarny Marek Posobkiewicz. Ocenił, że wygaszanie epidemii COVID-19 "może przyspieszyć tylko skuteczna, bezpieczna szczepionka". - Jeżeli nie będziemy zachowywali się zgodnie z restrykcjami sanitarnymi, wirus może tylko to skrupulatnie wykorzystywać - podkreślił dr hab. nauk medycznych Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Ministerstwo Zdrowia potwierdziło w środę 3003 nowe przypadki zakażenia SARS-CoV-2. Przekazało także informację o śmierci 75 zakażonych osób. Od początku epidemii w Polsce potwierdzono zakażenie u ponad 107 tysięcy osób. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wprowadzenie nowych obostrzeń.
Były główny inspektor sanitarny Marek Posobkiewicz powiedział w "Tak jest", że wszyscy powinniśmy przestrzegać restrykcji, które zostały wprowadzone już wiele tygodni temu, bo w ten sposób możemy zmniejszać możliwość transmisji wirusa.
- Jeżeli wprowadzimy jakiekolwiek nowe restrykcje, a nie będą one przestrzegane przez obywateli, nie będzie to miało swojego efektu - dodał.
Podkreślił, że z drugiej strony "musimy zdać sobie sprawę z tego, że my tego wirusa nie powstrzymamy". - Epidemia skończy się dopiero wtedy, jak kilkadziesiąt procent społeczeństwa będzie po kontakcie z wirusem. Wtedy nie będą oni wektorami, czyli tymi osobami, które nie miały kontaktu wcześniej, czyli zarażą się, następnie wirus się u nich namnoży i zostanie sprzedany dalej - wyjaśnił Posobkiewicz.
Dodał, że "będzie to w postaci albo przechorowania, albo bezobjawowego zakażenia człowieka". - Wygaszanie epidemii może przyspieszyć tylko skuteczna, bezpieczna szczepionka - mówił.
Dr hab. nauk medycznych Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział, że trzeba podkreślić, iż za ograniczenie pandemii jesteśmy wszyscy współodpowiedzialni. - Jeżeli nie będziemy zachowywali się zgodnie z restrykcjami sanitarnymi, wirus może tylko to skrupulatnie wykorzystywać - podkreślił.
"Nie ma kraju w Europie, który byłby w stanie wytrzymać taki poziom zakażeń, jaki był w Lombardii"
Od początku października znacznie wzrosła liczba zajętych respiratorów. W środę były to 283 urządzenia. Wirusolog ocenił w "Tak jest", że na razie liczba respiratorów w Polsce jest wystarczająca.
Zaznaczył jednak, że "według prognoz Europejskiego Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych i Prewencji w Sztokholmie, nie ma kraju w Europie, który byłby w stanie wytrzymać taki poziom zakażeń, jaki był chociażby w Lombardii na początku tego roku". - W związku z tym, jeżeli liczba zakażeń wzrośnie do takiego poziomu, każdy z krajów europejskich, nie tylko Polska, będzie miał poważne kłopoty – ocenił.
"Nie jestem zwolennikiem zamykania szkół"
Goście "Tak jest" pytani byli, czy powinny zostać zamknięte szkoły. Były główny inspektor sanitarny powiedział, że jest to coś normalnego, że w szkołach i przedszkolach dzieci kontaktują się inaczej niż osoby dorosłe i zawsze tam choroby zakaźne rozprzestrzeniają się szybciej.
Dodał, że w przypadku tego wirusa często u osób młodych i dzieci nie daje on objawów, w związku z tym nie jest łatwo wyłapać i skontrolować takie osoby.
- Gdybyśmy chcieli zrobić taki superlockdown – przykrywamy całą Polskę szklanym kloszem na miesiąc, dostarczamy ludziom wyżywienie, potrzebne leki jakimiś dronami. Po miesiącu, ponieważ ten wirus utrzymuje się średnio do 3 tygodni w organizmie, moglibyśmy ten klosz zdjąć, powiedzieć, że jesteśmy najlepszym krajem i nie mamy koronawirusa – mówił.
- Po pierwsze, pojawiłoby się pytanie, ile nas to kosztowało. Gospodarczo byłaby to bardzo wysoka cena, a po drugie bylibyśmy dokładnie w tym samym stadium immunologicznym, co miesiąc wcześniej. Czyli te osoby, które do tej pory nie były wektorami, nadal nie mają odporności - zauważył Posobkiewicz.
Dodał, że "nie mając szczepionki, która mogłaby wytworzyć odporność u ludzi, bylibyśmy w tym samym momencie, czyli przyjazd jednej, dwóch osób ze wschodu, zachodu, północy bądź południa, spowodowałby, że ta sytuacja by się powtórzyła".
Dzieciątkowski powiedział, że nie jest zwolennikiem zamykania szkół. – Owszem, z epidemiologicznego punktu widzenia byłoby to wygodne, ale tak jak powiedział doktor Posobkiewicz, w żaden sposób nie wykształciłoby u nas odpowiedzi immunologicznej – ocenił.
Wskazał między innymi na straty edukacyjne, jakie zostałyby poniesione.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24