W stanie wojennym przynajmniej wiedziałem, że wzięli nas wszystkich za gardło. A tutaj jeszcze się udaje, że to dla naszego dobra - powiedział aktor i reżyser profesor Jerzy Stuhr w "Faktach po Faktach" w TVN24, odnosząc się do forsowanego przez władzę niezmienionego terminu wyborów prezydenckich w warunkach epidemii. Jego syn - Maciej Stuhr - powiedział, że nie pójdzie w maju zagłosować, bo "życie mu miłe".
Goście sobotniego programu "Fakty po Faktach" dyskutowali między innymi o zbliżających się wyborach prezydenckich. Pierwszą turę zaplanowano na 10 maja. Opozycja wielokrotnie apelowała o przełożenie tego terminu w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zmiana gry 42 dni przed wyborami >>>
Wśród przyjętych w nocy z piątku na sobotę przez Sejm poprawek do specustawy dotyczącej koronawirusa znalazła się między innymi zmiana Kodeksu wyborczego umożliwiająca głosowanie korespondencyjne osobom na kwarantannie i ponad 60-letnim.
"Sparzyłem się na władzy, bo widziałem kłamstwo wielokrotnie"
Jerzy Stuhr powiedział, że w związku z rozprzestrzenianiem się pandemii "nie potrafi myśleć o wyborach prezydenckich ani zainteresować jakimkolwiek programem jakiegokolwiek kandydata". - To jest ode mnie strasznie daleko. Uważam, że większość obywateli tak myśli - dodał.
- Tylko dlaczego przedstawiciele władzy nas w tym mamią, okłamują, mówią, że to ważne i potrzebne dla stabilizacji politycznej kraju? Przecież jak nic się nie zmieni, to dalej będzie jakaś stabilizacja. Te same władze będą u władzy - mówił.
Jerzy Stuhr stwierdził, że "sparzył się na władzy, bo widział kłamstwo wielokrotnie" i to jest jego "podstawowy problem". - Nie uwierzę już w żaden program naprawy, w żadne ustawy pomocowe, w konieczność organizacji wyborów w czasie klęski narodowej - podkreślił.
- W stanie wojennym to przynajmniej wiedziałem, że wzięli nas wszystkich za gardło. A tutaj jeszcze się udaje, że to dla naszego dobra. A to nie jest dla naszego dobra - ocenił.
Maciej Stuhr: ja się na majowe wybory nie wybieram, bo życie mi miłe
Drugim gościem programu był Maciej Stuhr, syn Jerzego, również aktor. - Naszła mnie taka groteskowa, humorystyczna myśl, to taki śmiech rezygnacji. Pomyślałem sobie: a niechże oni sobie zrobią te wybory, niech sobie wybiorą tego swojego Andrzeja. Niech nam dadzą święty spokój - mówił.
Dodał jednocześnie, że nie pójdzie na wybory, jeżeli odbędą się w maju, bo "bo życie mu miłe". - Nie pozwolę mojej rodzinie iść. A oni niech sobie go wybiorą - dodał.
"Ktoś z tego pędzącego świata wyciągnął wtyczkę"
Maciej Stuhr powiedział, że pomimo epidemii stara się "cieszyć, że ma ten czas, którego nie miał od wielu lat - rodzinny, bez pracy, bez udręki codzienności". - Czas może nie w pełni wesoły i bezpieczny, ale jednak można w nim odnaleźć to, za czym tęskniliśmy bardzo długo - czas z najbliższymi, czas dla siebie, cisza, spokój, odcięcie się od idiotyzmów, które nam spędzają sen z powiek - wyliczał aktor.
Dodał, że epidemia jest też sprawdzianem, testem. - Oczywiście sprawdzianem państwa, służby zdrowia, naszej społecznej wrażliwości i gotowości do pomocy. Ale jest też naszym prywatnym sprawdzianem, czy to, co nam się wydawało, że jest naszym rajem i szczęściem - nasze domowe ognisko, nasi najbliżsi - rzeczywiście tym rajem jest - mówił gość TVN24.
- Wyobrażam sobie, że dla niektórych może się ten raj zamieniać w piekło. Ja mam to olbrzymie szczęście, że ostatnie kilka tygodni potwierdziło, że jestem w najlepszym w możliwych miejsc na ziemi - dodał.
Stwierdził, że czuje się, jakby "ktoś z tego pędzącego świata wyciągnął wtyczkę". - Ja tego ogromnie potrzebowałem. Staram się ten czas wykorzystać najlepiej jak mogę i umiem - powiedział Maciej Stuhr.
Jerzy Stuhr: Stan osamotnienia jest mi znany. Przeżyłem go dwa razy
Jerzy Stuhr przyznał, że stan osamotnienia jest mu znany i dlatego "jest trochę zahartowany". - Przeżyłem go dwa razy w życiu. Raz to był stan wojenny i poczucie pustki wokół mnie. Drugi - jak ciężko zachorowałem. Też nagle zrobiło się wokół mnie pusto - wyjaśnił.
- Wtedy musiałem w sobie wyzwolić pokłady nowego współżycia ze światem, nowej reakcji na świat, nowego uczestnictwa w tym świecie. Przypomina mi się to echem w tej chwili, gdy znowu zamknięty w ciszy, otoczony tylko głosami, bo nawet nie osobistą obecnością, moich najbliższych, zaczynam w inny sposób uczestniczyć w tym świecie - powiedział Stuhr.
Dodał, że czas epidemii to dla niego "czas głębokiego zanurzenia się w siebie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24